Firmy i związki zawodowe formułują coraz więcej zarzutów wobec rządowej propozycji regulacji sporów zbiorowych. Nowe wątpliwości dotyczą m.in. braku odpowiednich procedur przy strajkach czy wyboru mediatorów.

Projekt nowej ustawy o sporach zbiorowych, przedstawiony przez Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej w lutym br., zebrał już wiele krytycznych uwag ze strony organizacji pracodawców i central związkowych. Opisywaliśmy je zaraz po upublicznieniu propozycji (patrz: infografika; więcej na ten temat: „Zmiany w sporach zbiorowych korzystne dla pracowników”, DGP nr 35/2023). Od tego czasu partnerzy społeczni dokonali wnikliwej analizy projektu i przedstawili dodatkowe uwagi.

To samo po wielokroć

Liczne oceny krytyczne i postulaty zmian pojawiają się w opinii Związku Pracodawców Business Centre Club. Jego zdaniem brakuje zakazu wszczęcia sporu zbiorowego w sytuacji, gdy jego przedmiot został już wcześniej zgłoszony w ramach innego sporu zbiorowego przez ten sam lub inny związek zawodowy. – W praktyce zdarza się wielokrotnie, że związek zawodowy, nie kończąc jednego sporu, wszczyna kolejny spór zbiorowy z identycznymi lub podobnymi żądaniami – uzasadnia BCC. Poza tym obecnie problemem jest też to, że dwie lub więcej organizacji związkowych może złożyć – jednocześnie lub w różnych terminach – takie same żądania (np. podwyższenia wynagrodzeń pracowników), co wymusza na pracodawcy prowadzenie równolegle kilku sporów zbiorowych z identycznym lub bardzo podobnym przedmiotem żądań.

Problematyczny charakter sporu

Forum Związków Zawodowych (FZZ) pozytywnie ocenia możliwość prowadzenia sporu zbiorowego bez konieczności wypowiadania aktów wewnątrzzakładowych. Zdaniem tej organizacji powstaje jednak problem w praktycznym rozgraniczeniu charakteru sporu. Projekt zakłada bowiem, że nie trzeba wypowiadać układu zbiorowego pracy (uzp) lub innego porozumienia zbiorowego, jeśli spór ma dotyczyć jego realizacji lub przestrzegania. Natomiast wtedy, gdy w sporze chodzi o zmianę treści takiego układu lub porozumienia, to jego wszczęcie może nastąpić nie wcześniej niż z dniem wypowiedzenia. W ocenie FZZ ustalenie, z jakim sporem mamy do czynienia, może jednak nastręczać istotnych trudności. Problem pojawia się np. wtedy, gdy obie strony porozumienia inaczej interpretują dane postanowienie, a więc mamy do czynienia z rozbieżną wykładnią. Czy wówczas spór dotyczy przestrzegania porozumienia, czy też jego zmiany? Zdaniem FZZ należy dookreślić, jak zakwalifikować taką sytuację.

Komisja Krajowa NSZZ „Solidarność” zwraca z kolei uwagę na brak definicji porozumienia zbiorowego innego niż uzp. Brak ten już dziś jest problemem, bo powoduje, że za takie porozumienie pracodawcy uznają m.in. regulaminy wynagradzania. Ich wypowiedzenie w celu wdania się w spór np. w sprawie podwyżek jest zaś problematyczne, bo powoduje utratę dotychczasowych regulacji płacowych.

Wady strajku

Negatywna ocena ze strony firm wynika też stąd, że projekt nie zawiera wymogu przeprowadzenia głosowania w sprawie strajku ostrzegawczego. – Wynika z tego, że związek zawodowy może samodzielnie ogłosić przeprowadzenie tego typu strajku, niezależnie od tego, czy takiej akcji protestacyjnej życzą sobie pracownicy – zauważa BCC. Zdaniem tej organizacji ogłoszenie każdego strajku, nawet ostrzegawczego, powinno być poprzedzone głosowaniem pracowników. Zgadza się z tym Federacja Przedsiębiorców Polskich (FPP), która wskazuje, że potrzebne jest wprowadzenie odpowiednich gwarancji uniemożliwiających nadużywanie takiego strajku.

