Jeszcze w tym tygodniu dojdzie do podpisania porozumienia największej centrali związkowej z rządem. Już w czerwcu wynegocjowane projekty zmian mają trafić do Sejmu ścieżką poselską. Z pominięciem konsultacji społecznych.

Z informacji, do których dotarł DGP, wynika, że obecnie w trzech ministerstwach toczą się intensywne prace nad projektami zmian, które mają wejść w skład tego porozumienia. W resortach finansów, rodziny i polityki społecznej oraz środowiska powstają zmiany, które ze względu na zbyt krótki czas, jaki został do jesiennych wyborów parlamentarnych, mają trafić do Sejmu jako projekty poselskie. Jest to konieczne, ponieważ przed wyborami zaplanowane są tylko cztery posiedzenia Sejmu w czerwcu i lipcu. Patrząc na ten kalendarz, uchwalenie tego pakietu przez Sejm powinno nastąpić na najbliższym posiedzeniu 13–16 czerwca. Tylko wtedy zdąży się nim zająć Senat, który ma na te prace 30 dni. Wtedy Sejm na ostatnim posiedzeniu zaplanowanym na 28 lipca mógłby przegłosować poprawki Senatu, by później wysłać nowelizację do podpisu Prezydenta RP.

Paradoks tej sytuacji polega na tym, że związkowcy z NSZZ „Solidarność”, podpisując tuż przed wyborami porozumienie z rządem, pomijają przy tym Radę Dialogu Społecznego (RDS), w której, zgodnie z Konstytucją RP, powinny być negocjowane tego typu zmiany. Przy udziale dwóch pozostałych central związkowych i pięciu zasiadających w RDS organizacji pracodawców. Pikanterii sprawie dodaje to, że RDS powstała po tym, jak NSZZ „Solidarność” w 2013 r. z hukiem opuściła obrady jej poprzedniczki Komisji Trójstronnej, oprotestowując w ten sposób brak dialogu z ówczesnym rządem Donalda Tuska.

Osłabienie dialogu

– Gdybyśmy działali wspólnie, to moglibyśmy wynegocjować dużo więcej, niż przewiduje zapowiadane porozumienie z rządem – komentuje Sebastian Koćwin, wiceprzewodniczący OPZZ.

– Czy my zabraniamy komukolwiek własnej aktywności? – pyta retorycznie Marek Lewandowski z NSZZ „Solidarność” w odpowiedzi na zarzuty partnerów społecznych. – Zamiast narzekać, niech sami coś konstruktywnego zrobią. Poza tym my chcemy się dogadywać, szukamy kompromisu i chcemy rozwiązywać problemy. Inni w większości stawiają zaporowe żądania i nie mają woli dialogu. Ponadto Solidarność jest największą, najsilniejszą i najlepiej zorganizowaną grupą społeczną w Polsce – dodaje.

Związkowcy z konkurencyjnych organizacji stawiają jednak pod znakiem zapytania wartość porozumienia Solidarności z rządem.

– Mam wrażenie, że NSZZ „Solidarność” niewiele uzyskała – ripostuje Koćwin z OPZZ. – Bo jak inaczej ocenić niewygasający charakter emerytur pomostowych, nad czym od dłuższego czasu toczyły się prace w RDS i wiele wskazywało na to, że rząd ugnie się pod postulatami związków zawodowych. Podobnie można ocenić zmianę wysokości odpisu na zakładowy fundusz świadczeń socjalnych, który ma być liczony po zmianach od przeciętnego wynagrodzenia z 2021 r., a nie jak dotychczas z 2019 r. – mówi. Przypomina, że mamy obecnie 2023 r. i przeciętne wynagrodzenie w ostatnim czasie znacząco wzrosło. – Zapewniam, że gdyby to OPZZ został zaproszony do dwustronnych rozmów z rządem, zadbalibyśmy o to, by w takich negocjacjach uczestniczyły wszystkie reprezentatywne centrale związkowe i organizacje pracodawców. A tak straciliśmy przedwyborczy czas na ważne i dalej idące negocjacje z rządem, np. w zakresie wprowadzenia emerytur stażowych, które zdaje się, że wypadły z tego porozumienia, czy w zakresie znaczącego wzrostu wynagrodzeń w sferze finansów publicznych – uważa.

Co z emeryturami stażowymi

Informatorzy DGP potwierdzają, że pakiet zmian negocjowanych przez NSZZ „Solidarność” z rządem nie przewiduje wprowadzenia emerytur stażowych. W tej sprawie mają toczyć się dalsze negocjacje. Wszystko wskazuje na to, że już po wyborach parlamentarnych. Zdaniem związkowców z konkurencyjnych organizacji, z którymi skontaktował się DGP, potwierdza to fiasko negocjacji Solidarności z rządem. Emerytury stażowe były bowiem głównym postulatem programowym NSZZ „Solidarności” w umowach programowych podpisywanych z Andrzejem Dudą, przed kolejnymi wyborami prezydenckimi w latach 2015 i 2020.

– Teraz gdy prezydent Duda nie może już kandydować na trzecią kadencję, postulat wprowadzenia emerytur stażowych Solidarność przeniosła do porozumień zawieranych z rządem, jak widać bez większego powodzenia, a fiasko w tych negocjacjach ma przykryć postulat dotyczący zmian w emeryturach pomostowych – mówi w rozmowie z DGP związkowiec z konkurencyjnej organizacji.

Z informacji DGP wynika, że porozumienie Solidarności z rządem nie obejmuje rozszerzenia listy zawodów, których wykonywanie uprawnia do emerytur pomostowych. A prace nad objęciem pomostówkami dodatkowych pracowników kolei czy kuratorów sądowych toczą się w RDS od ponad roku. Związkowcy prowadzący te negocjacje mieli nadzieję, że uda się te postulaty zrealizować przed zbliżającymi się wyborami. Wszystko wskazuje na to, że porozumienie NSZZ „Solidarności” z rządem to jedyne, na co może liczyć strona społeczna przed zbliżającymi się wyborami.

– Lepsze to niż nic – komentuje przedstawiciel rządu zaangażowany w prace nad zmianami przewidzianymi w pakiecie. – Te zmiany są bardzo dobre i korzystne dla pracujących – dodaje.

Tajne przez poufne

Jak na razie treść porozumienia Solidarności z rządem jest trzymana w ścisłej tajemnicy. Jak i koszty wprowadzenia zmian.

– To nie jest tak, że porozumienie negocjowane wyłącznie przez związkowców nie będzie dotyczyło pracodawców, bo przecież to ostatecznie biznes poniesie koszty wdrożenia tych nowych rozwiązań – dodaje Katarzyna Siemienkiewicz, ekspert Pracodawców RP. – Dlatego negatywnie oceniamy ignorowanie w negocjacjach z rządem Rady Dialogu Społecznego, czyli konstytucyjnie umocowanej instytucji do prowadzenia tego typu dyskusji – podkreśla. ©℗

Co negocjują związkowcy „S” z rządem? / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe