Uczelnie nie uruchomiły wielu bezpłatnych kierunków, bo zgłosiło się za mało kandydatów. W tym roku zmieniły się trendy – nie cieszą się popularnością zwłaszcza fakultety związane z Rosją.

Kultura Rosji i narodów sąsiednich, rosjoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim, filologia rosyjska na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach, informacja naukowa i bibliotekoznawstwo na Uniwersytecie Warszawskim czy inżynieria meblarstwa na Politechnice Białostockiej - m.in. takie darmowe kierunki nie zostały uruchomione w roku akademickim 2022/2023. Powód? Nie było kandydatów. Co więcej, niektóre uczelnie publiczne masowo wstrzymują studia drugiego stopnia (magisterskie), bo nie ma chętnych do kontynuowania nauki. Zamykane są także studia niestacjonarne (czyli płatne), bo również nie zostały wypełnione minimalne limity, dzięki którym opłacałoby się je w ogóle prowadzić.
- Brak popularności niektórych kierunków jest spowodowany zmianą ogólnopolskich trendów, jak również obserwowalnym spadkiem zainteresowania studiami drugiego stopnia. Co do studiów płatnych, do głosu dochodzi zapewne czynnik ekonomiczny - komentuje dr Maciej Ulita z Uniwersytetu Rzeszowskiego.

Niewłaściwa selekcja

Niektóre decyzje nie zaskakują. Już w trakcie rekrutacji uczelnie skarżyły się na małe zainteresowanie studiami związanymi z Rosją. Jednak zdaniem ekspertów młodzież niekoniecznie kieruje się przy wyborze studiów właściwymi przesłankami. Michał Podulski z Rady Rynku Pracy Pracodawców RP uważa, że decydują często emocje czy moda - tak było przez lata w przypadku takich kierunków, jak: zarządzanie, socjologia, psychologia. Nie chcą też studiować na fakultetach, które wydają się nudne albo kojarzą się z niskimi zarobkami, jak np. w przypadku bibliotekoznawstwa. Nierzadko idą na studia tam, gdzie podpowiadają rodzice, lub podtrzymują rodzinną tradycję (np. wybierając prawo czy medycynę), niekoniecznie sugerując się swoimi zainteresowaniami, umiejętnościami czy potrzebami rynku pracy. - Młodzi ludzie praktycznie nie mają kontaktu z rynkiem pracy, przy wyborze studiów kierują się wyobrażeniem, niekoniecznie zgodnym z realiami. Niepotrzebnie odrzucają te kierunki, które mogłyby im zapewnić dobrą pracę, a kończą takie, po których ofert nie ma - uważa Michał Podulski.
Dlatego ekspertów dziwią niektóre wybory. Przykładowo z uwagi na za małą liczbę chętnych nie uruchomiono na Uniwersytecie w Białymstoku (UwB) darmowych studiów licencjackich na informatyce i ekonometrii oraz jakości i bezpieczeństwie środowiska, z kolei na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach (UJK) - ochrony środowiska. A ich absolwenci są potrzebni firmom. Uczelnie zamykają też różne filologie z uwagi na brak chętnych (np. filologię germańską). Tymczasem o ile teraz każdy zna angielski, to wybór innych, mniej popularnych języków zwiększa szanse na znalezienie ciekawej i dobrze płatnej pracy choćby w zagranicznej korporacji.
- Niestety na poziomie szkoły średniej kuleje doradztwo zawodowe. Młodzież nie zdaje sobie sprawy, jakie są perspektywy zatrudnienia po wybranym kierunku studiów. Wystarczyłoby choćby przejrzeć oferty pracy. Młodzi ludzie nie mają też świadomości, na jakie pensje będą mogli liczyć, pracując w określonym zawodzie. Potrzebne byłyby systemowe spotkania z pracodawcami w liceach czy technikach, którzy przedstawiliby uczniom informacje na temat poszczególnych profesji - twierdzi Michał Podulski.

Magisterskie passé

Z zebranych przez DGP informacji wynika również, że uczelnie częściej muszą podejmować decyzje o wstrzymaniu naboru na bezpłatne studia drugiego stopnia, które pozwalają na zdobycie tytułu magistra po studiach licencjackich czy inżynierskich. Uniwersytet Wrocławski po przeprowadzeniu rekrutacji i niewypełnieniu limitów zdecydował o nieuruchamianiu aż dziewięciu takich fakultetów, np. studiów klasycznych i śródziemnomorskich, judaistyki, global studies, public history, europeistyki czy pracy socjalnej. Podobnie jest na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie nie ruszą takie kierunki drugiego stopnia, jak np.: inżynieria nanostruktur, ochrona środowiska, orientalistyka - indologia, polityka społeczna czy studia euroazjatyckie. Z kolei UwB nie uruchomił na studiach magisterskich np. filologii polskiej nauczycielskiej czy międzynarodowych stosunków gospodarczych.
- Filologia polska nauczycielska pojawiła się w ofercie studiów drugiego stopnia dopiero przed rokiem, jest więc propozycją nową. Ponadto uruchomiliśmy ją po sygnałach, że w szkołach zaczyna brakować nauczycieli filologów. Najwyraźniej jednak nie ma rzesz chętnych, którzy chcieliby tę lukę wypełnić - komentuje Katarzyna Dziedzik z UwB.
Jeszcze więcej kierunków nie ruszy na studiach niestacjonarnych. W przypadku UJK nie zostanie uruchomionych ponad 20 odpłatnych fakultetów, bo nie znalazło się przynajmniej 20 chętnych. Są to m.in.: ratownictwo medyczne, historia, biologia, chemia, geografia, turystyka i rekreacja, pedagogika specjalna czy stosunki międzynarodowe.
Co z kandydatami, którzy zarejestrowali się na studia, które ostatecznie nie ruszyły? To kłopot, gdy decyzja zapada kilka dni przez 1 października. Uczelnie jednak zazwyczaj mają dla takich osób propozycje. - Wszystkim kandydatom zarejestrowanym na studia, które ostatecznie nie zostały uruchomione, zaproponowaliśmy przeniesienie na inny, możliwie zbieżny z pierwotnym wyborem kierunek, z czego znakomita większość studentów skorzystała - mówi Krzysztof Skrzypek z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. ©℗
Jakie kierunki najczęściej wybierają kandydaci na studia / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe