W siedzibie firmy pojawił się zagraniczny kontrahent – opowiada pan Krzysztof. – Wypiliśmy po lampce koniaku. Gdy odprowadzałem go do taksówki, potrącił mnie samochód. W szpitalu okazało się, że mam złamaną nogę, a na dodatek wyszło na jaw, że jestem nietrzeźwy. Dowiedział się o tym mój szef, a on nie znosi, gdy ktoś pije w pracy. Czy mogę obronić się przed zwolnieniem, tłumacząc szczególnymi okolicznościami? I czy otrzymam świadczenia z ZUS – pyta czytelnik
Sytuacja pana Krzysztofa jest nie do pozazdroszczenia. Nie oznacza to jednak, że nie może przedstawić własnych argumentów i bronić swojego dobrego imienia. Umowa o pracę to więź łącząca pracodawcę i pracownika opierająca się w dużej mierze na zaufaniu. Nie ma wątpliwości, że pan Krzysztof znacząco nadwyrężył zaufanie swojego szefa. Picie alkoholu w pracy nie we wszystkich jednak przypadkach musi się kończyć rozwiązaniem umowy. Także utrata prawa do odszkodowania nie jest jeszcze przesądzona (!).
W pewnych przypadkach pracodawca może rozwiązać umowę z winy pracownika bez wypowiedzenia. Szef może podjąć tak drastyczne środki w razie ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków pracowniczych. Co kryje się pod tym pojęciem? Na przykład niewykonywanie poleceń przełożonych, niestawienie się do pracy bez usprawiedliwienia i – co ważne – przebywanie w pracy pod wpływem alkoholu.
Okolicznością łagodzącą jest niewątpliwie to, że czytelnik działał dla dobra firmy. Próbował nawiązać pozytywną relację z kontrahentem, chcąc zapewnić przedsiębiorstwu zyski. W związku z tym wypicie symbolicznej lampki koniaku nie powinno być jeszcze traktowane jak pijaństwo w miejscu pracy. Jeśli uda się przekonać o tym pracodawcę, to sprawa rozejdzie się po kościach i zakończy co najwyżej naganą lub upomnieniem. Jeśli się nie uda, to konsekwencje będą znacznie poważniejsze.
Panu Krzysztofowi oprócz dyscyplinarki grozi bowiem kara pieniężna w wysokości jednodniowego wynagrodzenia. Dodatkowo, spożywanie alkoholu przy wykonywaniu czynności zawodowych to wykroczenie, za które grozi grzywna nawet do 5000 zł. Na świadectwie pracy zaś znajdzie się informacja o rozwiązaniu umowy z winy pracownika.
Nie ma żadnych wątpliwości, że wypadek, w wyniku którego ucierpiał czytelnik, miał związek z pracą, bo pan Krzysztof nie wprawił się w stan nietrzeźwości, który uniemożliwiałby mu wykonywanie czynności zawodowych. Nie do przyjęcia jest zatem pogląd organów rentowych uznający samo spożycie alkoholu za zerwanie związku z pracą. Zgodnie ze stanowiskiem Sądu Najwyższego każdy przypadek należy traktować indywidualnie. Problemy mogłyby się pojawić, gdyby spotkanie z zagranicznym kontrahentem miało charakter spotkania towarzyskiego lub odbyło się mimo sprzeciwu pracodawcy. Z przepisów wynika, że nawet działanie na rzecz firmy bez polecenia przełożonego jest chronione przez ubezpieczenie wypadkowe.
Z reguły poszkodowanemu w wypadku przy pracy przysługuje zasiłek chorobowy i jednorazowe odszkodowanie. Wyjątkiem jest sytuacja, w której ubezpieczony był w stanie nietrzeźwości i – co istotne – w znaczącym stopniu przyczynił się do spowodowania wypadku.
Jakie będą losy pana Krzysztofa? W ciągu dwóch tygodni od zawiadomienia o wypadku powołany przez pracodawcę zespół sporządzi protokół powypadkowy. Jest on niezbędny do wypłaty ubezpieczenia. Dokument może wskazywać, iż do wypadku doprowadziły nieostrożność i nietrzeźwość czytelnika. Wówczas ZUS odmówi wypłaty świadczeń. Taka interpretacja zdarzenia nie musi być jednak ostateczna. Pan Krzysztof może bronić się, wnosząc zastrzeżenia do protokołu, a jeśli zajdzie taka konieczność, składając powództwo do sądu pracy.
Czytelnik powinien udowodnić, że feralne zajście i tak miałoby miejsce, nawet gdyby był trzeźwy. W związku z tym powinien wykazać, że to kierowca samochodu nie zachował ostrożności i naruszył przepisy ruchu drogowego. Wtedy jego nietrzeźwość będzie miała jedynie niewielki wpływ na wysokość odszkodowania.
Miał 3,4 promila, ale był związek z pracą
Sąd Najwyższy zajmował się sprawą pracownika, który spadł z rusztowania. Mężczyzna miał wysokie stężenie alkoholu we krwi. Okazało się, że spożywał napoje wysokoprocentowe w nocy, a mimo tego pracodawca dopuścił go do pracy. Sąd wskazał, że główną przyczyną wypadku było niezapewnienie bezpiecznych warunków pracy. Poszkodowany – mimo pozostawania pod wpływem alkoholu – realizował swoje obowiązki pracownicze, a powodem upadku z rusztowania był brak barierki – orzekł SN (wyrok SN z 13 lipca 2011 r., sygn. akt I UK 46/11).
Podstawa prawna
Art. 52 ust. 1 ustawy z 26 czerwca 1974 r. – Kodeks pracy (Dz.U. z 2014 r. poz. 1662). Art. 3 ust. 1, art. 13 ust. 1, art. 21 ust. 1 i 2 ustawy z 30 października 2002 r. o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych (Dz.U. z 2012 r. poz. 637).