Brytyjczykom do dodatkowego oszczędzania na emeryturę udało się przekonać w ciągu dekady ponad 90 proc. uprawnionych do tego osób. Już na starcie brytyjskie Nest pensions (instytucja zarządzająca programami emerytalnymi tych firm, które nie znalazły odpowiedniej oferty na rynku) znalazły się w innym miejscu niż krajowe pracownicze plany kapitałowe. Gdy w 2012 r. ruszył system oparty na automatycznym zapisie, z którego rezygnacja wymaga złożenia stosownej deklaracji, pozostało w nim ponad 50 proc. uprawnionych. PPK, startujące w trudniejszych warunkach, bo z pandemią koronawirusa w tle, przyciągnęły na początku ok. 32 proc. zatrudnionych. Powtarzające się co dwa lata autozapisy w nieco hojniejszym od polskiego systemie brytyjskim (pracownik odkłada 4 proc. wynagrodzenia, tyle samo dopłaca pracodawca) sprawiły, że dodatkowe oszczędności emerytalne mają niemal wszyscy uprawnieni. Sukces, przynajmniej częściowo, wynika z nieświadomości części pracowników.
– Około jednej trzeciej uczestników brytyjskiego programu nie zdaje sobie sprawy, że w nim oszczędza. To efekt tego, że pracodawca ma obowiązek zapisać pracownika do programu w wyznaczonym terminie, ale nie musi go o tym informować – mówi Robert Zapotoczny, prezes PFR Portal. To spółka, która prowadzi serwis informacyjny poświęcony PPK. Jej pracownicy prowadzą w całym kraju szkolenia wśród potencjalnych uczestników programu.