Od przyszłego roku przedsiębiorcy będą mogli się ubiegać w ZUS o rozłożenie na raty zadłużenia z tytułu niezapłaconych składek na ubezpieczenie społeczne także za pracowników.
Przez ostatnie 16 lat prowadzący działalność mieli tylko prawo do regulowania długów dotyczących swoich składek, co więcej, nie mogli skorzystać z tej możliwości, jeśli nie odprowadzali w terminie danin za podwładnych. Prawo nie pozwalało też na układy z ZUS w sprawie zaległości pracowniczych.
Nowe przepisy umożliwiające systematyczną spłatę całego zadłużenia spowodują, że więcej przedsiębiorstw będzie mogło wyjść na prostą. Zyskają także pracownicy, bo nowelizacja ustawy pozwoli wyegzekwować na rzecz ubezpieczonych odsetki za zwłokę i opłatę prolongacyjną za wpłacone z opóźnieniem składki. Na ich subkonta trafi jednak tylko część opłaty karnej, która będzie liczona proporcjonalnie do składek. Jeśli ZUS nie uda się odzyskać od firmy zaległych składek wraz z karą, to na koncie emerytalnym zatrudnionego pojawi się tylko zapis księgowy o składkach. Taka osoba nie otrzyma bonusu za opóźnienie. Oczywiście pracownik dostanie emeryturę liczoną na podstawie konta emerytalnego, bowiem wszystkie zaległości zostaną pokryte z FUS.
Zwolennicy zmiany uznają to za sukces. Firmy uwolnią się z długów za pracowników. Ale do takiej sytuacji w ogóle nie powinno dojść. Zadłużenie wynika z tego, że mamy zbyt wysokie koszty pracy i tysiące zakładów działa w szarej strefie. Sposobem na jej likwidację jest obniżenie danin. Polscy politycy nie chcą o tym słyszeć. Efekt jest taki, że ci, którzy działają legalnie, często nie są w stanie podołać zobowiązaniom. Państwo w przypływie altruizmu co jakiś czas zwalnia ich z zobowiązań lub rozkłada je na raty. Szara strefa ma się dobrze, a finanse ZUS kuleją.