Przy starzejącym się społeczeństwie i malejącej liczbie rąk do pracy w najbliższym czasie zamiast rynku pracodawcy warunki zatrudnienia mają dyktować pracownicy.
Tym samym zaburzona równowaga stron jak była, tak będzie. Kto inny tylko będzie miał asy w rękawie. A to oznacza konieczność bardzo dokładnego regulowania wzajemnych stosunków, tego, co dozwolone, i oddzielenie grubą kreską zachowań niedopuszczalnych (zarówno z jednej, jak i drugiej strony). Chociażby tych podpadających pod mobbing. To problem, z którym wiele firm (ale też pracowników) sobie nie radzi. Bo albo problem ignorują, albo stają się sędziami we własnej sprawie.
Ale tak jak czarne listy pracodawców w internecie, tak samo umożliwienie korzystania ze specjalnej niebieskiej linii dla mobbingowanych problemu nadużyć nie rozwiąże. W pierwszym przypadku takie wykazy mogą prowadzić wszelkiego rodzaju frustraci, którzy anonimowo wypisują o pracodawcy, co chcą. W drugim firma, która daje podwładnym możliwość zgłaszania telefonicznie nadużyć ze strony przełożonych, albo sama nie umie wypracować wewnętrznych mechanizmów, albo po prostu ma to w głębokim poszanowaniu i szuka wyłącznie listka figowego dla braku swoich konkretnych działań. Natomiast dla pracowników niebieska linia, którą prowadzi zewnętrzny podmiot, to nic innego jak iluzja, że firma dba o ich interesy. Chociaż dla tych bardziej „zaradnych” to świetna okazja na „podłożenie świni” nielubianemu szefowi.