Po autozapisie do pracowniczych planów kapitałowych, który odbywał się w marcu 2023 r., liczba uczestników wzrosła z 2,6 mln do 3,3 mln. Eksperci mają różne opinie na temat tego wyniku. Nie są też zgodni, czy potrzebne są zmiany w systemie emerytalnym.

Oprac. Urszula Mirowska-Łoskot
Czy zwiększenie z 2,6 mln do 3,3 mln liczby osób oszczędzających w ramach pracowniczych planów kapitałowych (PPK) to dobry wynik?
Bartosz Marczuk
wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju
Tak
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna

Po pierwsze dlatego, że liczba uczestników PPK zwiększyła się o blisko 30 proc. Po drugie, trzeba przypomnieć, że od 1999 r., czyli od wdrożenia reformy emerytalnej, były podejmowane co najmniej trzy próby, które miały przekonać Polaków do długoterminowego oszczędzania na jesień życia. Najpierw w 1999 r. pracownicze programy emerytalne (PPE), następnie w 2003 r. indywidualne konta emerytalne (IKE), a później w 2012 r. indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego (IKZE). W wyniku tych działań udało się zachęcić do dodatkowego oszczędzania na starość ok. 1 mln ludzi – w PPE ok. 300 tys., w IKE i IKZE – nieco ponad 600 tys. aktywnych rachunków. Po 20 latach tych prób, w 2019 r., wprowadziliśmy PPK i dzisiaj mamy już łącznie ok. 4,5 mln oszczędzających – 3,3 mln w PPK, ponad 600 tys. w PPE (w 2019 r., wprowadzając PPK, umożliwiono rezygnację z nich na rzecz PPE, w wyniku czego liczba osób do nich zapisanych zwiększyła się dwukrotnie) i ok. 600 tys. w IKE i IKZE.

Zatem te dwie liczby – ok. 1 mln oszczędzających przed wprowadzeniem PPK i ok. 4,5 mln teraz – najlepiej odpowiadają na pytanie, czy to dobry wynik. To jest koronny argument za tym, że wreszcie, po tylu latach, udało się zbudować solidny nie tylko fundament, lecz także parter gmachu długoterminowego oszczędzania. Do czasu PPK były różne próby, ale nie wyszły one dalej niż z pozycji dziury w ziemi czy nawet planu zagospodarowania terenu.

Dr Marcin Wojewódka
Instytut Emerytalny

Nie

ikona lupy />
nieznane

Odpowiedź w dużym stopniu zależy od perspektywy oceniającego. Inna będzie bowiem ocena podmiotów zainteresowanych tym, aby udział w PPK był jak największy, inna tych, którzy współfinansują ten sposób długoterminowego oszczędzania, a jeszcze inna – osób zajmujących się zawodowo czy naukowo systemem zabezpieczenia ryzyka starości. Dlatego też z jednej strony słyszymy wybuchy entuzjazmu, że po autozapisie aż 718 tys. nowych uczestników PPK może już w ten dodatkowy sposób oszczędzać, a z drugiej strony – wypowiedzi tych, którzy uważają, że PPK wciąż nie ma większego znaczenia dla przyszłego zabezpieczenia emerytalnego. Jednak trzeba sobie jasno powiedzieć, że zwiększenie po autozapisie liczby uczestników PPK o 718 tys. osób to nie jest dobry wynik. To, że liczba uczestników PPK wzrasta z ok. 2,6 mln do 3,3 mln, może i jest statystycznie zauważalne, ale nie ma znaczenia z punktu widzenia powszechności PPK. Cokolwiek byśmy bowiem powiedzieli, to PPK w dalszym ciągu pozostają stosunkowo elitarnym rozwiązaniem, które pozwala na budowanie dodatkowych oszczędności ledwie co trzeciemu z tych, którzy powinni to robić. Takie więc jak obecnie zwiększenie liczby uczestników PPK to nie jest dobry wynik.

