Niektórzy właściciele sklepów wciąż otwierają je w niedziele pod pretekstem prowadzenia np. klubu czytelnika. Związkowcy zabiegają więc o zwiększenie liczby kontroli zakazu handlu i ich częstotliwości. Z nieoficjalnych informacji wynika, że minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg wystąpiła już w tej sprawie do Państwowej Inspekcji Pracy (po spotkaniu z przedstawicielami handlowej Solidarności).

– Naruszenie ograniczeń – w przypadku powtarzalności – powinno być kwalifikowane jako przestępstwo, a nie wykroczenie. Ta ostatnia kwestia zależy od prokuratury, ale po to spotkaliśmy się z minister Maląg, aby wprowadzone zostały powtarzalne kontrole, które ułatwiałyby wykazanie uporczywości działania właścicieli sklepów i zawiadomienie prokuratury – wskazuje Alfred Bujara, przewodniczący handlowej Solidarności. Podkreśla, że dzięki temu za łamanie przepisów o handlu w niedzielę groziłyby realne sankcje finansowe (wysokie grzywny). – W przeciwnym razie powierzanie pracy w niedzielę w placówkach nadal będzie się opłacać. Dla przykładu od lutego – czyli od momentu uszczelnienia przepisów – właściciel kilku sklepów mógł wiele zarobić na otwieraniu ich w niedziele, a w praktyce – bez wykazania uporczywości działania – grozi mu sankcja w wysokości 1–2 tys. zł – dodaje.
Wskazuje, że związek przekazał minister rodziny listę placówek, które są otwierane w niedziele. To powinno ułatwić nadzór PIP. Z danych tej ostatniej wynika, że kontrole przestrzegania przepisów o ograniczeniu handlu już teraz są częste. Od 25 czerwca do 26 sierpnia br. inspektorzy skontrolowali 457 placówek handlowych. W związku z ujawnionymi nieprawidłowościami wystawili 31 mandatów i skierowali do sądów dziewięć wniosków o ukaranie. Gromadzone na bieżąco dane statystyczne nie pozwalają – na razie – na określenie okoliczności faktycznych dotyczących poszczególnych naruszeń, czyli np. ilu właścicieli sklepów otwierało je pod pretekstem organizowania klubów czytelnika lub usług medycznych. Warto przy tym podkreślić, że tylko 7 sierpnia br. inspektorzy skontrolowali aż 258 sklepów sieci Biedronka (na obszarze okręgowych inspektoratów w Warszawie, Poznaniu, Gdańsku i Katowicach). Decyzję w tej sprawie podjęła Katarzyna Łażewska-Hrycko, główny inspektor pracy, w związku z licznymi doniesieniami medialnymi o planach otwarcia sklepów w niehandlową niedzielę. O przeprowadzenie wzmożonych kontroli apelowali m.in. związkowcy, a wniosek do GIP w tej sprawie skierowała też minister Maląg. Sklepy były jednak tego dnia zamknięte, co z kolei wywołuje wątpliwości co do racjonalności postępowania w sprawie przestrzegania zakazu. Częstsze kontrole, przeprowadzane ad hoc i na wniosek różnych stron, oznaczają, że w niedziele muszą pracować inspektorzy. Z tej perspektywy trudno się dziwić, że sami nadzorujący z rezerwą traktują kolejne zmiany i zapowiedzi w zakresie handlu w niedziele. Zdaniem związkowców rola PIP (oraz wymiaru sprawiedliwości) w omawianej kwestii jest jednak kluczowa dla skutecznego egzekwowania ograniczeń w sprzedaży.
– Czynności kontrolne nie muszą być koniecznie wykonywane w niedzielę. Inspektorzy mogą skontrolować placówkę w zwykłym dniu roboczym, poprosić o grafiki, z których będzie wynikać, że zaplanowana jest praca w niedzielę, czyli pracodawca powierza wykonywanie obowiązków w takie dni – podsumowuje Alfred Bujara.