Dla dużej części wychowanków z rodzin zastępczych i domów dziecka próby wejścia w dorosłość po 18. roku życia nie kończą się najlepiej: powiększają kolejki bezrobotnych w urzędach pracy i pobierają zapomogi z opieki społecznej - stwierdza w swoim raporcie Najwyższa Izba Kontroli.

Wielu wychowanków rezygnuje i wraca do pieczy zastępczej, blokując miejsca dla młodszych. Powodem jest przede wszystkim brak mieszkań i pracy oraz mizerne świadczenia finansowe. Samodzielnie mieszkający wychowanek może liczyć na 500 złotych za kontynuowanie nauki.

Co roku blisko 6 tysięcy z prawie 70 tysięcy wychowanków domów dziecka, rodzin zastępczych i placówek opiekuńczo-wychowawczych osiąga pełnoletność. Część, ucząc się dalej, pozostaje jeszcze przez jakiś czas - do 25. roku życia - w pieczy zastępczej, część decyduje się rozpocząć samodzielne życie, nawet mimo braku wsparcia rodziny naturalnej. Jednak wychowankowie z rodzin zastępczych i domów dziecka, gdy opuszczają pieczę, często mają problemy z najprostszymi sprawami: ze zrobieniem zakupów, gospodarowaniem pieniędzmi, gotowaniem. Są też bardziej narażeni na bezdomność, bezrobocie, wejście w konflikt z prawem. Dlatego tak ważna jest skuteczna pomoc państwa w ich usamodzielnianiu, aby znaleźli swoje miejsce w społeczeństwie.

Obowiązującą od 1 stycznia 2012 roku ustawą o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej państwo zmieniło zasady wsparcia dla osób usamodzielniających się. Jednak zdaniem NIK, nowo wprowadzony system jest nieskuteczny. Duża część wychowanków pieczy zastępczej nie staje się samodzielna, lecz po prostu z jednej formy pomocy przechodzi pod inną: korzysta z pomocy społecznej i zasiłków dla bezrobotnych.

Spośród blisko tysiąca wychowanków, którzy podjęli próbę usamodzielnienia, 23 procent korzystało ze świadczeń pomocy społecznej. 31 procent zarejestrowało się w powiatowych urzędach pracy, 14 procent przerwało proces usamodzielnienia, a kolejne 14 procent wróciło do patologicznego środowiska, z którego wcześniej trafiło do pieczy zastępczej.
Kontrola NIK wykazała, że całe wsparcie państwa, jakie przysługuje młodemu człowiekowi opuszczającemu placówkę lub rodzinę zastępczą, w praktyce sprowadza się głównie do doraźnej, minimalnej pomocy finansowej. Jest to tym bardziej niepokojące, że uzyskanie świadczeń pieniężnych często traktowane jest przez wychowanków jako cel, a nie element procesu usamodzielniania.


Osoba usamodzielniana na rok przed osiągnięciem pełnoletności powinna wskazać opiekuna usamodzielnienia, jednak przepisy nie precyzują ani zadań, ani kwalifikacji, ani też kompetencji osoby, która ma takim opiekunem zostać. Pracownicy centrów pomocy rodzinie są zgodni: brakuje kompetentnych, przeszkolonych opiekunów usamodzielniania. W obecnej sytuacji najlepszymi kandydatami są opiekunowie z niespokrewnionych rodzin zastępczych. Jednak z ustaleń kontroli NIK wynika, że rzeczywistymi opiekunami usamodzielnienia nagminnie zostawały osoby przypadkowe - bez kwalifikacji do pełnienia tej funkcji i bez możliwości realnego wspierania wychowanka w procesie usamodzielnienia.

NIK zwraca uwagę, że bardzo dobrym, ale rzadko wykorzystywanym rozwiązaniem jest kierowanie młodych osób do mieszkań chronionych, w których mogą przebywać do czasu otrzymania lokalu z zasobów gminy. Dają one nie tylko dach nad głową, ale także możliwość nauki samodzielnego życia. Ich mieszkańcy są pod opieką specjalistów, którzy regularnie sprawdzają, jak wychowankowie sobie radzą. W objętych kontrolą 25 jednostkach z pobytu w mieszkaniach chronionych w 2012 roku korzystało 107 usamodzielnianych wychowanków, a w 2013 - 163.