Prawie 7 mln Polaków w kwietniu 2023 r. złożyło deklarację o rezygnacji z wpłat do PPK. Czy to jest porażka?
Bartosz Marczuk

Nie

Warto spojrzeć na te liczby z drugiej perspektywy – już ponad 40 proc. Polaków pracujących w firmach, które mają PPK, oszczędza długoterminowo na emeryturę. Nigdy nie było takiej sytuacji.

Mówiąc o tych 7 mln, trzeba też mieć na uwadze strukturę tych, którzy się wypisali. Zgodnie z przepisami małe firmy (do 9 osób), w których wszyscy pracownicy zrezygnują z udziału w PPK, w ogóle nie wchodzą do systemu. Jest mnóstwo mikrofirm, które podlegają pod ten przepis, więc są zwolnione z uruchomienia PPK. Duża część osób, które nie przystąpiły do PPK w autozapisie, to właśnie osoby pracujące w tych mikrofirmach. To jest oczywiście wyzwanie, aby przekonać właścicieli małych firm, by zakładali PPK. Jednak to długi proces.

Dr Marcin Wojewódka

Tak

Prawie 7 mln osób, które zrezygnowały z dokonywania wpłat do PPK, to niekoniecznie powód do radości. Żeby nie było żadnych wątpliwości – jestem zwolennikiem PPK. Tak jak jestem zwolennikiem każdej innej dostępnej w naszym kraju formy długoterminowego oszczędzania na emeryturę, czyli m.in. takich rozwiązań jak pracownicze programy emerytalne, indywidualne konta emerytalne czy indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego. Nie ulega wątpliwości, że wszelkie sposoby oszczędzania, które pozwolą na emeryturę wyższą niż to, co otrzymamy kiedyś z ZUS albo KRUS, są rozwiązaniem korzystnym. Przede wszystkim dla samego oszczędzającego, gdyż gromadzi dodatkowy kapitał i zabezpiecza sobie lepszy standard swojej jesieni życia. Dodatkowe oszczędzanie jest także korzystne dla zarządzających funduszami, gdyż otrzymują do pomnażania więcej najcenniejszych, bo długoterminowych aktywów, na których zarabiają. To także korzyść z punktu widzenia państwa, gdyż im więcej tych środków, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że państwo nie będzie w stanie sfinansować z bieżących podatków wydatków emerytalnych w ramach powszechnego systemu. Mimo że wszystkie środki w PPK czy w PPE, IKE czy IKZE są całkowicie prywatne i że oszczędzający mają swobodę dysponowania nimi, to jest małe prawdopodobieństwo, że ustawią się w kolejce po dodatkowe świadczenia z ZUS czy innych agend państwowych. Jak widać – same korzyści. Niestety w praktyce obecne systemy nie przynoszą wystarczających efektów. Dlatego trzeba sobie szczerze powiedzieć, że mimo tych pozytywów nie działają tak, jak byśmy chcieli. Czyli niestety porażka.

Czy obecna liczba osób dodatkowo oszczędzających na emeryturę jest wystarczająca?
Bartosz Marczuk

Tak

Na ten moment to jest bardzo dobry wynik – raz jeszcze przypomnijmy liczby: przed PPK było ich ok. 1 mln, obecnie – ok. 4,5 mln. Natomiast jeżeli spojrzymy na to długoterminowo, to trzeba pracować, by było ich więcej. W przypadku PPK zmierzamy do tego, aby w 2025 r. liczba dodatkowo oszczędzających wzrosła do ok. 5 mln, a później docelowo do 6–8 mln.

