Resort rozwoju pracuje nad zmianami, dzięki którym sąd będzie mógł nakazać pracodawcy zatrudnianie zwolnionego pracownika szczególnie chronionego na czas trwania postępowania sądowego – dowiedział się DGP. To efekt ustaleń w ramach zespołu roboczego rządu i NSZZ „Solidarność”

Chodzi tu o nowelizację kodeksu postępowania cywilnego, dzięki której sąd rozpatrujący odwołanie od zwolnienia z pracy osoby szczególnie chronionej mógłby ustanowić zabezpieczenie w postaci nałożenia na pracodawcę obowiązku dalszego jej zatrudniania do czasu prawomocnego zakończenia postępowania. Taka przynajmniej jest propozycja Solidarności, która stała się przedmiotem negocjacji w ramach powołanego przez premiera roboczego zespołu ds. wypracowania porozumienia między rządem a NSZZ „Solidarność”.

Piotr Duda, przewodniczący Solidarności, chwalił się na antenie Programu 1 Polskiego Radia, że minister Waldemar Buda zobowiązał się przygotować zmianę w k.p.c. „w jak najszybszym czasie”.

- Chodzi o skuteczną ochronę, bo pracodawca zwalnia działacza związkowego z art. 52 k.p. pod obojętnie jakim pretekstem, a później sprawy w sądach trwają kilka lat. W tym czasie organizacja związkowa się rozpada, bo nie ma lidera - stwierdził przewodniczący Duda.

DGP zapytał więc Ministerstwo Rozwoju i Technologii o to, czy takie prace faktycznie są prowadzone i jaki jest ich efekt. - Obecnie trwają prace koncepcyjne nad tymi rozwiązaniami. Mają one roboczy charakter. O szczegółach projektu będziemy informować na dalszym etapie prac - poinformował resort.

Związki zawodowe: Najwyższy czas

W propozycji Solidarności chodzi o to, aby w sądowych sprawach, w których przeciwko pracodawcy występuje osoba szczególnie chroniona przed zwolnieniem, można było zastosować instytucję zabezpieczenia już na początku postępowania. Obecne przepisy pozwalają bowiem nakazać zatrudnianie pracownika do czasu prawomocnego rozpoznania sprawy, ale dopiero w wyroku I instancji.

- Nasza propozycja dotyczy nie tylko związkowców, ale wszystkich pracowników, którzy korzystają ze szczególnej ochrony przed zwolnieniem - podkreśla Ewa Kędzior, koordynator ds. obrony praw związkowych, starszy specjalista w zespole prawnym Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.

Tłumaczy, że sąd ustanawiałby zabezpieczenie na podstawie wniosku zwalnianego pracownika i przedstawionej przez niego dokumentacji. - Obecna ochrona jest niewystarczająca - przekonuje Ewa Kędzior.

Podkreśla, że zaproponowane przez związek rozwiązanie jest niezbędne, aby zapewnić zgodność polskich regulacji z przepisami unijnymi. - Mamy nadal nie implementowaną dyrektywę o sygnalistach, z której wynika, że mają być oni chronieni na etapie postępowania sądowego - wskazuje.

Mówi o tym motyw 96 preambuły, zgodnie z którym sygnaliści powinni mieć „dostęp do tymczasowych środków ochrony prawnej przewidzianych w prawie krajowym w celu (…) zapobiegania takim formom działań odwetowych, jak zwolnienie z pracy, których skutki mogą być trudne do odwrócenia po upływie długiego okresu i które mogą zrujnować finansowo daną osobę, co w efekcie może poważnie zniechęcić potencjalnych sygnalistów”.

Ewa Kędzior dodaje, że również dyrektywa o adekwatnych wynagrodzeniach minimalnych za pracę wskazuje, że zwolnieni pracownicy powinni mieć dostęp do skutecznego, terminowego i bezstronnego rozstrzygania sporów. Jej zdaniem bez zapewnienia dodatkowej ochrony na etapie postępowania sądowego tej skuteczności nie będzie.

- Mieliśmy nadzieję, że będzie możliwość uzyskiwania zabezpieczenia na podstawie ogólnych przepisów o zabezpieczeniu w sprawach niemajątkowych. Niestety praktyka sądowa pokazuje, że jest to niemożliwe - mówi nasza rozmówczyni.

Sądy wskazują bowiem, że obecny stan prawny nie pozwala na udzielenie takiego zabezpieczenia, bo w myśl k.p.c.: „Zabezpieczenie nie może zmierzać do zaspokojenia roszczenia, chyba że ustawa stanowi inaczej”. Problem ze sprawami pracowniczymi polega zaś właśnie na tym, że nakaz zatrudniania pracownika stanowi de facto zaspokojenie roszczenia o przywrócenie do pracy. Nie ma natomiast wyraźnego przepisu ustawowego, który by na to zezwalał.

