Od 1 stycznia 2015 r. gminy powinny obowiązkowo zatrudniać osoby wspierające opiekunów biologicznych. W części samorządów będzie to uzależnione od uzyskania dodatkowych środków.
W grudniu 2014 r. kończy się trzyletni okres przejściowy, w którym gminy mogły fakultatywnie zatrudniać asystentów rodziny. Z danych Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej (MPiPS) wynika, że w 69 proc. samorządów działa przynajmniej jedna taka osoba (łącznie jest ich 3012). W 2015 r. powinna mieć ich już każda gmina, lecz wiele z nich nie ma na ten cel pieniędzy i liczy na dotację z budżetu państwa.
Zadanie z odroczeniem
Asystenta rodziny wprowadziła ustawa z 9 czerwca 2011 r. o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 135 ze zm.). Jego podstawowym zadaniem jest praca z rodzicami, którzy z różnych powodów są zagrożeni odebraniem dzieci i umieszczeniem ich w pieczy zastępczej. Pierwotnie, bo już od początku 2012 r., kiedy nowe przepisy weszły w życie, zatrudnianie asystenta miało być obowiązkowe, jednak pod wpływem protestów samorządów wymóg ten został odłożony o trzy lata. Gminy wskazywały, że otrzymały kolejne zadanie własne bez dodatkowego źródła finansowania.
W okresie przejściowym udało się samorządom zatrudnić ponad 3 tys. asystentów, ale było to głównie efektem konkursów ogłaszanych przez resort pracy. Umożliwiały one gminom ubieganie się o dofinansowanie kosztów wynagrodzenia. W konsekwencji z 68,3 mln zł wydanych w ubiegłym roku na ich zatrudnienie 37 mln zł pochodziło od ministerstwa, a wsparcie zostało przyznane na 2 tys. takich pracowników.
– Mamy jednego asystenta. Jego zatrudnienie nie byłoby możliwe, gdyby nie dotacja budżetowa – przyznaje Sławomir Małecki, zastępca kierownika Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Siechnicach.
Podobnie jest w Wieprzu i Lubszy. One też mają po jednym asystencie dzięki ministerialnemu konkursowi. Lepiej sytuacja wygląda w miastach, gdzie ośrodki pomocy społecznej dysponują większymi budżetami. – Trzech asystentów jest zatrudnionych na stałe. Kolejne trzy osoby udaje nam się przyjmować do pracy w ciągu roku, gdy otrzymujemy dofinansowanie – wskazuje Anna Kwaśniewska, dyrektor MOPR w Koninie.
Więcej chętnych
Zdaniem Joanny Luberadzkiej-Grucy z Koalicji na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej to, że prawie 70 proc. gmin ma asystentów rodzin, jest dobrą wiadomością i świadczy o tym, że lokalne władze przekonują się do dobrych efektów, jakie przynosi ich praca. Jej zaniepokojenie budzi jednak to, że zatrudnienie takich osób jest ściśle uzależnione od uzyskania budżetowego wsparcia.
– Te trzy lata miały być czasem, który pozwoliłby samorządom na wygospodarowanie na asystentów środków we własnych budżetach. Konkursy MPiPS miały stanowić tylko wsparcie w pierwszych latach – uważa.
Ponieważ cieszyły się one dużym zainteresowaniem i realne było zagrożenie, że bez tych pieniędzy liczba asystentów rodziny, zamiast rosnąć, zacznie spadać, podczas ostatniej nowelizacji ustawy o pieczy posłowie postanowili przedłużyć dofinansowanie na kolejne lata. – Na pewno złożymy zapotrzebowanie w przyszłorocznym konkursie. Chcielibyśmy też otrzymać środki na drugi etat, ale możemy ich nie uzyskać, jeżeli zgłoszą się też te gminy, które do tej pory nie miały asystentów – obawia się Leszek Zięba, dyrektor OPS w Chrzanowie.
O dodatkowe pieniądze będzie trudno, bo rezerwa celowa na ustawę o pieczy w 2015 r. jest taka sama jak w obecnym (78,5 mln zł). Ponadto część gmin, np. Świecie, będzie się starała o środki, aby zwiększyć zatrudnienie asystentów – od nowego roku pod swoją opieką mogą mieć nie więcej niż 15 rodzin, o pięć mniej, niż dopuszczają teraz przepisy.
Niektóre gminy już zapowiedziały, że ze względów finansowych nie będą mieć asystentów. Wprawdzie ustawa nie przewiduje sankcji za ich brak, ale wojewoda po kontroli może wydać zalecenie zatrudnienia takiej osoby.