Trzeba mieć na uwadze bardzo duże obciążenia, które są w Polsce związane z długoterminowym oszczędzaniem. Po pierwsze, są to nasze doświadczenia historyczne – w trakcie zaborów, wojen wszystko to, co Polacy zaoszczędzili, nagle zabierała im jakaś zawierucha. Po drugie, dopiero uczymy się gospodarki rynkowej. Trudno więc wymagać, aby wszyscy nagle świetnie znali się np. na rynkach kapitałowych. Musimy nabrać zaufania. Po trzecie, odrabiamy zaległości konsumpcyjne po wojnach i komunizmie. Teraz jest dopiero pierwszy moment, kiedy ludzie mają nadwyżki finansowe i mogą coś oszczędzać. Po czwarte, doświadczenie z OFE bardzo mocno zaburzyło zaufanie Polaków do systemów związanych z dodatkowymi narzędziami oszczędzania na starość – poprzedni rząd złamał bowiem umowę społeczną, wykorzystując pieniądze ludzi. A po piąte, nie było do czasu PPK dobrego produktu, który umożliwiał długoterminowe oszczędzanie na emeryturę. Nie było na tyle atrakcyjnej oferty, aby masowo przekonać ludzi do dodatkowego oszczędzania. Zatem biorąc pod uwagę te obciążenia, trzeba zdawać sobie sprawę, że nie da się nagle zachęcić 90 proc. Polaków do dodatkowego odkładania pieniędzy. Wymienione bariery są mocne. Potrzeba czasu, sukcesywnego budowania systemu, aby ta partycypacja rosła.

Dr Marcin Wojewódka

Nie

Bez względu na to, jak karkołomne i kreatywne wyliczenia będzie przedstawiał PFR w zakresie poziomu partycypacji w PPK (ostatnio to nawet ponad 40 proc.), prawda jest taka, że 3,3 mln oszczędzających w ramach PPK to wciąż o wiele za mało w stosunku do realnych potrzeb. 3,3 mln uczestników PPK w stosunku do 11 mln potencjalnych adresatów PPK to jest jedynie 30 proc. Jeśli kolejny autozapis w 2027 r. ma dać podobny efekt jak ten obecny, to poziom partycypacji rzędu 50 proc. osiągniemy dopiero za kilkadziesiąt lat. A wtedy może być już dla wielu osób za późno. Według ostatnio dostępnych danych w tych wszystkich formach dodatkowego oszczędzania (PPK, PPE, IKE, IKZE) oszczędza obecnie ok. 4,5 mln osób. To bardzo mało. Jeśli bowiem zestawimy tę liczbę chociażby z liczbą członków OFE (16 mln osób), to okazuje się, że ponad 11,5 mln członków OFE (czyli ponad 70 proc.) nie oszczędza dodatkowo na emeryturę. Liczba dodatkowo oszczędzających nie jest więc wystarczająca, i nie ma co się oszukiwać. Takie są fakty.

Czy rząd podejmuje odpowiednie działania, aby zachęcić Polaków do oszczędzania na starość?
Bartosz Marczuk

Tak

Najważniejszy jest tutaj produkt, czyli to, że PPK zostały dobrze przygotowane. Do każdych zaoszczędzonych 100 zł drugie 100 zł dokłada pracodawca i państwo. Solidaryzm tego rozwiązania to przełamanie pewnej niemocy, która towarzyszyła poprzednim narzędziom emerytalnym. Sprawdziło się także powierzenie wdrożenia PPK Polskiemu Funduszowi Rozwoju, czyli jednostce kojarzonej z działaniami rynkowymi. My z kolei powołaliśmy spółkę, która zajęła się wdrożeniem PPK, edukacją pracodawców i pracowników.

Ponadto słusznie zagwarantowano w ustawie, że są to prywatne pieniądze, które można w każdej chwili wypłacić, a zarządzają nimi prywatne podmioty. Zatem system został dobrze ułożony. Kolejnym elementem tej zmiany będzie Centralna Informacja Emerytalna. Dzięki niej każdy będzie mógł bardzo łatwo sprawdzić w smartfonie wszystkie swoje konta emerytalne. Traktujemy to jako kolejny element edukacji ekonomicznej, który pokaże, na jaką emeryturę można liczyć i co zrobić, aby przyszłe świadczenia emerytalne były wyższe. Projekt tej ustawy został już przyjęty przez rząd i czeka na rozpatrzenie przez Sejm.

Dr Marcin Wojewódka

Nie

Z powodu być może nieświadomych, ale skutecznych działań obecnie rządzących, które psują system emerytalny oraz ze względu na odchodzenie od przyjętej w Polsce w 1998 r. zasady, że emerytura będzie pochodną wysokości zgromadzonych składek czy wpłat, instytucja PPK musi zasługiwać na aprobatę. Jednak głównym problemem PPK nie jest to, że – jak twierdzą niektórzy – borykają się one z gombrowiczowską gębą OFE. Zgodnie z tą teorią rzekomy zabór środków z OFE ma być przyczyną niskiego zaufania do PPK (w domyśle – klęski PPK).

