Rok szkolny już się zaczął, tymczasem do wielu klas szkoły podstawowej i gimnazjum wciąż nie można kupić podręczników
Pracownicy księgarni przyznają w rozmowie z nami, że książki niektórych wydawnictw skończyły się już kilka tygodni temu, a dodruków wciąż nie ma. To reakcja na wprowadzenie przez Ministerstwo Edukacji Narodowej reformy podręcznikowej. Wydawcy obawiają się, że jeśli w tym roku wydrukują zbyt dużo egzemplarzy, w przyszłym trzeba będzie oddawać je na makulaturę. Czekają więc na precyzyjne informacje o zapotrzebowaniu. A rodzice nerwowo szukają potrzebnych publikacji.
– Od dwóch tygodni próbuję kupić książki „Oto ja. Liczę” i „Mała ortografia” do klasy trzeciej. Bezskutecznie. Nie ma ich w księgarniach stacjonarnych i internetowych. Co więcej, nikt nie potrafi mi powiedzieć, kiedy będą – mówi Magda Kurowska, mama ucznia ze Szkoły Podstawowej nr 222 w Warszawie. Podobne sygnały zgłaszają też inni rodzice. Największe problemy są z podręcznikami wydawnictwa MAC. Ale kłopoty są także z WSiP i Nową Erą.
– Co roku rodzice borykają się z tym samym problemem – tłumaczy pracownik księgarni Aneks na warszawskiej Woli. Choć przekonuje, że w tym roku kłopoty mają większą skalę. – Wiele podręczników skończyło się już na początku lipca. Od tamtego czasu słyszymy tylko, że będą dodrukowane i należy dowiadywać się w hurtowniach, czy są już na stanie – relacjonuje. To samo słyszymy w księgarniach Matras. Pracownicy tej sieci nie są nawet w stanie sprecyzować, kiedy można dowiadywać się o brakujące egzemplarze. – W hurtowniach są braki, i to od długich tygodni – podkreśla pracownik księgarni w centrum handlowym Klif.
Co na to wydawnictwa? Mimo doniesień z rynku MAC wciąż jeszcze nie przygotował potrzebnych książek. – Pakiet „Oto ja” dla klasy trzeciej cieszący się dużym zainteresowaniem jest dostępny w tradycyjnych księgarniach, ale także między innymi w sklepie online wydawnictwa MAC Edukacja. Wystąpiły chwilowe braki części publikacji dodatkowych cyklu, takich jak na przykład „Liczę” i „Piszę” – cały nakład tych części dodatkowych został wyprzedany i obecnie trwa ich dodruk. Dokładamy starań, aby był jak najszybciej dostępny – słyszymy od Jarosława Rybusa, rzecznika prasowego Grupy Edukacyjnej SA.
Ale MAC nie jest odosobniony. Rodzice i księgarze skarżą się też na sposób działania wydawnictwa WSiP czy Nowa Era. Brakuje wielu pozycji. – Mowa o książkach zupełnie nowych, czyli takich, które po raz pierwszy pojawią się na rynku. Wydawnictwa jeszcze ich nie wydrukowały. Przykładem jest podręcznik do plastyki dla trzeciej klasy gimnazjum – wymienia pracownik księgarni Aneks.
Przedstawiciele wydawnictw przyznają, że ograniczanie nakładów to sposób na złagodzenie skutków reformy, którą wprowadził w ubiegłym roku MEN. Zgodnie z nią w 2017 r. wszyscy uczniowie do trzeciej klasy gimnazjum będą mieli książki kupowane przez szkołę za pieniądze przekazane z resortu. Książki muszą być dostosowane do wielokrotnego użytku – nie mogą mieć na przykład pustych miejsc do wypełniania przez ucznia.
Reforma nie gwarantuje jednak, że książki dotrą do szkół na czas. Procedura przekazywania dotacji nie jest bowiem skomplikowana – najpierw dyrektorzy mieli zebrać informacje o liczbie uczniów, którzy będą w czwartych klasach podstawówki i pierwszych gimnazjum. Później poinformować o tym samorząd, który zbiorcze dane przekazał do wojewody. Ten z kolei obliczał, ile powinien dostać dotacji, i występował o nią do MEN. Później pieniądze pokonywały tę samą drogę, w odwrotnym kierunku. Resort chwali się, że przekazał już 96 proc. pieniędzy. Termin, w którym dotacja musi trafić do dyrektorów, to połowa października.
Nieco łatwiej będą mieli uczniowie pierwszej i drugiej klasy szkoły podstawowej. Dzieci będą kształcić się na podstawie podręczników przygotowanych i dystrybuowanych przez MEN. Pierwszaki dostaną książki, które już są w szkole – korzystali z nich o rok starsi koledzy. Podręczniki dla drugoklasistów także trafiły już do placówek. Do prawie 12 tys. szkół przekazano ponad milion egzemplarzy „Naszej szkoły”. ©?