Zatrudniony, który zgodził się na wypłatę pod stołem, nie odzyska jej tak łatwo. Dodatkowo grozi mu kara ze strony urzędu skarbowego
Pracowałem przez 2 miesiące za granicą w firmie polsko-francuskiej. Zatrudniony byłem na umowę-zlecenie przez polską firmę na kwotę 300 zł miesięcznie, gdzie wpisane było, że pracuję we Francji na określonym stanowisku. W rzeczywistości miałem otrzymywać 9 euro netto za godzinę pracy, ale na czarno. Za pierwszy miesiąc otrzymałem pełną wypłatę. Była w dwóch transzach. Pierwsza wypłata w śmiesznej kwocie kilkunastu euro, a główna – jako dieta, już wyższa. Za drugi miesiąc otrzymałem jedynie 1/5 wypracowanej kwoty. Łącznie oczekuję jeszcze na 2 tys. euro i mam informację, że są problemy ze zleceniodawcą. Kadry odsyłają mnie do szefa, który nie wpłacił pieniędzy na wypłaty. Czy jest jakiś sposób na odzyskanie pieniędzy?
Ze stanu faktycznego przedstawionego w treści pytania wynika, że na etapie zatrudniania czytelnika popełniono wiele nieprawidłowości, i to bardzo poważnych.
Nawet 30 tys. grzywny
Choć oddelegowanie do pracy za granicę w ramach umowy zlecenia jest dopuszczalne, należy pamiętać o właściwej kwalifikacji formy zatrudnienia. Niedozwolone jest bowiem zastępowanie umowy o pracę umową cywilnoprawną. Zgodnie z art. 22 par. 1 kodeksu pracy (dalej: k.p.) przez nawiązanie stosunku pracy pracownik zobowiązuje się do wykonywania pracy określonego rodzaju na rzecz pracodawcy i pod jego kierownictwem, w wyznaczonym przez niego miejscu i czasie, a pracodawca – do zatrudnienia go za wynagrodzeniem. Z kolei w myśl art. 22 par. 11 k.p. spełnienie wymienionych uwarunkowań świadczy o zatrudnieniu na podstawie stosunku pracy, bez względu na nazwę umowy zawartej między stronami.
Zastępowanie umowy o pracę umową cywilnoprawną jest zagrożone karą grzywny od 1000 do 30 000 zł. Warto zatem przeanalizować warunki zatrudnienia, ponieważ w razie uzasadnionych wątpliwości można zwrócić się do sądu pracy z pozwem o ustalenie stosunku pracy. Rozważając zasadność swoich roszczeń, powinno się wziąć pod uwagę fakt, że umowa-zlecenie jest umową starannego działania i zleceniobiorca jest zobowiązany wykonywać ją rzetelnie i zgodnie z wymaganiami postawionymi przez zleceniodawcę. Niemniej jednak, aby nie posiadała ona znamion umowy o pracę, wykonawca zlecenia powinien sam decydować o miejscu i czasie realizacji powierzonych mu zadań.
Co ze składkami
W pytaniu przedstawiono za mało danych dotyczących formy działalności prowadzonej przez zleceniodawcę, aby można było stwierdzić, czy okres wykonywania pracy we Francji można zakwalifikować jako oddelegowanie. Gdyby tak było, przedsiębiorca musiałby zadbać o dopełnienie licznych formalności związanych z podleganiem przez zleceniobiorcę polskiemu ustawodawstwu w zakresie zabezpieczenia społecznego, zgodnie z unijnymi przepisami dotyczącymi koordynacji tych systemów.
W praktyce oznaczałoby to, że podstawa wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe wykonawcy zlecenia nie mogłaby być niższa – po odliczeniu równowartości diet – od kwoty prognozowanego przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w gospodarce narodowej, obowiązującego w danym roku kalendarzowym.
Nie do sądu pracy
Przechodząc do podstawowego problemu dotyczącego wyegzekwowania należnej zapłaty, trzeba stwierdzić, że niestety nie będzie to proste. Umowa-zlecenie jest kontraktem cywilnym, zleceniobiorca nie może zatem dochodzić swoich praw w sądzie pracy. Pozostaje jedynie możliwość wystąpienia o zapłatę zaległych pieniędzy na drodze postępowania cywilnego.
Na pewno pomocne byłoby stawienie się przed sądem lub złożenie pisemnego oświadczenia przez osoby mogące potwierdzić fakt zatrudnienia czytelnika we Francji. Istotne z punktu widzenia dowodowego jest również to, w jakiej formie dokonano wypłaty należności za pierwszy miesiąc. Jeśli bowiem był to przelew na konto, to wyciąg z rachunku bankowego może stanowić podstawę do określenia kwoty zaległości. Jest jednak podstawowa przeszkoda, która komplikuje załatwienie i tak trudnej sprawy, a mianowicie bierna – jak rozumiem – zgoda na otrzymywanie wynagrodzenia pod stołem. Takie postępowanie rodzi poważne konsekwencje dla zleceniodawcy, zarówno ze strony urzędu skarbowego, jak i ZUS.
Kilka kar łącznie
Zleceniobiorca także nie może liczyć na pobłażliwość. Zgodnie z art. 26 ustawy z 29 sierpnia 1997 r. – Ordynacja podatkowa (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 749 ze zm.) podatnik odpowiada całym swym majątkiem za podatki wynikające ze zobowiązań podatkowych. Z kolei w art. 54 par. 1 ustawy z 10 września 1999 r. – Kodeks karny skarbowy (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 186) czytamy, że podatnik, który uchylając się od opodatkowania nie ujawnia właściwemu organowi przedmiotu lub podstawy opodatkowania bądź nie składa deklaracji, przez co naraża podatek na uszczuplenie, podlega karze grzywny do 720 stawek dziennych albo karze pozbawienia wolności lub obu tym karom łącznie.
Zatem czytelnik będzie musiał uiścić należny podatek wraz z odsetkami i dodatkowo karę, która może się okazać bardzo dotkliwa. Warto dodać, że tłumaczeń typu „godziłem się, bo inaczej nie miałbym pracy” urząd skarbowy nie przyjmuje. Wyjściem z zaistniałej sytuacji jest dobrowolne zgłoszenie urzędowi uzyskanego dochodu i zapłacenie od niego podatku. Wówczas można bez obaw wystąpić z powództwem cywilnym przeciwko nieuczciwemu zleceniodawcy.
Podstawa prawna
Art. 22 par. 1 i par. 11 ustawy z 26 czerwca 1974 r. – Kodeks pracy (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 1502).
Par. 2 ust. 1 pkt 16 rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z 18 grudnia 1998 r. w sprawie szczegółowych zasad ustalania podstawy wymiaru składek na ubezpieczenie emerytalne i rentowe (Dz.U. nr 161, poz. 1106 ze zm.).
Art. 19 ust. 1 ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 1442 ze zm.).