Głównym problemem PPK jest natomiast to, że z jednej strony rząd zachęca do PPK, wydając miliony złotych na – jak się okazuje – jedynie w 10 proc. skuteczne zachęty, a z drugiej ten sam rząd pokazuje dzisiejszym oszczędzającym, że nawet jeśli nie będą oszczędzali, to i tak na emeryturze dostaną z państwowej kasy więcej, niż odłożą. Czyni to np. w formie „nastych” emerytur, tym samym pokazując, że płacenie w ramach systemu powszechnego (ZUS) dużych składek emerytalnych niekoniecznie ma sens. Po co więc płacić dużo, skoro i tak dostanę więcej, jak będę miał mało. Co więcej, takie działanie polityków pośrednio wskazuje też na brak konieczności dodatkowego oszczędzania na emeryturę. Bo skoro poza latami wyborczymi i tak obiecają, i wypłacają mi dodatkowe świadczenia, to ile dostanę bez jakichkolwiek składek w roku wyborczym? A Polacy głupi nie są, więc zamiast odłożyć do PPK te kilkadziesiąt czy kilkaset złotych miesięcznie, to wolą je dziś wydać na bieżącą konsumpcję. W tej sytuacji namawianie do oszczędzania w PPK przypomina syzyfową pracę. Działania rządu są nieskuteczne, taka jest prawda.

Czy potrzebne są zmiany w PPK?

Bartosz Marczuk

NIE

Głównie dlatego, że po doświadczeniach Polaków z OFE wartością nadrzędną systemu dodatkowego oszczędzania jest jego stabilność. Nawet ewentualne korzystne zmiany mogą wywołać u ludzi niepokój. Polacy mają jeszcze w pamięci wdrożenie OFE, potem nagłą zmianę i złamaną obietnicę. Jak już wspomniałem, system jest dobrze ułożony, więc też większe modyfikacje nie są potrzebne. Oczywiście możliwe są pewne korekty techniczne, dwie nowelizacje już zostały wprowadzone. Ale, podkreślę raz jeszcze, fundamentalną wartością tego systemu jest jego stabilność. Jeżeli jakiś rząd postanowiłby jednak znacznie zmienić PPK, to już nigdy nie uda nam się przekonać Polaków do długoterminowego oszczędzania na emeryturę. Z tej perspektywy jakiekolwiek radykalne zmiany nie powinny być wprowadzane, zwłaszcza że PPK to jest nowy produkt, który działa czwarty rok, więc na razie jest de facto na starcie swojego trwania.

Dr Marcin Wojewódka

TAK

Zaklinanie rzeczywistości, jak ma to miejsce obecnie, oraz mówienie o stopniowym organicznym wzroście partycypacji nie pomoże. Dzisiaj odpowiedzią rządzących na klęskę PPK jako rozwiązania powszechnego jest kreatywne wyliczanie partycypacji połączone ze znaną śpiewką o długim marszu. Okraszone jeszcze opowieściami o konieczności długoterminowej edukacji ekonomicznej. Przypomina to argumentację, którą można było usłyszeć w roku 1998 czy 1999, gdy ruszała ówczesna reforma emerytalna. Dzisiaj, po ćwierć wieku, słyszymy te same frazesy. Niestety nie odrobiono żadnej lekcji, a jesteśmy starsi o ćwierć wieku. Dlatego dzisiaj trzeba odważnych i skutecznych działań. Czyli trzeba albo odpuścić sobie PPK, zlikwidować spółkę PFR Portal i przestać wydawać publiczne środki na nieefektywne, jak widać po wynikach autozapisu, działania, albo wprowadzić obowiązkowość oszczędzania w ramach tego produktu. Trzeciej drogi do rozwoju dodatkowego oszczędzania nie ma.

Oprac. Urszula Mirowska-Łoskot