PAP: W środę do konsultacji społecznych trafiły dwa projekty zapowiadane w expose premier Ewy Kopacz, przygotowane w Pańskim resorcie. Obie projektowane ustawy wprowadzą dość rewolucyjne zmiany. Pierwszy z projektów – 1 tys. zł dla wszystkich rodziców, którzy dziś nie mają prawa do urlopu. Rzeczywiście wszyscy dostaną to świadczenie?

Władysław Kosiniak-Kamysz: Zgadza się. Będzie to świadczenie rodzicielskie, na zasadach analogicznych do urlopu macierzyńskiego i rodzicielskiego. W tym wypadku trzeba będzie być zarejestrowanym jako osoba bezrobotna albo być studentem lub ubezpieczonym w KRUS itd.

Analogicznie jak w przypadku urlopu rodzicielskiego rodzice będą mogli się wymieniać świadczeniem dowolnie po 14 tygodniu.

Inna kwestia, w której się wzorowaliśmy na urlopach, to możliwość łączenia świadczenia z pracą w niepełnym wymiarze. Do połowy wymiaru można pracować, zachowując połowę świadczenia. Mam nadzieję, że zachęci to do poszukiwania pracy w tym czasie.

PAP: Czy świadczenie to będzie przysługiwać również rodzicom dzieci urodzonych przed wejściem w życie ustawy?

W.K.K.: Owszem, gdy np. gdy dziecko urodzi się 1 grudnia 2015 r., rodzice będą mogli pobierać świadczenie przez 11 miesięcy.

De facto jest to bardzo korzystne, bo obejmuje dzieci już urodzone. Na razie w mniejszej formie, ale już teraz rodzice każdego dziecka urodzonego w 2015 r. jakąś część tego świadczenia będą mogli dostać, a w przypadku ciąż mnogich nawet rodzice dzieci urodzonych w zeszłym roku.

Dla części osób wprowadzenie ustawy będzie oznaczało zupełnie nowe świadczenie, a dla niektórych - wyższe. Np. dla osób ubezpieczonych w KRUS. Obecnie przysługują im jednorazowe świadczenia wynoszące równowartość czterech najniższych emerytur, a teraz 1 tys. zł przez 12 miesięcy. Skorzystają na tym również ci rodzice, którzy są na urlopie, ale ich zasiłek macierzyński nie przekracza 1 tys. zł. Oni dostaną podwyżkę, bo nie może być tak, że ci, którzy płacą składkę, mają gorzej.

PAP: Rok po wprowadzeniu rocznych urlopów dla rodziców planowana była nowelizacja ustawy. Czego możemy się w niej spodziewać?

W.K.K.: Jesteśmy zobowiązani do podsumowania i na pewno będziemy chcieli trochę uprościć i ujednolicić urlopy. Dobrym pomysłem jest też wydłużenie czasu, w którym można wykorzystać urlop ojcowski. Dziś jest to rok i ten czas pokrywa się z okresem urlopów macierzyńskiego i rodzicielskiego, warto wydłużyć ten czas do półtora roku lub dwóch lat.

PAP: Wielokrotnie podczas dyskusji o wydłużaniu urlopów podnoszony był argument, że nie jest to korzystne dla kobiet, negatywnie wpływa na ich pozycję na rynku pracy. Czy są dane, które by temu przeczyły, skoro planowane rozwiązania nadal idą w podobnym kierunku?

W.K.K.: Najlepszym dowodem jest spadek bezrobocia o 500 tys. osób, gdzie gros tych osób, bo prawie połowę, stanowią kobiety. To pokazuje, że przy wydłużonych urlopach, większej liczbie urodzeń, nie ma to negatywnego wpływu na ich sytuację na rynku pracy.

Mam nadzieję, że GUS poda w najbliższych dniach, ile urodzeń było w 2014 r., ale wszystko wskazuje na to, że będzie ich o co najmniej 5 tys. więcej niż w 2013 r., a w porównaniu do prognozy, która mówiła o spadku o 20 tys. w stosunku do 2013 r., wzrost mamy bardzo duży. Szczególnie, że mamy spadek liczby kobiet w wieku rozrodczym.

Co się takiego wydarzyło? Na pewno właśnie wydłużenie urlopów. Wiele osób było sceptycznych, uważało, że to nie pomoże albo da efekty dopiero w długiej perspektywie, tymczasem widzimy, że pomaga szybko, bo mamy efekty już po roku od wejścia tego rozwiązania w życie. Kiedy będzie to bardziej powszechne – my szacujemy zwiększenie liczby uprawnionych o 125 tys. osób – efekty mogą być jeszcze lepsze.

PAP: Rozumiem, że środki finansowe na nowe rozwiązania się znajdą?

W.K.K.: Skutki finansowe mamy uzgodnione z ministerstwem finansów, bo one są dość znaczące. Na świadczenia rodzicielskie jest zarezerwowane ponad 1 mld 200 mln zł, ponad 400 mln zł na świadczenia rodzinne „złotówka za złotówkę”. To już jest 1 mld 700 mln zł w roku 2016, a musimy to zapisać w budżecie we wrześniu tego roku.

PAP: Wspomniał Pan o projekcie „złotówka za złotówkę”, który również trafił do konsultacji. Na czym polega zasada, którą ma on wprowadzić i czy dotyczyć będzie tylko świadczeń rodzinnych?

W.K.K.: Tak, świadczeń rodzinnych, zasiłków rodzicielskich i dodatków.

Obecnie kryterium dochodowe wynosi 574 zł na osobę w rodzinie. Gdy mamy dwie osoby w rodzinie, np. matkę samotnie wychowującą dziecko, próg dla tej rodziny wynosi 1148 zł - 574 zł dodać 574 zł. Jeśli mają dochód np. 1248 zł, czyli o 100 złotych przekraczają próg, a świadczeń mieliby 500 zł, to odejmujemy od tej kwoty 100 zł i zostaje im 400 zł.

Pierwotnie myśleliśmy, że to będzie rozwiązanie tylko na rok, a później będzie wygasać. Utrzymujemy jednak możliwość przekroczenia progu w dalszej perspektywie czasowej. Jeśli za rok przyjdzie ta sama rodzina i znów będzie miała przekroczone kryterium o 100 zł, a jej dochody nie zwiększą się albo np. zwiększą się o 50 zł, to dalej będzie mogła korzystać z tych świadczeń. Czyli to jest bardzo elastyczny próg dochodowy.

PAP: Czy to będzie dotyczyć również tych świadczeń z tytułu opieki nad osobą niepełnosprawną, które są uzależnione od progu dochodowego, np. specjalnego zasiłku opiekuńczego?

W.K.K.: Nie. tego nie dotyczy, bo tutaj planujemy inne rozwiązania. To jest inna grupa, tu będzie regulacja wynikająca z wyroku Trybunału Konstytucyjnego.

PAP: No właśnie, kiedy możemy się spodziewać regulacji realizujących listopadowy wyrok TK?

W.K.K.: Kończymy dyskusję z Rządowym Centrum Legislacji i niedługo powinniśmy przedstawić projekt w tym zakresie.

PAP: A w jakim kierunku będą szły te rozwiązania? Bo TK pozostawił dość dużą swobodę w tej kwestii.

W.K.K.: Owszem, chociaż troszkę nas ukierunkował. Na pewno podstawą jest to, że pozostawiamy wszystkie prawa nabyte i zostawiamy je trwale. Czyli nikt nie będzie miał gorszej sytuacji niż dzisiaj. Ta sytuacja może być lepsza i zasięg tego świadczenia może być większy, szczególnie dla opiekunów dorosłych osób niepełnosprawnych. I tyle mogę na dzień dzisiejszy powiedzieć.

PAP: W środę w Pałacu Prezydenckim odbyło się spotkanie na temat dialogu społecznego, z udziałem Pana, a także przedstawicieli związkowców i pracodawców. Czy można powiedzieć, że jesteśmy bliżej rozwiązania sytuacji, z którą mamy do czynienia od półtora roku, kiedy związki zawodowe odmówiły udziału w pracach Komisji Trójstronnej?

W.K.K.: My od dłuższego czasu daliśmy przestrzeń związkowcom i pracodawcom na taki dialog autonomiczny. Oni pracowali ze sobą bardzo dobrze, my nie wychodziliśmy z własną inicjatywą, ale przyszedł czas, gdy uznaliśmy, że warto, byśmy spotkali się w tej trójstronnej formule. Ja takie zaproszenie wystosowałem do szefów organizacji związków i pracodawców i zostało ono przyjęte. Chodzi o to, żebyśmy mogli dalej rozmawiać o przyszłości dialogu, ale też o konkretnych propozycjach, które nie są jeszcze uzgodnione, ale tworzą jakąś przestrzeń do dyskusji.

PAP: Czy Pana zdaniem jest szansa powrotu do dawnej formuły dialogu społecznego, czy konieczne jest wypracowanie nowej?

W.K.K.: Pewnie jest potrzeba „rewitalizacja” w tym wypadku.