Od 2017 roku drogie szczepienia przeciwko pneumokokom, meningokokom i HPV mają być darmowe. Za to NFZ zaoszczędzi na leczeniu wielu chorób
Resort zdrowia pozytywnie ocenił poselski projekt zmiany finansowania szczepień, a to właśnie z budżetu ministerstwa pochodzą pieniądze na ten cel. – Nasz projekt zakłada, że finansowanie za dwa lata miałby przejąć Narodowy Fundusz Zdrowia, dzięki temu budżet na ten cel, a co za tym idzie lista szczepień (ustalana przez generalnego inspektora sanitarnego) przestałaby być uzależniania od zgody ministra finansów – mówi Alicja Dąbrowska, posłanka PO. Pracuje ona nad projektem zmian, który miałby być zrealizowany w ramach nowelizacji ustawy o świadczeniach zdrowotnych.
Profesor Ewa Bernatowska, wiceprzewodnicząca Pediatrycznego Zespołu Ekspertów ds. Programu Szczepień Ochronnych przy MZ, mówi, że zespół walczy o zabezpieczenie przed tymi chorobami od momentu powołania go, czyli od ośmiu lat. Jak tłumaczy, w większości państw Unii te szczepienia są refundowane. Takie też są wytyczne WHO. Powód: szczepienia przeciwko pneumokokom chronią przed niebezpiecznymi dla dzieci zapaleniami opon mózgowych i zapaleniem płuc. – To pneumokoki są w dalszym ciągu najczęstszą przyczyną zapaleń płuc u dzieci do 5. roku życia – mówi prof. Bernatowska.
Obecnie rodzice mogą zabezpieczyć dzieci na własną rękę, jednak koszt to blisko 1 tys. zł za trzy dawki, które się wykonuje w pierwszym roku życia dziecka. Bezpłatne są tylko przy niektórych wskazaniach, np. za darmo szczepi się dzieci z różnymi nieprawidłowościami rozwojowymi, m.in. po urazie lub z wadą ośrodkowego układu nerwowego, zakażone HIV czy też wcześniaki urodzone przed 37. tygodniem, a także te dzieci, których waga urodzeniowa jest mniejsza niż 2,5 kg.
Zakładając, że urodziłoby się 350 tys. dzieci, przy koszcie ok. 700 zł za trzy dawki na jedno dziecko (tyle płaci Urząd Miasta Kielce, który funduje to szczepienie wszystkim noworodkom od 2006 r.), NFZ musiałby wydać tylko na nie ok. 250 mln zł. Nawet jeżeli firmy farmaceutyczne dałyby upust, to byłaby to 2,5-krotność budżetu przeznaczanego na wszystkie szczepienia. Z danych resortu wynika, że w 2014 r. wydał on 95,5 mln zł na ten cel.
Alicja Dąbrowska przekonuje, że wraz ze zmianą przepisów pieniądze z budżetu zostałyby przesunięte do NFZ, a resztę pieniędzy można by wygospodarować w ramach finansów funduszu. Tym bardziej że jak pokazuje przykład kielecki, takie posunięcie może przynieść oszczędności. Tam już po roku od wprowadzenia szczepionki liczba hospitalizacji z powodu zapalenia płuc w grupie najmłodszych do drugiego roku życia spadła o 60 proc., a tych z zapaleniem ucha zmniejszyła się o 85 proc. – Być może na początku należałoby zwiększać program szczepień, zaczynając od grup wysokiego ryzyka, które zostałyby ustalone w ramach analizy epidemiologicznej. Dopiero potem dodawać kolejne grupy osób – mówi Jan Bondar, rzecznik głównego inspektora sanitarnego, który co roku ogłasza aktualny program szczepień.
W 2014 roku budżet wydał na szczepienia dzieci ponad 95 mln zł