Zatrudnienie w polskiej gospodarce jest rekordowo wysokie, ale odsetek firm planujących zwolnienia wzrósł z 12 do 23 proc. rdr - wynika z badania Grant Thornton. Według ekspertów nawet wzrost bezrobocia o połowę oznaczałby jedynie cofnięcie się rynku pracy o trzy-cztery lata.

Jak wynika z międzynarodowego badania Grant Thornton, w najbliższych 12 miesiącach pracodawcy planują raczej redukować niż tworzyć miejsca pracy.

"Jedynie 13 proc. szefów średnich i dużych firm zapowiada, że zwiększy zatrudnienie. To zdecydowanie niższy wynik niż przed rokiem, kiedy wynosił on 36 proc. Grono firm, które planują redukcję zatrudnienia, wzrósł natomiast dwukrotnie - z 12 proc. do 23 proc. Wyniki te sugerują, że choć w 2022 roku sytuacja na polskim rynku pracy była wyjątkowo dobra, to rok 2023 może przynieść negatywne procesy" - ocenili eksperci.

Ich zdaniem presja kosztowa ciążąca na przedsiębiorcach dalej się nasila, a spowolnienie gospodarcze pogłębia się, więc część firm może tracić optymizm i jednak decydować się na ograniczanie etatów. "Skłonność firm do zwalniania pracowników jest najsilniejsza w 14-letniej historii badania prowadzonego przez Grant Thornton od 2009 r." - zaznaczyli.

Według autorów badania obecny, rekordowo niski poziom bezrobocia w Polsce "wydaje się w przyszłym roku nie do utrzymania". Oznaczałoby to, że trwający niemal nieprzerwanie od 2013 roku trend stopniowego obniżania się stopy bezrobocia w Polsce (łącznie o około 9 pkt proc. - z ok. 14 proc. do 5 proc.) zostanie przerwany - dodali eksperci.

"Pewnym pocieszeniem może być fakt, że polski rynek pracy w minionym roku wykazywał zaskakującą moc i nawet jeśli liczba miejsc pracy w 2023 roku zacznie się kurczyć, to będzie to spadek z bardzo wysokiego poziomu. W ostatnich miesiącach 2022 roku zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw wynosi około 6,51 mln osób, co jest najwyższym wynikiem w historii (a przynajmniej od 30 lat) i aż o około 500 tys. wyższym niż pięć lat temu" - podkreślili eksperci.

"Zatrudnienie w polskiej gospodarce jest obecnie rekordowo wysokie. Nawet gdyby bezrobocie wzrosło w sposób drastyczny, tzn. o połowę, byłoby to jedynie cofnięciem się polskiego rynku pracy o trzy-cztery lata, a nie zupełnie nową, dramatyczną sytuacją" - podsumowała menedżer ds. potencjału ludzkiego w Grant Thornton Monika Łosiewicz.

W opracowaniu wskazano, że choć pracodawcy spodziewają się pogorszenia koniunktury, wolą nie redukować wynagrodzeń.

Z badania Grant Thornton wynika, że odsetek średnich i dużych firm, które planują w ciągu roku podnosić nominalnie płace, pod koniec 2022 r. wyniósł 72 proc. wobec 59 proc. rok wcześniej i 39 proc. dwa lata wcześniej.

Jak zaznaczono, "duża część firm (40 proc.) planuje podnosić pensje o mniej, niż będzie wynosił wskaźnik inflacji, co oznacza, że realnie dochody pracowników będą się obniżać. Jednak jednocześnie w porównaniu z poprzednim rokiem wyraźnie zmniejszyła się grupa pracodawców, którzy nie planują jakichkolwiek podwyżek płac(z 36 proc. do 21 proc.)".

"Aby nie stracić konkurencyjności względem innych pracodawców oraz nie doprowadzić do odpływu kluczowych pracowników, firmy będą starały się choćby częściowo rekompensować pracownikom straty wynikające z wysokiej inflacji" - wyjaśnili autorzy badania. Zaznaczyli, że jeśli pracodawcy zrealizują swoje plany, pracownicy mogą liczyć nawet na kilkunastoprocentowy wzrost wynagrodzeń, którego istotną część pochłonie jednak inflacja.

Grant Thornton to międzynarodowa firma doradczo-audytorska zatrudniająca ponad 62 tys. pracowników w 140 krajach świata, w tym w Polsce. Badanie przeprowadzono w IV kwartale 2022 r. wśród 10 tys. właścicieli i członków zarządów średnich i dużych firm na świecie, w tym 100 w Polsce. (PAP)

autor: Anna Bytniewska