Półroczny płatny urlop rodzicielski jest powszechnie stosowanym rozwiązaniem – korzysta z niego około 74 proc. uprawnionych osób, w tym także prowadzący firmy i zleceniobiorcy. Nadal jednak w przytłaczającej większości na pozostanie w domu z dzieckiem decydują się kobiety
Rodzice przyzwyczaili się już do tego, że przez rok od momentu przyjścia dziecka na świat przysługuje im płatna opieka. Po zakończeniu półrocznego macierzyńskiego (łącznie zwykłego i dodatkowego) najczęściej decydują się także na nieobowiązkowy, półroczny rodzicielski, który został wprowadzony w 2013 r. Mimo że przepisy dotyczące uprawnień związanych z urodzeniem dziecka są skomplikowane, zainteresowani dość dobrze radzą sobie z procedurami i wykorzystują przysługujące im przywileje.
Takie wnioski płyną z informacji ministra pracy o realizacji przepisów wprowadzających półroczny, płatny rodzicielski (resort był zobowiązany do jej przedstawienia).
Są chętni
Z danych resortu wynika, że w 2014 r. z urlopu rodzicielskiego skorzystało 315,8 tys. osób. Przysługuje on każdemu rodzicowi, który ma prawo do macierzyńskiego (bezpośrednio po zakończeniu tego ostatniego). W ubiegłym roku na urlop macierzyński (część zwykła) wybrało się 427,3 tys. osób. Na wykorzystanie rodzicielskiego decyduje się 74 proc. uprawnionych rodziców (to dane szacunkowe, bo obie grupy osób, korzystający w 2014 r. z macierzyńskiego i rodzicielskiego nie są tożsame, nie obejmują identycznie tych samych osób). Łączna kwota zasiłków macierzyńskich wypłaconych za okres rodzicielskiego wyniosła 2,39 mld zł.
– Wprowadzenie tego urlopu rozwiązało problemy z opieką nad dzieckiem do ukończenia przez nie pierwszego roku życia. Jej zapewnienie przysparzało najwięcej kłopotów rodzicom – wskazuje prof. Irena Kotowska z Instytutu Statystyki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, przewodnicząca Komitetu Nauk Demograficznych Polskiej Akademii Nauk.
Podkreśla, że o wysokim stopniu wykorzystania rodzicielskiego przesądziło też silne przekonanie, że do ukończenia pierwszego roku życia dziecko powinno być pod opieką rodziców. Przede wszystkim mamy.
– Trzeba też pamiętać, że część osób do skorzystania z urlopu była niejako przymuszona, ze względu na niedobór miejsc w żłobkach – dodaje.
Płeć decyduje
Mniej pozytywna jest informacja dotycząca tego, który z rodziców wykorzystuje urlop rodzicielski (może go wykorzystać matka lub ojciec dziecka, albo wspólnie rodzice, ale wówczas trwa on 13, a nie 26 tygodni). Z danych wynika, że wybrało go aż 310,6 tys. kobiet (98,4 proc.) i tylko 5,2 tys. mężczyzn (1,6 proc.). Oznacza to, że w Polsce nadal to matki biorą na siebie obowiązki związane z opieką nad dzieckiem. A to wiąże się z negatywnymi skutkami na rynku pracy – firmy wybierają pracowników, którzy są bardziej dyspozycyjni, czyli mężczyzn.
– Ten wynik nie jest zaskakujący. W latach 2000–2002, a więc na długo przed wprowadzeniem urlopu rodzicielskiego, przeprowadzono badania, w ramach których pytano mężczyzn o to, czy korzystaliby z płatnego urlopu na opiekę nad dzieckiem. Możliwość taką zadeklarowało 2 proc. z nich – przypomina prof. Bożenna Balcerzak-Paradowska z Zakładu Problemów Rodziny Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych (IPiSS).
Podkreśla, że taka tendencja wynika m.in. z modelu rodziny. Promowany jest ten partnerski, w którym kobieta i mężczyzna dzielą się obowiązkami, ale w praktyce opiekę nad małymi dziećmi pełnią matki (często same nie dopuszczają do niej ojców).
– Drugim ważnym elementem są zarobki. Mężczyźni przeciętnie zarabiają więcej niż kobiety, co przemawia za tym, aby kontynuowali karierę zawodową. Na urlopy decydują się kobiety – wskazuje ekspert IPiSS.
Ma to znaczenie także ze względu na wysokość zasiłku macierzyńskiego. Za czas urlopu rodzicielskiego opiekunowi przysługuje 60 proc. macierzyńskiego (lub 80 proc., jeśli matka zadeklaruje, że skorzysta z całego wymiaru macierzyńskiego i rodzicielskiego). Strata dla rodzinnego budżetu jest więc większa, jeśli na urlop pójdzie przeciętnie lepiej zarabiający ojciec niż gorzej wynagradzana kobieta (bo stracą 40 proc. jego pensji). W omawianej kwestii istotne znaczenie ma także postawa pracodawców. A ci wciąż łatwiej godzą się z tym, że z przerwy na opiekę korzystają kobiety, a nie mężczyźni (liczą się z ciążami pracownic i urlopami po porodzie).
Sposobem na odwrócenie proporcji wykorzystywania urlopu przez kobiety i mężczyzn może być wydzielenie części płatnej opieki (np. 5 tygodni) wyłącznie dla ojca (matka mogłaby wówczas wykorzystać maksymalnie 21 tygodni płatnej przerwy, a nie jak obecnie 26).
– Na pewno takie propozycje będą się pojawiać. Moim zdaniem powinniśmy docenić obecną swobodę wyboru tego, który rodzic opiekuje się małym dzieckiem. Nie jestem zwolenniczką wymuszania postaw poprzez zmiany w prawie – tłumaczy Bożenna Balcerzak-Paradowska.
Jej zdaniem jeśli wspomniane rozwiązanie miałoby zostać wprowadzone, to raczej stopniowo i małymi krokami, np. poprzez wydzielenie na początek krótkiej – dla przykładu 2-tygodniowej – części urlopu dla ojca.
Różne podstawy
Resortowa informacja dostarczyła też wiedzy na temat podstawy prawnej zatrudnienia osób decydujących się na urlop rodzicielski. Okazało się, że 280 tys. to pracownicy (89 proc. wszystkich korzystających z płatnej opieki w 2014 r.), a 35 tys. (11 proc.) – osoby wykonujące pracę zarobkową na innej podstawie niż umowa o pracę (m.in. samozatrudnieni, zleceniobiorcy oraz dziełobiorcy). Biorąc pod uwagę ogół zatrudnionych na różnych podstawach, liczby te mniej więcej odzwierciedlają dzisiejsze proporcje co do form, na podstawie których wykonuje się pracę, z lekkim wskazaniem na pracowników (jako tych nieco częściej wykorzystujących płatną opiekę). Ta niewielka różnica wynika przede wszystkim z tego, że nie wszyscy zatrudnieni na innej podstawie niż umowa o pracę opłacają składkę chorobową (a od tego zależy prawo do zasiłku macierzyńskiego).
– Trzeba też pamiętać, że osoby prowadzące działalność gospodarczą nie mogą sobie pozwolić na zbyt długą nieobecność na rynku, gdzie funkcjonuje ich firma – stwierdza dr Anna Ruzik, ekspert ds. polityki społecznej, fundacja CASE.
Co ważne, pracowników lepiej chronią też przepisy. Po powrocie z rodzicielskiego firma musi dopuścić ich do pracy na dotychczasowym lub równorzędnym stanowisku. Samozatrudnieni lub zleceniobiorcy takiej gwarancji nie mają.