Firma będzie zatrudniać związkowca aż do momentu, gdy sąd potwierdzi legalność jego zwolnienia. Projekt w tej sprawie ma przygotować sejmowa komisja polityki społecznej i rodziny.

Wiele wskazuje na to, że ochrona związkowców przed zwolnieniem będzie skuteczniejsza. Teoretycznie już teraz przysługują im gwarancje, ale zwolnienie - choćby ewidentnie bezprawne - jest skuteczne. Umowa się rozwiązuje, a działacz musi dochodzić przywrócenia do pracy przed sądem. Postępowania trwają kilka lat, a w tym czasie związek najczęściej ma problemy z funkcjonowaniem bez lidera i przy obawach o zwolnienia kolejnych osób.
Posłowie chcą to zmienić. Sejmowa komisja polityki społecznej i rodziny przygotuje projekt nowelizacji przepisów, który ma zagwarantować zatrudnienie działaczy, aż do wyroku sądu w sprawie dopuszczalności zwolnienia (na bazie propozycji zmian już przedstawionych przez NSZZ „Solidarność” oraz posłów Lewicy). Zajmie się tym podkomisja ds. rynku pracy.
- Zobliguję jej przewodniczącego do jak najszybszego rozpoczęcia prac nad nową ustawą - zapewniła Urszula Rusecka, przewodnicząca komisji (klub PiS).
Żaden z klubów parlamentarnych nie sprzeciwił się propozycji przygotowania wspólnego komisyjnego projektu, co oznacza, że nowe przepisy mają duże szanse na uchwalenie. Na ich podstawie lepszą ochronę przed zwolnieniem mogą zyskać nie tylko związkowcy, ale też inni pracownicy szczególnie chronieni, np. kobiety w ciąży, rodzice na urlopach na dzieci.
Lepsze zabezpieczenie
Na czym miałyby polegać zmiany? Najprawdopodobniej działacz (lub inna osoba, która jest szczególnie chroniona), który po zwolnieniu z pracy domaga się przywrócenia do niej, mógłby składać wniosek do sądu o udzielenie zabezpieczenia przez nakazanie dalszego zatrudnienia go przez pracodawcę do czasu prawomocnego zakończenia postępowania. Musiałby jedynie uprawdopodobnić istnienie roszczenia, czyli to, że zwolnienie było bezprawne. Nie będzie to stwarzać większych problemów, bo formalne ograniczenia w zwalnianiu działaczy są bardzo szerokie. Takie rozwiązanie można byłoby zastosować na każdym etapie postępowania. Sąd mógłby odmówić zabezpieczenia tylko wtedy, gdy roszczenie jest mało prawdopodobne. To z kolei oznacza, że firmy nie musiałyby zatrudniać osoby, która rażąco łamie swoje obowiązki i nadużywa ochrony.
- Sąd uchylałby postanowienie o udzieleniu zabezpieczenia, gdyby pracodawca wykazał wysokie prawdopodobieństwo bezzasadności roszczenia - wskazywała Ewa Kędzior, koordynator ds. ochrony praw związkowych NSZZ „Solidarność”.
Podkreśliła, że omawiane rozwiązanie powinno obejmować osoby szczególnie chronione, a więc nie tylko działaczy związkowych, ale też m.in. społecznych inspektorów pracy.
- Za potrzebą wprowadzenia takich zmian przemawia też dodatkowy argument - konieczność ochrony sygnalistów - dodała.
Obecnie trwają prace nad implementacją dyrektywy w tej sprawie (2019/1937; Dz.Urz. z 2019 r. L 305 s. 17). Zgodnie z art. 21 ust. 6 zgłaszającym naruszenia i osobom im pomagającym powinny przysługiwać tymczasowe środki ochrony prawnej przed działaniami odwetowymi (np. zwolnieniem z pracy) w trakcie toczącego się postępowania sądowego.
Złudna ochrona
Zbliżone założenia ma też propozycja zmian zgłoszona przez posłów Lewicy.
- Dziś ochrona związkowa w praktyce jest fikcją, bo pracodawcom, którzy chcą zniszczyć związek w firmie, opłaca się zwalniać działaczy. Świadomie ich zwalniają, bo koszt w postaci ewentualnego przywrócenia związkowca do pracy jest wątpliwy i odwleczony w czasie na kilka lat - wskazał Maciej Konieczny, poseł Lewicy.
