Ojcowie zyskają dziewięć dodatkowych tygodni urlopu rodzicielskiego. Zdaniem ekspertów nie zwiększy to zasadniczo jego popularności. Widać to już po obecnych statystykach.

Zgodnie z projektem nowelizowanego obecnie kodeksu pracy urlop rodzicielski wydłuży się z 32 do 41 tygodni. Dodatkowe 9 tygodni ma przypadać wyłącznie ojcu. Co oznacza, że jeśli z niego nie skorzysta, to przepadnie. Ma to zachęcić do większego dzielenia się obowiązkami przez rodziców przy nowo narodzonym dziecku, a w praktyce umożliwić kobiecie wcześniejszy powrót na rynek pracy i wyrównanie jej szans.
Jak zauważają eksperci, już dziś przepisy pozwalają na większą elastyczność w korzystaniu z uprawnień rodzicielskich dla pracowników ojców. Obejmuje to np. „przejęcie” niewykorzystanej przez matkę części urlopu macierzyńskiego czy korzystanie z urlopu rodzicielskiego jednocześnie z matką albo zamiast niej. Mimo tego pracownicy ojcowie niezbyt chętnie korzystają ze swoich praw. Jak wynika z najnowszych danych resortu pracy, rodziny i polityki społecznej, jeśli ojcowie biorą wolne od pracy, to przede wszystkim w ramach dwutygodniowego urlopu ojcowskiego. W zeszłym roku zasiłek z tego tytułu pobierało 182,5 tys. pracowników. W 2021 r. było to 185,2 tys., a w 2020 r. – 188,4 tys. Biorąc pod uwagę, że liczba urodzeń spada z roku na rok o kilka procent (szacunki za 2022 r. mówią o 315 tys. dzieci wobec 330 tys. w 2021 r. i 355 tys. w 2020 r.), odsetek ojców na takim urlopie z każdym rokiem się zwiększa. Za ubiegły rok wynosi już niemal 58 proc. wobec 53 proc. dwa lata temu. Inaczej to jednak wygląda w przypadku urlopu rodzicielskiego, który ma być dla nich dłuższy. Od lat odsetek chodzących na niego ojców oscyluje w okolicy 1 proc.
– Nie należy oczekiwać wielkiej rewolucji pod tym względem – uważa Robert Lisicki, ekspert międzynarodowego i krajowego prawa pracy oraz systemów zabezpieczenia społecznego Konfederacji Lewiatan.
Większych zmian nie oczekuje też dr Magdalena Zwolińska, partner w kancelarii NGL Wiater, współpracującej z firmami.
– Wynika to z realiów i różnic kulturowych – podkreśla i dodaje, że w Polsce z reguły to mężczyźni zarabiają więcej. Zatem wykorzystanie przez nich urlopu rodzicielskiego to realna strata dla bud żetu domowego. Bo o ile ojcowski jest w 100 proc. płatny, o tyle na rodzicielskim otrzyma 70 proc. podstawy wymiaru zasiłku.
Zdaniem ekspertów dodatkowy urlop będzie więc mile widziany, ale w rodzinach, gdzie to kobieta jest głównym żywicielem.
Poza tym wciąż powszechne jest przekonanie, że to matka powinna się zajmować dzieckiem po jego urodzeniu. Nie mówiąc już o tym, że praca na etacie jest uważana za łatwiejszą niż opieka nad wymagającym kilkutygodniowym czy kilkumiesięcznym dzieckiem. Wreszcie są firmy, w których nieprzychylnie się jednak patrzy na pracowników, którzy chcą skorzystać z urlopów związanych z rodzicielstwem, ponieważ „od tego jest matka”. A teraz w sytuacji spowolnienia gospodarczego obawa o utratę zatrudnienia dodatkowo wzrośnie.
– Dochodzi jeszcze inny czynnik. W branżach, gdzie ważne są specjalizacje i dominują mężczyźni, pracodawcy będą mieli kłopot ze znalezieniem kogoś na zastępstwo. Pozyskanie dziś pracownika na zastępstwo do produkcji to nie lada wyzwanie – zauważa Rober Lisicki.
To dodatkowo może potęgować nieprzychylność względem młodych ojców, którzy będą chcieli skorzystać ze swoich uprawnień.
Wiele więc zależy, jak mówi adwokat Bartosz Tomanek, starszy prawnik w PCS Paruch Chruściel Schiffter Stępień | Littler Global, od postawy pracodawców i tego, na ile będą promować korzystanie z urlopów związanych z rodzicielstwem przez pracowników ojców. Jeśli pokażą, że są im przychylni, być może zmieni to podejście.
Są jednak przedsiębiorstwa, które wychodzą przed szereg i już dziś chcą jak najbardziej zrównać prawa kobiet i mężczyzn w zakresie opieki nad dzieckiem. – Firm, które dają dodatkowy urlop ojcom w różnym wymiarze i różnie płatny, jest wiele na rynku. Pytanie, ile z nich utrzyma wprowadzone rozwiązania po wejściu w życie nowych przepisów kodeksu pracy. Można oczekiwać, że nastąpi modyfikacja oferowanych rozwiązań przez wiele firm. Zwłaszcza że każde z nich wiąże się z kosztami – mówi Robert Lisicki.