Nowelizacja kodeksu pracy uwzględniająca m.in. przepisy unijnej dyrektywy work-life balance to, zdaniem rządu, dobra propozycja dla pracowników, gospodarki i rynku pracy. Pracodawcy mają wątpliwości.

– Szczęście pracownika nie oznacza szczęścia pracodawców – mówi Robert Lisicki, ekspert rynku pracy Konfederacji Lewiatan. I dodaje, że strona rządowa akcentuje kwestie uprawnień w kontekście work-life balance, tymczasem na tym nie koniec. – Mamy zmiany w stosowaniu umów na okres próbny – ich długość ma być uzależniona od planowanej długości kolejnej umowy na czas określony. Są zmiany w wypowiadaniu umów na czas określony. W skrócie: trzeba stosować narzędzia jak z umów na czas nieokreślony. Czyli uzasadnienie na piśmie i konsultacje przyczyn z zakładową organizacją związkową. To wyzwanie biurokratyczne – wylicza.
A Dariusz Blocher, członek rady nadzorczej Budimeksu, sygnalizuje, że to wzrost kosztów na obsługę.
Tej opinii wtóruje mec. Marek Jarosiewicz, ekspert Północnej Izby Gospodarczej z kancelarii Wódkiewicz & Sosnowski. Ocenia, że może też wywoływać zamieszanie w działach HR firm: trzeba będzie „przestawić się” na myślenie o współpracy z danym pracownikiem jako inwestycji długoterminowej. Pracodawcy staną też przed koniecznością gruntownego przeanalizowania i dostosowania do nowych regulacji dotychczasowych aktów wewnątrzzakładowych.
Na tym wyzwania dla pracodawców się nie kończą. Zmiany będą też w urlopach. Rodzicielski zostanie wydłużony do 41 tygodni (w przypadku ciąży mnogiej – do 43). Zmiana ma zachęcać ojców do korzystania z urlopów, a nieprzenoszalna część tego urlopu wyniesie do 9 tygodni dla każdego z rodziców. Zdaniem pracodawców w branżach, gdzie mężczyźni stanowią większość, jak budowlanka, transport, przemysł ciężki, powodować to może kłopot z układaniem grafików, szczególnie że już dziś wiele firm boryka się z deficytem kadr, do czego przyczynił się wybuch wojny w Ukrainie.
Dariusz Blocher dodaje, że nowe urlopy to też dodatkowy wydatek dla firm, na który będzie trudno znaleźć pieniądze, jeśli zapotrzebowanie na usługi spadnie.
Mowa zwłaszcza o zwolnieniu od pracy z powodu siły wyższej. Za czas tego zwolnienia pracownikowi przysługuje prawo do 50 proc. wynagrodzenia, obliczanego jak wynagrodzenie za czas urlopu wypoczynkowego. – Rozwiązanie to przypomina istniejący już w kodeksie pracy urlop na żądanie, a wprowadzenie nowego powinno oznaczać proporcjonalne ograniczenia w zakresie urlopów na żądanie – dodaje prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
Urlop opiekuńczy ma być bezpłatny, ale biorąc pod uwagę starzenie się społeczeństwa, może być chętnie wykorzystywany. To natomiast, jak zauważa prof. Męcina, może rodzić trudności w organizacji pracy
Nowe przepisy przewidują też umożliwienie szerszego stosowania elastycznej organizacji pracy dostosowanej do potrzeb pracownika. W tym pracy zdalnej, elastycznego rozkładu czasu pracy czy w niepełnym wymiarze.
– Co istotne, każde z nowych rozwiązań jest obwarowane sankcjami wobec pracodawców. Niespełnienie ich skutkuje postępowaniem w ramach PIP przy katalogu wykroczeń z kodeksu pracy – podkreśla Lisicki. Zwraca uwagę, że dziś trudno przewidzieć, jak często pracownicy będą po nie wnioskowali. – Dlatego ciężko nam się przygotować. Już mamy głód pracowników na rynku pracy, a pracodawcy biorą na siebie duży wysiłek związany z utrzymaniem załóg.
Ekspert Lewiatana zwraca uwagę, że przy zwiększonym wymiarze urlopu rodzicielskiego niezmienione zostało prawo do wykorzystania po powrocie z płatnego urlopu wypoczynkowego. Skumulowane dni oznaczają kolejne miesiące nieobecności pracownika. – Może to zwiększyć obawy pracodawców przed zatrudnianiem kobiet – ocenia. Z kolei skutki wspomnianych 9 tygodni kierowanych do mężczyzn zależą od sektora i wielkości firmy. – W przypadku prac prostych znalezienie zastępstwa na ten czas może oznaczać szersze korzystanie z rozwiązań pracy tymczasowej. W przypadku specjalistów trudno będzie znaleźć na tak krótki czas osoby na zastępstwo. To oznacza konieczność reorganizacji wewnątrz firmy.
Wojciech Warski, ekspert Pracodawców RP, prezes firmy telekomunikacyjnej Softex Data, ocenia, że nie można przyklasnąć tym zmianom. – Cechą wszystkich rządów jest próba przypodobania się pracownikom, przy jednoczesnej marginalizacji postulatów pracodawców. Kluczem jest tu skala – diagnozuje. Zwraca uwagę, że nie tylko nie przewidziano skutków zmian, ale mają być one wprowadzane w czasach, gdy i tak firmy muszą się mierzyć z szeregiem wyz wań – poza inflacją i cenami energii to większe obciążenia podatkowe, ZUS.
– Zmiany służą polskim rodzinom i rynkowi pracy – mówiła Marlena Maląg, szefowa MRiPS, prezentując dwa dni temu pakiet rozwiązań.
Grzegorz Kuliś, ekspert BCC ds. rynku pracy oraz prezes zarządu i współwłaściciel grupy Weegree, przekonuje, że większość zmian wynikająca z implementacji dyrektyw unijnych jest zasadna. Nie można jednak zapominać, że podrażają koszty pracy. – Będzie to wymagało zwiększenia przez pracodawców cen wytwarzanych towarów i usług. To nie najlepsza informacja dla konsumentów – opisuje. ©℗