Pracodawcy zwracają też uwagę, że w propozycji nowej regulacji nie doprecyzowano, w jaki sposób ogłasza się strajk. Z uwagi na daleko idące skutki takiej akcji BCC postuluje więc uzupełnienie projektu. – Ogłoszenie strajku powinno polegać m.in. na skutecznym doręczeniu oświadczenia związku zawodowego do pracodawcy co do ogłoszenia strajku – stwierdza.

Z kolei zdaniem FPP konieczne jest też określenie podstawowych zasad przeprowadzania głosowania w sprawie strajku, w tym dookreślenie czasu jego trwania, zasad prowadzenia agitacji (w tym kwestii tzw. ciszy wyborczej), zasad ustalania uprawnionych do głosowania i samej procedury oddawania i liczenia oddanych głosów. W jej ocenie brak określenia tych kwestii będzie prowadzić do wątpliwości interpretacyjnych i umożliwi nadużycia w tym zakresie.

– Pracodawca powinien też otrzymać od organizacji związkowych szczegółową informację o przebiegu planowanego strajku, a także listę osób (wraz z danymi kontaktowymi), które odpowiadają za jego przeprowadzenie – uważa FPP. Takie rozwiązania umożliwiłyby pracodawcy bieżący i operacyjny kontakt z organizatorami strajku.

Mankamenty mediacji…

W ocenie BCC lista mediatorów nie powinna być prowadzona, jak zakłada projekt, jedynie przez ministra (zapewne chodzi o ministra rodziny, choć brakuje tu doprecyzowania). Zdaniem tej organizacji tego typu listy powinny być prowadzone także przez organizacje pozarządowe, związki zawodowe i organizacje pracodawców. Natomiast w opinii m.in. Konfederacji Lewiatan warto też rozważyć uzgadnianie ministerialnej listy z organizacjami partnerów społecznych, reprezentowanymi w Radzie Dialogu Społecznego (RDS). Przy czym, zdaniem Konfederacji Lewiatan, wymagałoby to szczególnej procedury, znacznie efektywniejszej od obecnie obowiązującej.

Z kolei FPP uważa, że należy podwyższyć wymogi, jakie muszą spełniać kandydaci na mediatorów. Zdaniem federacji wymaganie, aby kandydat miał wiedzę i umiejętności w zakresie prowadzenia mediacji, jest niewystarczające, zbyt ogólne i może być dowolnie oceniane. Postuluje więc, by poprzez wymogi ustawowe lepiej zadbać o jakość mediacji oraz profesjonalizm i fachowość osób, które chcą być mediatorami. Z tą rekomendacją zgadza się Komisja Krajowa NSZZ „Solidarność”. W jej opinii, aby zapewnić odpowiedni poziom merytoryczny wśród mediatorów, konieczne jest wprowadzenie przepisu obligującego mediatora do podnoszenia kwalifikacji oraz określenie standardów jego szkolenia. Ponadto zdaniem „Solidarności” kandydaci na mediatorów powinni być oceniani przez RDS, a minister rodziny powinien organizować cykliczne szkolenia dla mediatorów.

…i arbitrażu

Pracodawcom nie podoba się też to, że zgodnie z projektem arbitraż społeczny miałby być prowadzony przez sąd pracy z udziałem sędziego państwowego. BCC zwraca uwagę, że co do zasady sądy arbitrażowe są obsadzane przez osoby niebędące sędziami sądów państwowych (tego rodzaju rozwiązanie przewiduje np. art. 1170 kodeksu postępowania cywilnego). Krytykowane jest też rozwiązanie, wedle którego w trzyosobowym składzie sądu arbitrażowego jeden arbiter to sędzia państwowy, zaś pozostałych dwóch to osoby wskazane przez strony sporu zbiorowego. – Prowadzić to będzie do sytuacji, w której o wydaniu orzeczenia decydować będzie w zasadzie sędzia państwowy – uważa BCC. Dodaje, że wadliwe systemowo wydaje się też samo organizacyjne usytuowanie arbitrażu w sądzie państwowym. ©℗

Inne problemy z nową regulacją / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe