Jest rekord. Tak dużo przybysze z zagranicy jeszcze w Polsce nie wypracowali. To dobra wiadomość: dla nich i dla naszych przedsiębiorców.
Grzegorz Baczewski ekspert Konfederacji Lewiatan / Dziennik Gazeta Prawna
Wartość wypłat dla obcokrajowców niemal się podwoiła w porównaniu z tym samym okresem roku ubiegłego. Z danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że wtedy obywatele obcych państw zarobili w Polsce 570 mln euro.
Grzegorz Dobroczek z departamentu statystyki NBP twierdzi, że w 90 proc. przypadków wypłaty dla cudzoziemców to dochody osiągane przez Ukraińców. – Coraz więcej obywateli Ukrainy przyjeżdża do Polski pracować. Odbywa się to na podstawie oświadczeń o zamiarze zatrudnienia cudzoziemców wystawianych przez polskich pracodawców. Są one rejestrowane przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. I liczba oświadczeń wystawionych w pierwszej połowie roku była ponad dwukrotnie większa niż w pierwszej połowie 2014 r. – zwraca uwagę Dobroczek.
Polscy pracodawcy w I półroczu złożyli 403 tys. oświadczeń o zamiarze zatrudnienia obywateli Ukrainy. Rok wcześniej – 183 tys. Zwiększyła się też liczba wniosków o pozwolenie na pracę składanych przez Ukraińców. W I półroczu tego roku było ich 23 tys., rok temu – połowa tego.
Według Grzegorza Dobroczka ściśle wiąże się to z sytuacją gospodarczą i polityczną na Ukrainie. Tę zbieżność widać też w statystykach banku centralnego. Suma wypłat dla obcokrajowców zaczęła rosnąć wyraźnie już w II kwartale 2014 r., po aneksji Krymu przez Rosję. Proces ten przyspieszył w II połowie ubiegłego roku, gdy na dobre rozgorzały walki na wschodzie Ukrainy – o ile w pierwszych sześciu miesiącach cudzoziemcy zarobili 573 mln euro, o tyle w II półroczu już ponad 900 mln euro.
NBP szacuje też wielkość zatrudnienia cudzoziemców w szarej strefie. Bo, jak mówi Grzegorz Dobroczek, posiłkując się danymi ZUS, można zauważyć wzrost liczby legalnie zatrudnionych cudzoziemców, od których odprowadzane są składki i podatki – ale jest on dużo mniejszy niż wzrost liczby osób, które przyjechały do Polski. Co oznacza, że dane resortu pracy mogą nie odzwierciedlać pełnej skali zatrudnionych imigrantów. Na podstawie danych ministerstwa można stwierdzić, że większość Ukraińców znajduje pracę w rolnictwie i sadownictwie (ok. 180 tys. zgłoszeń). Inne branże to sektor budowlany, transport, pomoc domowa i szeroko rozumiany handel.
Piotr Bujak, ekonomista banku PKO BP, uważa, że tak duży napływ Ukraińców ma pozytywne skutki. – W najbliższym czasie to będzie czynnik łagodzący napięcia na rynku pracy. Zbliżamy się do rekordowo niskiego poziomu bezrobocia, więc można oczekiwać, że wkrótce jeszcze bardziej widoczny stanie się deficyt rąk do pracy w niektórych dziedzinach i nasili się presja płacowa. To niebezpieczne dla gospodarki i utrzymania tempa wzrostu gospodarczego – przekonuje Bujak. I radzi się nie martwić rosnącymi transferami dochodów (ich wzrost zwiększa deficyt obrotów bieżących). Można zakładać, że zatrudnianie imigrantów może podnosić konkurencyjność polskich firm, również eksporterów. A to oznacza, że ubytki na transferze dochodów mogą zostać powetowane przez większy eksport. Poza tym, zwraca uwagę, dochody Polaków z pracy za granicą nadal są wyższe niż cudzoziemców w Polsce.
Wtóruje mu Grzegorz Dobroczek. – W perspektywie kilku lat prawdopodobieństwo wystąpienia deficytu w transferach dochodów z pracy jest małe. Migracja cudzoziemców do Polski jest kilka razy mniejsza, niż nasza za granicę – mówi. I dodaje, że dochody pracujących u nas obcokrajowców przez jakiś czas będą rosnąć, w każdym razie jeszcze w tym roku.
OPINIA
Polityka imigracyjna powinna być bardziej świadoma
Duży napływ Ukraińców na polski rynek pracy to duża szansa. Wielu z tych imigrantów podejmuje się pracy, której nie chcą wykonywać Polacy. Przy określonej stawce rynkowej za daną pracę trudno u nas znaleźć kandydatów. I to nie jest tak, że Ukraińcom płaci się mniej. Po prostu są takie zawody i takie branże, gdzie praca jest ciężka, ale cechuje się niską produktywnością i trudno zaoferować wysoką stawkę. To nie przypadek, że największa grupa Ukraińców znajduje zatrudnienie w rolnictwie, przy obecnych cenach skupu trudno znaleźć pracowników z Polski.
Ale pracodawcy mają coraz większy problem ze znalezieniem pracowników wykwalifikowanych. Imigracja jest szansą na zmniejszenie tej luki. Byłoby dobrze, gdyby zza wschodniej granicy przyjeżdżali specjaliści – i nie mówię tu od razu o osobach po studiach na stanowiskach menedżerskich, ale o fachowcach w swoich dziedzinach, np. w budownictwie. W związku z trudną sytuacją gospodarczą i polityczną na Ukrainie zjawisko napływu imigrantów stamtąd będzie się zapewne nasilać. Dobrze by było jednak, żeby wobec tej narodowości prowadzić jakąś bardziej świadomą politykę imigracyjną. I zacząć ściągać pracowników wykwalifikowanych.