Podkreślił, że celem zmian jest odwrócenie tej sytuacji. - Czyli doprowadzenie do tego, aby pracodawcy przestało opłacać się bezprawne zwolnienie działacza, bo się go w ten sposób nie pozbędzie na czas do wyroku. Związkowiec będzie mógł kontynuować działalność - dodał poseł.
W trakcie posiedzenia komisji wielu zaproszonych przedstawicieli związków zawodowych przedstawiało przypadki zwolnień i utrudniania działalności. Podawali przykłady np. zwalniania szefów związków po założeniu organizacji zakładowej, rozwiązywania umowy działacza tuż po przywróceniu go do pracy przez sąd, braku odpowiedniej reakcji prokuratury na zawiadomienia np. o utrudnianiu wykonywania działalności związkowej.
- Obecna ochrona to fikcja. Działacz walczy przez kilka lat o przywrócenie do pracy, a reszta załogi jest w tym czasie zastraszona, bo pracodawca zademonstrował im w praktyce, że jest bezkarny i może wyrzucić z pracy chronionego związkowca - wskazał Jakub Grzegorczyk z OZZ Inicjatywa Pracownicza.
Są obawy
Tego typu rozwiązania wywołują jednak też wątpliwości. Przypomnijmy, że omawiana propozycja zmian (zabezpieczenie dla szczególnie chronionych w formie nowelizacji przepisów k.p.c.) była już zawarta w rządowym projekcie ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych za czyny zabronione pod groźbą kary (przekazanym do Sejmu w styczniu 2019 r.).
Wówczas wycofano się z tej modyfikacji, ale przyjęto przepis, zgodnie z którym w wyroku przywracającym zatrudnionego do pracy (I instancja) sąd może - na wniosek pracownika - nałożyć na firmę obowiązek dalszego zatrudnienia podwładnego do czasu prawomocnego zakończenia postępowania (czyli w czasie postępowania w II instancji).
Powrót do wcześniejszych pomysłów budzi obawy ekspertów.
- Wyobraźmy sobie, że zatrudniający zwolnił pracownika szczególnie chronionego, ale sąd udzielił mu zabezpieczenia i w jego trakcie podwładny np. przyjdzie nietrzeźwy do pracy lub ukradnie mienie pracodawcy. Czy w takiej sytuacji firma ma pisać do sądu o uchylenie zabezpieczenia? Bo przecież nie można po raz drugi rozwiązać umowy - wskazuje prof. Monika Gładoch, radca prawny z kancelarii M. Gładoch Specjaliści Prawa Pracy.
Podkreśla, że takie problemy nie będą sporadyczne, bo osób szczególnie chronionych jest wiele (przede wszystkim z tytułu rodzicielstwa).
- To byłaby gruntowna zmiana - w przeciwieństwie do wprowadzonej możliwości zobowiązania do dalszego zatrudnienia już w wyroku I instancji. Znam przypadek, gdy sąd uznał, że rozwiązanie to ma charakter nadzwyczajny i stosuje się je jedynie w ograniczonych przypadkach, np. gdy zwolniony pracownik ma trudną sytuację materialną, pozostaje bez środków do życia itp. - dodaje prof. Gładoch.
Nietrudno domyślić się też, że do proponowanych rozwiązań uwagi mają pracodawcy. - Pomysł ten oznacza, że chcemy reagować na skutki problemu, a nie skupiamy się na likwidacji jego źródła. Gdyby wymiar sprawiedliwości działał sprawnie i nie trzeba byłoby czekać latami na wyrok, nie byłoby problemu ze stosowaniem przepisów o szczególnej ochronie przed zwolnieniem - wskazuje Robert Lisicki, dyrektor departamentu pracy Konfederacji Lewiatan.
Zdaniem pracodawców nowe przepisy wywołają wątpliwości interpretacyjne, np. jakie skutki wywoływałby wyrok, który potwierdziłby, że złożone kilka lat wcześniej wypowiedzenie było zgodne z prawem. W praktyce o skuteczności nowych rozwiązań decydowałyby więc sądy.
Utrudnienia działalności związkowej / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe