Gdzie powinni być ubezpieczeni pracownicy delegowani? Problemy z ustaleniem tego mają nie tylko przedsiębiorcy, ale i Sąd Najwyższy
Zasady delegowania pracowników do kraju Unii Europejskiej / Dziennik Gazeta Prawna
Nie wiadomo, kiedy firmy delegujące pracowników do krajów Unii Europejskiej poznają kryteria uprawniające je do opłacania składek ubezpieczeniowych w Polsce. Sąd Najwyższy w składzie 7 sędziów (postanowienie SN z 17 czerwca 2015 r., sygn. akt III UZP 5/15) odroczył bowiem wydanie uchwały w sprawie pytania prawnego zadanego przez trzech sędziów SN. Dotyczyło ono tego, czy najważniejszym kryterium umożliwiającym firmie ubezpieczenie w ZUS jest uzyskiwanie na terenie naszego kraju 25 proc. obrotu.
Sprawa nie jest prosta, bowiem dotyczy sposobu interpretacji rozporządzenia Unii Europejskiej. Z tego też powodu sędziowie uznali, że sprawą albo się zajmie pełen skład SN, albo konieczne będzie skierowanie pytania prejudycjalnego do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Tam bowiem trafiają zagadnienia dotyczące wykładni traktatów, a także aktów przyjętych przez instytucje, organy lub jednostki organizacyjne Unii.
Firmy się cieszą
– To nasz ogromny sukces. Już czujemy się tak, jakbyśmy byli w przedpokoju unijnego sądu. Nie może być bowiem dalej tak, że ZUS w sposób wybiórczy stosuje unijne przepisy – tłumaczy Radosław Gałka, ekspert Polskiej Izby Handlu oraz właściciel firmy sądzącej się z ZUS o prawo do ubezpieczenia pracowników w Polsce.
Powodem sporu trwającego od 2012 r. jest sposób odczytania rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 883/2004 z 29 kwietnia 2004 r. w sprawie koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego (Dz.U UE L 2004.166.1) oraz Praktycznego poradnika opublikowanego przez Komisję Europejską, który zawiera wskazówki interpretacyjne dla podmiotów realizujących te przepisy. To właśnie w tej pozycji znalazła się wzmianka, że ważnym kryterium oceny prawa do ubezpieczenia pracowników w państwie delegującym jest uzyskiwanie w tymże kraju 25 proc. swoich obrotów. Ten wskaźnik stał się podstawą wydania dwóch wyroków SN z 4 czerwca 2014 r. (sygn. akt II UK 550/13 i 565/13). Sprawa wzbudziła na tyle dużo emocji, że problemem zajął się zespół problemowy ds. ubezpieczeń społecznych Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych. Podobno pomogło.
– Ostatnio mamy coraz więcej sygnałów, że przy ocenie firm delegujących nie będzie brany pod uwagę tylko obrót. To korzystnie wpłynie na stan Funduszu Ubezpieczeń Społecznych – przekonuje Radosław Gałka.
Jak wyliczył Sebastian Filipek-Kaźmierczak, ekspert Polskiej Izby Handlu, około 20 tys. delegujących zatrudnia 250 tys. pracowników. Z tego tytułu wpływy do ZUS mogą oscylować w granicach 5 mld zł rocznie.
Związkowcy przeciwko
Ale medal ma dwie strony. Związkowcy zwracają uwagę, że ZUS, nakazując opłacanie składek w kraju wykonywania pracy, próbuje chronić polskich pracowników.
– Na takich kontraktach zarabiają przedsiębiorcy, którzy otrzymują zapłatę według stawek zachodnich, zaś podwładnych ubezpieczają od polskiej płacy minimalnej – zauważa Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ, członek rady nadzorczej.
Związkowcy zwracają uwagę, że polscy pracownicy delegowani mogą korzystać z koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego w Unii Europejskiej. Jeśli składki są za nich odprowadzane w kraju, w którym pracują, po kilku latach wykonywania obowiązków poza granicami Polski mogą ubiegać się o zachodnie emerytury.
– Mamy coraz więcej skarg od takich pracowników. Firmy delegujące opłacają składki od płacy minimalnej, zaś resztę wypłaty otrzymywali do ręki na granicy. Kiedy takie osoby zgłaszają się do ZUS po emeryturę, okazuje się, że ich świadczenie jest głodowe – wyjaśnia Wiesława Taranowska.
– W efekcie tego takie osoby będą wymagać wsparcia pomocy społecznej, więc trudno tutaj mówić o tym, że państwo polskie zyska na takim rozwiązaniu – dodaje.
Wtóruje jej Zbigniew Janowski, przewodniczący zarządu Krajowego Związku Zawodowego „Budowlani”. – Pracownicy, którzy domagają się swoich praw, są po prostu zwalniani z pracy – stwierdza.
Dodatkowo sprawę komplikuje to, że związki zawodowe w państwach starej Piętnastki rozpoczęły kampanię, by wszyscy pracownicy byli ubezpieczeni w kraju wykonywania pracy. – Mamy już sygnały, że sądy unijne zaczynają przychylać się do stanowiska, że pracownik delegowany powinien być ubezpieczony w kraju wykonywania pracy. Oczywiście trudno dzisiaj przewidzieć, jakie w tej sprawie zapadnie orzeczenie w Trybunale Sprawiedliwości, ale może się okazać, że ZUS ma rację, odmawiając wydawania takich zaświadczeń – dodaje Zbigniew Janowski.