Dziś, w kontekście funkcjonowania TK, pytanie brzmi nie jak orzeknie, ale czy w ogóle dojdzie do rozstrzygnięcia. I to nawet w sprawach, które nie mają podtekstu politycznego, tylko są istotne z punktu widzenia zwykłych obywateli.

Śledzenie poczynań TK wpisuje się w zakres moich obowiązków zawodowych. Wczoraj przykładowo miało nastąpić publiczne ogłoszenie orzeczenia w kwestii zasad liczenia stażu w przypadku świadczenia przedemerytalnego. Materia skomplikowana – to fakt, ale z politycznego punktu widzenia absolutnie neutralna. Zresztą niech Państwo sami ocenią.
Skarga konstytucyjna powstała na kanwie sprawy mężczyzny, który wystąpił do ZUS o przyznanie świadczenia przedemerytalnego. Organ rentowy mu jednak odmówił ze względu na to, iż nie udowodnił wymaganego stażu pracy. W uzasadnieniu decyzji podkreślił, że jest on niższy niż przewidziany w art. 2 ust. 1 pkt 5 ustawy o świadczeniach przedemerytalnych (Dz.U. z 2004 r. nr 120 poz. 1252), w którym jest mowa o 40 latach dla mężczyzn (a skarżącemu wyliczono niecałe 40 lat). Ubezpieczony decyzję ZUS zaskarżył do sądu. W jego ocenie par. 31 rozporządzenia ministra pracy i polityki społecznej z 11 października 2011 r. w sprawie postępowania o świadczenia emerytalno-rentowe (Dz.U. z 2011 r. nr 237 poz. 1412) powinien być stosowany w ten sposób, że przy obliczaniu okresów składkowych, nieskładkowych i uzupełniających organ rentowy sumuje najpierw wszystkie dni tych okresów, a następnie przelicza je na miesiące i lata, przyjmując, że miesiąc stanowi 30 dni, a rok 12 tak rozumianych miesięcy. Oznaczałoby to wówczas, że spełnia warunek stażu.
Sąd okręgowy oddalił jednak odwołanie mężczyzny. Argumentował, że nie sposób podzielić stanowiska, według którego np. miesiąc sierpień (który liczy 31 dni) to, w rozumieniu par. 31 rozporządzenia, jeden miesiąc i jeden dzień, a miesiąc luty to nie pełny miesiąc, lecz 28 dni. Sformułowane na tle tego przepisu założenie, zgodnie z którym miesiąc ma 30 dni, dotyczy bowiem jedynie przeliczenia wymiaru dni, które odnoszą się do niepełnych miesięcy (czyli sytuacji, gdy ktoś przepracował po kilka dni w różnych okresach). Od tego rozstrzygnięcia skarżący wniósł apelację, która także została oddalona. Złożył więc skargę do TK. Zakwestionował konstytucyjność par. 31 rozporządzenia w zakresie, w jakim przepis ten powoduje zróżnicowanie prawa do świadczenia przedemerytalnego w zależności od tego, czy okresy, które do niego uprawniają, są przerywane lub nieprzerwane. W jego ocenie bowiem w tej sytuacji uprzywilejowani są ci, którzy mają dużo okresów „rozczłonkowanych”. Tworzy to sytuację, w której przy identycznej liczbie dni okresów składkowych i nieskładkowych jedna osoba otrzymuje prawo do świadczenia przedemerytalnego, a inna jest go pozbawiona. Zdaniem skarżącego nie znajduje to żadnego racjonalnego uzasadnienia, przez co jest niezgodne z ustawą zasadniczą.
Gdzie tu kontrowersja? Ja jej nie widzę. Nawet jeżeli założymy, że akurat w tym wypadku zaszły jakieś szczególne okoliczności, które uzasadniały odwołanie ogłoszenia orzeczenia (w dzień ogłoszenia, kilka minut po wyznaczonej godzinie), to warto zauważyć, że dzieje się to nie po raz pierwszy. Kilka tygodni temu TK miał wydać długo oczekiwany wyrok w sprawie uprawnień funkcjonariuszy za pracę po godzinach. Termin wydania orzeczenia najpierw przełożył, a potem tę nową datę także odwołał. Do dziś nie ma nowej. Nie wiem, może mam pecha? W tym miesiącu TK wydał przecież kilka wyroków. W rozmowach z prawnikami, którzy przed trybunałem występują, słyszę jednak, że takie sytuacje zdarzają się zdecydowanie za często. Jakby sędziowie obawiali się skomplikowanych merytorycznie spraw. ©℗