Pracodawcy: wina leży po stronie sądów

Przedstawiciele firm do zmiany zaproponowanej przez NSZZ „Solidarność” są nastawieni sceptycznie.

- To próba naprawy skutków, a nie leczenia przyczyn problemu, którym jest przewlekłość postępowań w sądach pracy. Takie spory powinny być szybko rozpatrywane, bo leży to w interesie i pracownika, i pracodawcy. Tymczasem proponowana zmiana tylko skomplikuje te postępowania i wydłuży je w czasie - zauważa Robert Lisicki, ekspert Konfederacji Lewiatan.

Również zdaniem dr. Marcina Wojewódki, eksperta Pracodawców RP, mamy tu do czynienia z co najmniej kontrowersyjnym rozwiązaniem.

- Postulat wprowadzenia zabezpieczenia w sprawach pracowniczych rozumiem jako wyraz troski o stan polskiego sądownictwa. Problemem jest to, że wymiar sprawiedliwości jest nieefektywny. Sprawy sądowe, także pracownicze, są rozstrzygane latami. Proponowane rozwiązanie nie naprawi jednak przewlekłości postępowań sądowych - wskazuje.

Podkreśla on, że już obecnie ochrona działaczy związkowych i innych osób (patrz: infografika) jest na tyle silna, że żaden racjonalnie myślący pracodawca nie podejmuje decyzji o rozwiązaniu z nimi umowy o pracę ze złośliwości, nierozważnie czy bezpodstawnie.

- Wisi nad nim przecież sankcja w postaci obowiązku wypłaty wynagrodzenia za cały okres pozostawania bez pracy, a to już jest konkretne ryzyko finansowe - zauważa.

W ocenie eksperta omawiany postulat może też zachwiać pewną równowagę, którą dają dzisiejsze przepisy. Dla pracodawcy oznacza bowiem przymus zatrudniania, zanim sprawa zostanie prawomocnie rozstrzygnięta przez sąd. A to dyskusyjne w obliczu konstytucyjnej zasady wolności pracy i wolności zatrudniania.

Komplikuje się kwestia wynagrodzeń

Marcin Wojewódka zauważa, że w razie przyjęcia omawianego rozwiązania przepisy powinny regulować także to, że wynagrodzenie za pracę wykonaną wypłacone w okresie zabezpieczenia powinno pomniejszać ewentualne wynagrodzenie przysługujące pracownikowi przywróconemu do pracy na podstawie k.p. za czas od rozwiązania stosunku pracy do jego przywrócenia.

- Funkcją tego ostatniego jest bowiem zrekompensowanie braku środków do życia, co ciekawe - niekoniecznie od dotychczasowego pracodawcy - zaznacza.

Wskazuje, że z punktu widzenia przywróconego do pracy pracownika nie jest to dobre rozwiązanie. - Według dzisiejszych przepisów otrzymałby on wynagrodzenie za cały czas pozostawania bez pracy, tj. od rozwiązania stosunku pracy do jego przywrócenia, ale nie musiałby wykonywać w tym okresie swoich obowiązków. Tymczasem na skutek udzielenia zabezpieczenia będzie wykonywać pracę i to za nią będzie wynagradzany - kwituje dr Marcin Wojewódka.

To nie pierwsza próba zmiany przepisów

Propozycja Solidarności nie jest pierwszym tego rodzaju postulatem. Pomysły mocniejszego uregulowania ochrony pracownika na etapie procesowym pojawiały się już wcześniej.

W lipcu 2022 r. o podjęciu inicjatywy ustawodawczej w sprawie nowelizacji k.p.c. w takim mniej więcej zakresie, o jaki wnioskuje Solidarność, debatowano w trakcie posiedzenia sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny. Podobna propozycja znalazła się także w projekcie ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych za czyny zabronione pod groźbą kary z maja 2018 r. (prace nad nim zawieszono). Podobne w skutkach (choć odmienne w szczegółach) było też rozwiązanie zaproponowane przez komisję kodyfikacyjną w projekcie kodeksu zbiorowego prawa pracy, również w 2018 r. Tu jednak sąd miałby rozpatrywać wniosek pracownika o zawieszenie skutków prawnych dokonanego wypowiedzenia lub rozwiązania stosunku pracy bez wypowiedzenia. ©℗

ikona lupy />
Pracownik szczególnie chroniony / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe