Związkowe obawy związane z uelastycznieniem czasu pracy były przedwczesne. Pracodawcy nie nadużywają przepisów z tym związanych.

Od sierpnia ubiegłego roku, kiedy regulacje weszły w życie, do listopada tego roku do Państwowej Inspekcji Pracy wpłynęło 1147 porozumień w sprawie wydłużenia okresu rozliczeniowego. Jak zaznaczyła Małgorzata Staszewska z departamentu prawnego Inspekcji, największa liczba zawartych porozumień dotyczyła przetwórstwa przemysłowego, kolejne handlu i napraw i wreszcie budownictwa, a w następnej kolejności zakwaterowania i usług gastronomicznych.

Małgorzata Staszewska przyznała, że większość przedsiębiorstw wydłużała te okresy rozliczeniowe do 12 miesięcy czyli do dopuszczalnego maksimum. W praktyce jednak zdarzało się, że mimo wprowadzenia okresu rocznego, czas pracy rozliczany był w odcinkach krótszych.

Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan podkreśla, że uelastycznienie czasu pracy daje firmom szansę na utrzymanie ciągłości produkcji bez konieczności zwalniania załogi. Ważne, że przy spadku zamówień można utrzymać miejsca pracy. Rozmówca IAR zwraca uwagę, że wydłużanie okresów rozliczeniowych odbywa się tylko w razie konieczności. Dodaje, że dane mówią same za siebie. W Polsce jest milion firm a okresy rozliczeniowe wydłużyło tylko ponad tysiąc z nich.

Jak przypomina Anita Gwarek z departamentu prawnego ministerstwa pracy, wydłużenie okresu rozliczeniowego w firmie musi zostać zaakceptowane przez reprezentację pracowników.

Zmiany w kodeksie pracy były kością niezgody w komisji trójstronnej do spraw społeczno-gospodarczych. Między innymi z powodu wydłużenia okresu rozliczeniowego komisję opuściła strona związkowa. Dzisiaj związkowcy przyznają, że z wprowadzonymi zmianami nie ma większego problemu. Jak zaznaczył Paweł Śmigielski z Wydziału Prawno-Interwencyjnego OPZZ, chociaż możliwość wydłużania okresów rozliczeniowych aż do 12 miesięcy wciąż nie podoba się związkowcom, to jednak dłuższe okresy rozliczeniowe nie są przez pracodawców nadużywane.