Polskie związki zawodowe, nie czekając na unijne przepisy, organizują osoby zarabiające za pośrednictwem platform cyfrowych, by wynegocjować im podwyżki i poprawę warunków pracy sterowanej wirtualnym algorytmem.

Jedyna do tej pory organizacja związkowa w działającej w Polsce platformie cyfrowej powstała w Pyszne.pl, a dokładnie w dwóch oddzielnych spółkach, za pośrednictwem których organizowane są dostawy jedzenia na zamówienie w aplikacji internetowej.

Zaczęło się od tego, że we wrześniu zeszłego roku zaczęliśmy zamawiać jedzenie za pośrednictwem wszystkich dostępnych platform cyfrowych, z dostawą pod siedzibę OPZZ w Warszawie, gdzie na kurierów czekaliśmy z herbatą i stołami, przy których sami mogli zjeść przywiezione na nasze zamówienie dania – mówi Michał Lewandowski, przewodniczący zarządu krajowego OPZZ „Konfederacja Pracy”. – Zaowocowało to założeniem w jednej z tych platform organizacji związkowych, które negocjują obecnie poprawę warunków pracy, szczególnie podwyżkę wynagrodzeń – dodaje Lewandowski.

Umowa na… rower

Pracodawcy „platformowi” to w zasadzie zupełnie młoda branża, która rozwinęła się wraz z rozwojem nowoczesnych technologii.

Tak naprawdę największy skok tej branży to czasy covidu. Przecież to właśnie ostatnio coraz częściej konsumenci decydowali się zamawiać np. zakupy, jedzenie itp. za pośrednictwem różnego rodzaju aplikacji. Ze strony samego zatrudnienia personelu to spore wyzwanie. Chodzi o bardzo elastyczne i zmienne pory zapotrzebowania na takie usługi, bo np. duża część zamówień pojawia się wieczorem i w weekendy czy święta. Taka firma nie może ustawić określonych godzin funkcjonowania, ponieważ zależy wprost od tego, kiedy jakaś osoba kliknie „zamawiam” w aplikacji – tłumaczy Przemysław Ciszek, radca prawny, partner w kancelarii C&C Chakowski Ciszek. Wyjaśnia, że takie usługi w ogóle nie pasują do typowego stosunku pracy, a na pewno takie zatrudnienie nie byłoby opłacalne i po prostu usługi tego typu by zanikły. W Polsce bazują one na umowach cywilnoprawnych, ponieważ tylko one umożliwiają elastyczne godziny pracy. Obecnie w tego typu usługach pracują głównie studenci, jest też sporo cudzoziemców.

W zasadzie można powiedzieć, że na ten moment różne formy sztucznej inteligencji zarządzają dystrybucją zleceń od prawdziwych klientów do prawdziwych dostawców – dodaje Ciszek.

Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że poza nielicznymi wyjątkami międzynarodowe platformy cyfrowe, za którymi stoi często ogromny kapitał, działają tak, by utrudnić ich kontrolowanie czy organizowanie się pracowników w związki zawodowe.

Najczęściej wygląda to tak, że działający w wirtualnej rzeczywistości algorytm służący do łączenia klientów z usługodawcami jest obudowany w każdym państwie, w którym działa, siecią podwykonawców, którzy wykonują całą czarną robotę – mówi Dominik Owczarek, dyrektor Programu Polityki Społecznej w Instytucie Spraw Publicznych. – Przynajmniej w Polsce na próżno szukać wśród osób pracujących na rzecz tych platform zatrudnionych na etatach. Wykorzystywane do tego są wyłącznie kontrakty cywilnoprawne, i to nie tylko zwykłe zlecenia, lecz także umowy najmu roweru, którym są dostarczane przesyłki, czy toreb termicznych, w których jest dowożone jedzenie na zamówienie. Wszystko po to, by omijać obowiązki wynikające z powszechnie obowiązujących przepisów dotyczących zatrudnienia na etacie czy konieczności zapłaty minimalnego wynagrodzenia godzinowego w przypadku pracy na kontrakcie cywilnoprawnym – dodaje Owczarek.

Jego zdaniem w ostatnich latach niektóre platformy cyfrowe i tak złagodziły swoje postępowanie. Wpływ na to mają toczące się na szczeblu Unii Europejskiej prace nad uregulowaniem zatrudnienia na platformach cyfrowych. Dotychczas większość modeli biznesowych starała się unikać brania na siebie obowiązków wynikających z roli pracodawcy i prowadziła do ubożenia pracowników ze względu na niskie płace i brak zabezpieczenia społecznego.

Ucywilizować rynek

Należy się spodziewać, że w najbliższym czasie może zakończyć się etap uzgadniania treści tych przepisów w trilogu między Komisją Europejską, Parlamentem i Radą UE. Zakładam, że nowe przepisy regulujące pracę platformową trzeba będzie wdrożyć do 2025 r. Zatem część platform, szczególnie te, które rozwinęły swoją działalność i planują rozwój w kolejnych latach, jest otwarta na dialog z pracownikami i podnoszenie standardów zatrudnienia – zauważa Dominik Owczarek.

Pojawienie się i wdrożenie przepisów dotyczących usług platformowych pozwoli ucywilizować ten rynek. Przede wszystkim spowodują one zastosowanie do zatrudnionych na platformach reguł w zakresie dopuszczalnych godzin pracy, a pracują oni obecnie bez żadnych ograniczeń czasowych.

Ustawodawca nie powinien obawiać się regulacji tej branży, pamiętajmy, że zazwyczaj młody personel może nie zdawać sobie sprawy, jakie zagrożenie niesie za sobą przemęczenie połączone z jazdą na rowerze lub skuterze na mieście. Jestem za wprowadzeniem sensownych ograniczeń w tym zakresie – komentuje mec. Ciszek.

Powinno także zależeć na tym administracji publicznej, bo jak na razie praca platform cyfrowych jest tak zorganizowana, aby omijać obowiązki związane z zapłatą podatków czy składek na ubezpieczenie takich pracowników.

Mówi się nawet, że obecny model pracy platformowej przypomina powszechne setki lat temu stosunki feudalne, gdy chłopi pańszczyźniani nie mieli nic do powiedzenia co do warunków swojej pracy czy wynagradzania. To porównanie może wydawać się przesadzone, ale ogromna nierówność sił między pracownikami platformowymi i platformami cyfrowymi jest faktem – mówi Dominik Owczarek. ©℗

Praca platformowa w liczbach / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe