Pracodawcy bez zbędnych formalności będą mogli zatrudniać migrantów zza wschodniej granicy. W specustawie jest jednak haczyk: rząd będzie mógł decydować ilu.

Minister rodziny i polityki społecznej będzie mógł określić w rozporządzeniu liczbę Ukraińców, których może zatrudnić pracodawca - w relacji do ogółu pracowników w firmie. Tak wynika z projektu ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa, który wczoraj przyjęła Rada Ministrów.
- Nie sądzę, aby to było właściwe rozwiązanie. To mocna ingerencja w politykę zatrudnieniową w firmach - komentuje Joanna Torbé z Kancelarii Adwokackiej Joanna Torbé & Partnerzy.
Ochrona rynku
Rząd chce w ten sposób zapobiec zalaniu rodzimego rynku pracy przez ukraińskich pracowników. Specustawa szeroko otworzy im bowiem dostęp do zatrudnienia w Polsce.
Zgodnie z jej projektem formalności zostaną ograniczone do minimum. Wystarczy, że pracodawca w ciągu siedmiu dni od zatrudnienia obywatela Ukrainy, który legalnie przebywa w Polsce, poinformuje o tym elektronicznie powiatowy urząd pracy - trzeba będzie jedynie przesłać informację na portalu praca.gov.pl (patrz: ramka). Na tej podstawie będą mogli legalnie pracować w Polsce przez 18 miesięcy z możliwością przedłużenia o kolejne 18.
Aby nie dochodziło do nadużyć, minister rodziny będzie mógł wydać rozporządzenie, które wprowadzi limity w zatrudnieniu Ukraińców na podstawie nowych, uproszczonych przepisów. Resort, decydując o limitach, ma kierować się względami bezpieczeństwa państwa i porządku publicznego, ochroną lokalnych rynków pracy oraz zasadą komplementarności zatrudnienia cudzoziemców w stosunku do obywateli polskich.
- Proponowane w specustawie przepisy ułatwią dostęp do rynku pracy. Nie popieram jednak wprowadzania limitów przez ministra pracy. To przejaw braku zaufania rządu do przedsiębiorców - uważa Joanna Torbé.
- Przecież pracodawcy zmagają się z ogromnymi brakami kadrowymi. Są branże, które w przeważającej mierze zatrudniają cudzoziemców, bo nie ma chętnych do pracy na polskim rynku. Niektórym firmom już teraz grozi upadłość z uwagi na deficyty kadrowe, tak jest np. w branży transportowej. Przecież kryzys, z którym obecnie się mierzymy, to nie tylko napływ uchodźców, ale też odpływ tych, którzy jadą na wojnę - przekonuje prawniczka.
Podobnego zdania są inni eksperci.
- Na ten moment nie ma potrzeby, aby stosować taki mechanizm limitujący. Nie obawiam się, że polscy pracownicy mieliby być wypychani z firm i zastępowani tańszym personelem. Przecież tak naprawdę nie wiemy, jak długo Ukraińcy, którzy uciekli przed wojną, pozostaną w naszym kraju. Znaczna część z nich to przecież dzieci. Rozumiem jednak, dlaczego rząd chce pozostawić sobie taką furtkę, gdyby w przyszłości pojawił się problem - mówi dr Antoni Kolek, ekspert Pracodawców RP.
Dodaje, że sama zmiana przepisów to za mało, aby uchodźcy mogli z łatwością podejmować pracę.
- Nie wystarczy tylko zmienić ustawy, które regulują kwestie zatrudniania cudzoziemców. Teraz rząd powinien skupić się na realnych narzędziach, które pomogą Ukraińcom znaleźć zatrudnienie. Przykładowo, jeżeli te kobiety, które uciekły przed wojną, nie będą miały zapewnionej opieki nad dziećmi, to pracy nie podejmą. Nawet jeżeli będą miały prawo skorzystać z opieki w żłobkach i przedszkolach, to przecież już teraz tych instytucji jest za mało. Potrzebne jest opracowanie kompleksowej polityki w tym zakresie - uzupełnia dr Kolek.
Problem ten dostrzegają również przedstawiciele rządu. - Zmieni się struktura zatrudnienia. Do tej pory więcej przyjeżdżało do Polski ukraińskich mężczyzn niż kobiet. Teraz te proporcje się odwrócą. Musimy być do tego przygotowani - wskazała Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej podczas wczorajszej konferencji prasowej.
I zapewniła, że w specustawie znajdą się rozwiązania dedykowane dla ukraińskich matek.
Nie tylko uchodźcy
Ale zdaniem ekspertów otwarcie rynku pracy powinno dotyczyć migrantów różnego pochodzenia.
- Przed wojną w Ukrainie uciekają do Polski także osoby innych narodowości, które mieszkały w tym kraju latami i także straciły wszystko. Szukają nowego miejsca do życia. Specustawa powinna też je objąć, aby mogły szybko podjąć pracę w Polsce - mówi Torbé.
Takich planów jednak nie ma.
- Nie widzę powodu, dla którego nowe możliwości miałyby objąć obywateli innych państw. Oni mogą korzystać z pozostałych mechanizmów legalizacji pracy i pobytu w Polsce, które już teraz obowiązują w polskim prawodawstwie - wyjaśnia Maciej Wąsik, wiceminister minister spraw wewnętrznych i administracji.
Specustawa nie ogranicza się tylko do Ukraińców, którzy przekroczą granicę po 24 lutego, uciekając przed wojną. Z jej mechanizmów mają też skorzystać obywatele tego państwa, którzy już w Polsce mieszkają. Ważność zachowają ich dokumenty pobytowe - np. zezwolenia na pobyt, wizy itd. Ze specustawy wynika, że jeżeli termin ich wygaśnięcia upływa po 24 lutego 2022 r., to zostanie automatycznie przedłużony do końca 2022 r. Ponadto obywatele Ukrainy, którzy szukają zatrudnienia, będą mogli zarejestrować się jako osoby bezrobotne i korzystać ze wsparcia urzędów pracy. ©℗
Zmieni się struktura zatrudnienia. Do tej pory więcej przyjeżdżało do Polski ukraińskich mężczyzn niż kobiet. Teraz te proporcje się odwrócą
Powiadomienie wystarczy, aby zatrudnić Ukraińca / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Etap legislacyjny
Projekt przyjęty przez Radę Ministrów