Irańczycy, Egipcjanie, Nigeryjczycy i obywatele innych państw są zatrudniani w ramach procedury przeznaczonej głównie dla Ukraińców. Eksperci boją się, że z furtki, która miała legalizować pracę uchodźców wojennych, korzystają nieuprawnione osoby.

W I półroczu 2022 r. z uproszczonej procedury legalizacji zatrudniania na podstawie powiadomienia o powierzeniu wykonywania pracy obywatelowi Ukrainy - poza Ukraińcami - skorzystali obywatele 39 państw. Są wśród nich Rosja i Białoruś, ale też Syria, Iran, Liban, Egipt, Algieria, Nigeria, Kongo, Kamerun. Tak wynika z najnowszych danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, do których dotarł DGP.
- Możemy być zdziwieni, że z powiadomień o powierzeniu wykonywania pracy obywatelom Ukrainy korzystają też osoby pochodzące z innych państw, ale przepisy dopuszczają taką możliwość, choć pod pewnymi warunkami. Możliwe też, że jakaś grupa firm bezpodstawnie skorzystała z tej procedury, mimo że zatrudniani przez nie cudzoziemcy nie spełniają warunków. Takie sytuacje aż się proszą o kontrolę - dodaje Michał Wysłocki z Wysłocki Immigration Law Services.
Przypomina, że za niezgodne z prawem zatrudnianie cudzoziemców grożą wysokie kary.

Za szeroko otwarte drzwi

Ustawa z 12 marca 2022 r. o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa (Dz.U. z 2022 r. poz. 583 ze zm.) wprowadziła uproszczoną procedurę legalizacji zatrudnienia Ukraińców. Obowiązuje ona od połowy marca 2022 r. Wystarczy, że pracodawca w ciągu 14 dni od podjęcia przez takiego pracownika pracy prześle za pomocą strony praca.gov.pl powiadomienie do powiatowego urzędu pracy (PUP).
- Zakresem specustawy ukraińskiej może być objęty nie tylko obywatel Ukrainy, lecz również nieposiadający obywatelstwa ukraińskiego jego małżonek, a także członek najbliższej rodziny obywatela Ukrainy posiadającego Kartę Polaka. Te osoby mogą pracować w Polsce na podstawie powiadomień o powierzeniu pracy - wyjaśnia Karolina Schiffter, adwokat z Kancelarii PCS Littler Global.
Jak wynika z danych MRiPS, pracodawcy bardzo chętnie korzystają z tej dogodnej procedury legalizacji zatrudnienia obcokrajowców.
- Nazwa „powiadomienie o powierzeniu pracy obywatelowi Ukrainy” jest myląca, skoro z tej procedury korzystają również inni cudzoziemcy, np. obywatel innego państwa, który z uwagi na działania wojenne przybył z Ukrainy do Polski wraz z małżonką Ukrainką. Zwykle są to obywatele byłych krajów ZSRR, takich jak Turkmenistan, Tadżykistan, Kazachstan. Takie sytuacje nie są jednak częste i należy je traktować jako wyjątki od reguły - uważa Andrzej Vilk z agencji zatrudnienia Grupa Progres.
Dodaje, że bywa to furtką do zatrudniania cudzoziemców innych narodowości, ale przepisy są szczegółowe i dlatego nie jest ona stosowana na szeroką skalę.
- Wnikliwie weryfikujemy każdy przypadek i rzetelnie sprawdzamy, czy cudzoziemiec może zostać legalnie zatrudniony w Polsce. Wymagamy nie tylko numeru PESEL ze statusem UKR, ale też np. świadectwa zawarcia małżeństwa z obywatelem Ukrainy. Zatrudniamy tylko obcokrajowców spełniających te warunki i dokonujemy powiadomienia do właściwego urzędu - mówi Vilk.

PUP nie sprawdzi, ale inni tak

Takie powiadomienia nie są sprawdzane przez PUP, do których trafiają one w pierwszej kolejności.
- Urząd pracy nie ma możliwości weryfikowania powiadomień. Nawet jeżeli pracodawca się pomyli i chce poprawić informacje podane w dokumencie, nie ma takiej możliwości. My tylko rejestrujemy te powiadomienia, a pracodawca np. w razie błędu może złożyć kolejne - przyznaje Sylwia Dymnicka-Iwaniuk, kierownik działu zatrudnienia cudzoziemców w Gdańskim Urzędzie Pracy.
Trudniej może być zatem wyłapać przypadki, kiedy ktoś niezgodnie z prawem skorzystał z powiadomień. Wykrycie oszustwa jest jednak możliwe.
- Jeżeli zdarzają się nieuczciwi pracodawcy, którzy potraktowali powiadomienia jako furtkę do szybkiego zalegalizowania pracy i korzystają z niej niezgodnie z przeznaczeniem, zostanie to zweryfikowane podczas pierwszej kontroli organu sprawdzającego - mówi Andrzej Vilk.
Zaznacza, że kryteria opisane przez ustawodawcę są jednoznaczne i uniemożliwiają dwojakie interpretacje.
- Urząd pracy nie ma prawa sprawdzać powiadomień, bo je jedynie odbiera od pracodawców i nie weryfikuje, dla kogo zostały wystawione, ale taką możliwość mają Straż Graniczna i Państwowa Inspekcja Pracy. Mogą one sprawdzić, czy danej osobie, niebędącej obywatelem Ukrainy, można było powierzyć pracę na podstawie powiadomienia przewidzianego zasadniczo dla Ukraińców - tłumaczy Michał Wysłocki.

Uwaga na kary

Zaznacza, że zatrudnienie na podstawie powiadomienia obywatela innego państwa niż Ukraina, który nie spełnia wymogów określonych w specustawie, jest w praktyce powierzeniem cudzoziemcowi nielegalnego wykonywania pracy, co podlega karze grzywny do 30 tys. zł.
- Możliwe, że niektórzy pracodawcy użyli procedury powiadomienia do legalizacji pracy cudzoziemców spoza Ukrainy przez pomyłkę, jednak niewiedza nie uchroni ich przed odpowiedzialnością wykroczeniową - ostrzega Michał Wysłocki.
To, że do pomyłek dochodziło, świadczy choćby to, że niektórzy pracodawcy zgłaszali na powiadomieniu zatrudnienie… Polaków.
- W podanych przez resort statystykach widzimy, że były składane powiadomienia dotyczące obywateli Polski. Ani specustawa, ani pozostałe przepisy regulujące legalizację pobytu i pracy cudzoziemców nie mają jednak zastosowania do obywateli naszego kraju. Pracodawca nie ma zatem obowiązku składania powiadomienia w przypadku zatrudnienia obywatela Polski - wyjaśnia Karolina Schiffter.
Tłumaczy, że do złożenia nieprawidłowych powiadomień mogło dojść na skutek pomyłek przy wypełnianiu formularza. „Dla bezpieczeństwa” pracodawcy mogli je składać dla osób posiadających obywatelstwo zarówno polskie, jak i ukraińskie. Mogli też być (mylnie) przekonani, że posiadacze Kart Polaka są obywatelami Polski. ©℗
Pracownicy ze Wschodu / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe