Rząd zmodyfikuje projekt w sprawie sporów zbiorowych. Wiele wskazuje, że nie będzie on przewidywał badania legalności referendum strajkowego.

Resort rodziny i polityki społecznej czeka na ostatnie opinie partnerów społecznych do projektu ustawy o sporach zbiorowych i na tej podstawie przygotuje nową propozycję przepisów. Część planowanych regulacji, które powinny zostać szybko przyjęte, zostanie przeniesiona do tzw. ustawy okołobudżetowej. Takie ustalenia zapadły w trakcie wczorajszego posiedzenia zespołów ds. rozwoju dialogu społecznego i prawa pracy Rady Dialogu Społecznego (RDS).
To oznacza wyraźne wyhamowanie prac nad całą reformą, tym bardziej że z projektu może zostać usunięte uprawnienie pracodawców i związkowców do sądowego badania legalności referendum strajkowego. Z nieoficjalnych informacji DGP wynika, że na takie rozwiązanie nie zgadza się Ministerstwo Sprawiedliwości.

Za szybko

Do ustawy okołobudżetowej mają trafić przepisy dotyczące zwiększenia kwoty na ryczałty dla członków RDS za udział w jej pracach. Konieczna jest szybka zmiana w tym względzie, bo w planie finansowym brakuje pieniędzy niezbędnych do realizacji wypłat i jest wymagane zwiększenie nakładów budżetowych na ryczałty.
- Oznacza to, że mamy teraz więcej czasu na spokojne prace nad nową ustawą o sporach zbiorowych - wskazuje Barbara Surdykowska z biura eksperckiego NSZZ „Solidarność”.
Na tym zależało partnerom społecznym, którzy deklarują chęć prac nad nowymi rozwiązaniami, ale wyraźnie krytykują przedstawiony projekt i sposób jego procedowania.
Strona pracowników reprezentowana w obu zespołach przyjęła wspólne negatywne stanowisko, przedstawiając jednocześnie główne zarzuty do zaprezentowanych zmian - w tym niezasadne likwidowanie strajków solidarnościowych i brak możliwości wszczynania sporu wobec pracodawcy rzeczywistego, czyli np. ministra w przypadku państwowych jednostek budżetowych.
- Nowa ustawa powinna usprawnić procedurę prowadzenia sporów zbiorowych, a nie ją utrudniać. Nie można wprowadzać przepisów niejasnych, które skomplikowałyby zasady - wskazuje Andrzej Jankowski, dyrektor biura prawnego Forum Związków Zawodowych.
Poszczególne centrale związkowe przedstawiły też odrębne, krytyczne opinie do projektu.
- Zwracamy uwagę, że tryb procedowania projektu - tak istotnego dla stosunków pracy - jest nieakceptowany i narusza wszelkie standardy prowadzenia dialogu społecznego - wskazała w swoim stanowisku NSZZ „Solidarność”. Chodzi m.in. o to, że mimo wniosków partnerów społecznych nie przedstawiano im wcześniej założeń projektu, po czym nagle zwrócono się do nich o jego zaopiniowanie w okresie wakacyjnym.
Związek krytycznie ocenił też m.in. brak zmian w zakresie prawa do strajku w administracji publicznej oraz niejasne przepisy dotyczące m.in. maksymalnego czasu trwania sporu.
Podobne stanowiska przyjmują organizacje zrzeszające zatrudniających. Dla przykładu Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) popiera prace nad nowymi przepisami, ale uważa, że te przedstawione przez rząd wymagają licznych poprawek, w tym dotyczących doprecyzowania katalogu spraw, które mogą być przedmiotem sporu zbiorowego oraz zasad tworzenia wspólnej reprezentacji związkowej.
Przedstawiciele firm wyraźnie skrytykowali też przepisy przewidujące konieczność uzgadniania ze związkami wykazów stanowisk w firmie, na których niedopuszczalne jest zaprzestanie pracy z powodu strajku (z uwagi na zagrożenie życia i zdrowia ludzkiego lub bezpieczeństwa państwa). W praktyce związki zawodowe - na podstawie projektowanych zmian - mogłyby bowiem zablokować ustalenie stanowisk w firmie, na jakich nie można strajkować.
Zwrócono też uwagę na niejasne przepisy dotyczące terminu protestów. Z projektu można bowiem wnioskować, że w niektórych przypadkach strajk można przeprowadzić już po etapie rokowań. - A zawsze powinien on być poprzedzony mediacją - wskazał ZPP w swojej opinii.

Co z sądami?

Wiele uwag wywołała też przewidziana w projekcie możliwość badania legalności referendum strajkowego. Związki zawodowe podkreślają, że to niewystarczające rozwiązanie i należałoby przewidzieć przyspieszony tryb sądowego badania samego sporu - m.in. dlatego, że już na początkowym jego etapie dochodzi do konfliktów na linii firma-załoga dotyczących tego, czy w ogóle istnieje spór.
Pojawia się jednak wątpliwość, czy tego typu przepisy w ogóle znajdą się w projekcie, nawet w zakresie samego referendum, skoro - według nieoficjalnych informacji - negatywnie ocenia je Ministerstwo Sprawiedliwości (w trakcie wcześniejszych posiedzeń RDS resort rodziny i polityki społecznej zapowiadał, że będzie konsultować tę kwestię z MS). Problemem byłoby bowiem tak szybkie orzekanie w sprawach dotyczących sporów. Zgodnie z projektem sąd miałby na to 14 dni w postępowaniu nieprocesowym, kolejne siedem dni przysługiwałoby na złożenie ewentualnej apelacji, a II instancja też musiałaby rozpatrzyć sprawę w ciągu dwóch tygodni.
Warto przypomnieć, że rząd i partnerzy społeczni pracowali nad zmianami w ustawie o rozwiązywaniu sporów zbiorowych już wcześniej, ponad pięć lat temu. Te prace zostały wówczas wyhamowane właśnie m.in. z powodu braku możliwości szybkiego, sądowego badania legalności sporów.
Zmiany w prowadzeniu sporów / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe