Za kilkadziesiąt lat nawet połowa polskich emerytów będzie otrzymywać głodowe emerytury - alarmują eksperci firmy doradczej Deloitte. Powodem jest przestarzały system emerytalny, rosnąca liczba osób pobierających świadczenia, wydłużanie się życia i coraz mniejsza liczba rodzących się dzieci.

Renata Onisk z Deloitte podkreśla, że w 2060 roku sytuacja od jednej czwartej do połowy emerytów będzie nie do pozazdroszczenia, bo ich świadczenia mogą być niższe od poziomu uznawanego za próg ubóstwa. Po czym dodaje, że aby tego uniknąć warto o emeryturze pomyśleć znacznie wcześniej i samodzielnie odkładać na przyszłość. Nie zmienia to faktu, że wiele osób będzie musiało opóźnić moment przejścia na emeryturę oraz dorabiać do świadczeń wypłacanych przez ZUS.

- W tym roku w Polsce liczba emerytów sięgnie 5,2 mln osób, a liczba ubezpieczonych podlegających ubezpieczeniu emerytalnemu wyniesie około 14,7 mln osób. W chwili obecnej na jednego emeryta przypadają około trzy osoby, za które odprowadzane są składki. W 2050 roku proporcje te zmienią się na tyle, że pierwsza grupa zwiększy się o milion, a druga zmniejszy się aż o 2 mln osób. Na jednego emeryta będzie więc przypadało już tylko około dwie osoby, za które odprowadzane są składki, a prognozy mówią, że liczba ta będzie dalej maleć. Szacuje się, że w 2060 roku zgromadzone w ZUS środki mogą nie wystarczyć na świadczenie w wysokości minimalnej emerytury dla 25-50 proc. osób przechodzących na emeryturę - czytamy w raporcie.