- Za styczeń przedsiębiorcy liniowi mają zapłacić 9-proc. składkę zdrowotną. Na nowych zasadach rozliczą się dopiero od lutego br. - informuje Gertruda Uścińska, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

Weszły już w życie praktycznie wszystkie ważne zmiany wynikające z nowelizacji ustawy systemowej i niektórych innych ustaw. Czy obserwujecie państwo jakieś problemy związane z nowymi przepisami?
Na razie nie docierają do nas takie sygnały. Zanim nowe regulacje weszły w życie, szeroko komunikowaliśmy społeczeństwu, z czym się one wiążą. Mam za to pierwsze informacje o skutkach niektórych z tych zmian.
Jeśli chodzi o obszar świadczeń, przeliczyliśmy 10,2 tys. emerytur przyznanych w czerwcu 2021 r., które w rezultacie wzrosły przeciętnie o 161 zł. Łączna kwota wyrównania sięgnęła 6,8 mln zł. Już nie trzeba się obawiać przechodzenia na emeryturę w czerwcu, gdyż w razie czego świadczenie zostanie obliczone tak, jak w maju, czyli z zastosowaniem waloryzacji kwartalnych.
Jeśli chodzi o korzystną zmianę zasad dorabiania do rent socjalnych (ujednolicenie tych zasad z innymi rentami), to szacujemy tu wzrost wydatków na te świadczenia o ok. 9,4 mln zł rocznie.
Liczymy też, że podniesienie stawki zasiłku za okres pobytu w szpitalu oraz skrócenie okresu zasiłkowego po ustaniu ubezpieczenia pozwolą zmniejszyć wydatki na te świadczenia o ok. 200-300 mln zł rocznie.
Ponadto nowe przepisy umożliwiły od 18 września 2021 r. korzystanie z dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego przez osoby współpracujące z przedsiębiorcami korzystającymi z ulgi na start. Do końca ubiegłego roku do ubezpieczenia przystąpiło 76 takich osób.
Nowelizacja, o której rozmawiamy, zmieniła nie tylko krąg uprawnionych, ale też zasady podlegania dobrowolnemu ubezpieczeniu chorobowemu. Od tego roku nieopłacenie składki na ten cel nie będzie już równoznaczne z wypadnięciem z ubezpieczenia. Jak wygląda sytuacja osób, które miały np. zaległości w listopadzie, a od stycznia wróciły do regularnego opłacania składek?
Rzeczywiście od nowego roku nieterminowe opłacenie składek na dobrowolne ubezpieczenie nie jest już przyczyną jego ustania. Aby z niego zrezygnować, należy złożyć stosowny wniosek, a nie tylko nie opłacić należności z tego tytułu. Nowe zasady dotyczą już składek za grudzień 2021 r., których termin płatności przypadał w styczniu 2022 r. Oznacza to, że dobrowolne ubezpieczenie nie ustało, jeśli składka za grudzień nie została opłacona, lub opłacono ją po terminie. Jednak jeśli ktoś nie uiścił składki za wcześniejsze miesiące, np. listopad 2021 r., to zgodnie z obowiązującymi wtedy przepisami ubezpieczenie ustało i oczywiście taka osoba powinna ponownie zgłosić się do niego, aby móc korzystać z zasiłków. Nie mówimy tu jednak o sytuacji, w której ZUS na wniosek przywrócił termin na zapłatę składek za listopad i zostały one uregulowane. W takim przypadku ciągłość ubezpieczenia byłaby zachowana. Wnioski o przywrócenie terminu za okresy sprzed 2022 r. można składać do 30 czerwca 2022 r.
Pamiętajmy także, że od tego roku zaległość w składkach co prawda nie powoduje ustania dobrowolnego ubezpieczenia, ale ustalenie prawa i wypłata świadczenia nastąpi dopiero po uregulowaniu należności. Będzie na to sześć miesięcy. Po tym okresie prawo do świadczenia się przedawni.
Czy ZUS korzysta już z nowego uprawnienia, jakie przyznała mu wspomniana nowelizacja? Chodzi o pozyskiwanie od ubezpieczonych i płatników danych koniecznych do przyznania bądź weryfikacji świadczeń z ubezpieczenia chorobowego (np. zasiłków chorobowych).
Już korzystamy z nowych narzędzi. Jest jednak za wcześnie, żeby stwierdzić, jaka będzie ostatecznie skala ich wykorzystywania i konsekwencje. Wielokrotnie dementowaliśmy także doniesienia, że te przepisy miały być rzekomo podstawą do wypytywania sąsiadów, sprawdzania danych z telefonów czy banków. Nowe przepisy zagwarantowały organowi rentowemu dostęp do potrzebnych informacji, ponieważ do tej pory brak pełnej i rzetelnej dokumentacji od płatników składek lub ubezpieczonych utrudniał ustalanie prawa do zasiłków, ich terminową wypłatę oraz weryfikację. Zdarzały się sytuacje, że powołując się na brak podstawy prawnej, odmawiali oni przekazywania informacji lub dokumentów, co też wydłużało całą procedurę. Teraz bez problemu możemy zweryfikować, czy przykładowo ubezpieczony, wykorzystując zwolnienie w jednej firmie, nie pracował w tym samym czasie w drugiej.
Co jakiś czas wraca temat pełnego oskładkowania umów zlecenia. Ostatnio też było o tym głośno. Czy taka zmiana wejdzie w życie w tym roku?
W przeszłości prowadzone były międzyresortowe analizy tego, kogo ten problem dotyczy i jaka jest skala zjawiska zbiegu tytułów do ubezpieczeń - bo problem jest szerszy niż tylko składki od umów zlecenia. Wypracowano propozycję rozwiązań w tym zakresie, którą przedstawiałam panu premierowi. W ubiegłym roku przetoczyła się przez prasę i inne media dyskusja na ten temat. Udało się stworzyć, w mojej ocenie, dobry klimat do takich zmian. Powstał raport, który pokazał, że ta kwestia dotyczy około miliona osób, w większości powyżej 40. roku życia, które płacą składkę od pierwszego zlecenia, najczęściej od kwoty minimalnego wynagrodzenia, a de facto ich miesięczne dochody wynoszą średnio ok. 7 tys. zł. Zatem kwestia wcale nie dotyczy osób najmniej zarabiających. Bez zmian takie osoby nie będą mogły liczyć na godną emeryturę ani adekwatne zasiłki czy renty.
Ja niezmiennie uważam, że należy zrezygnować z przepisów, które wyłączają obowiązek ubezpieczeń społecznych w razie zbiegu kilku umów cywilnoprawnych czy innych rodzajów działalności. Chodzi o uproszczenie zasad, pozbycie się kazuistyki, która generuje niepotrzebne koszty i ryzyko dla osób ubezpieczonych i płatników składek oraz zagwarantowanie pełniejszej ochrony socjalnej dla miliona osób.
Może trzeba się premierowi przypomnieć w tym temacie?
Ja konsekwentnie upominam się o tę kwestię. Pytam, kiedy projekt będzie procedowany.
I co?
Mam zapewnienie, że będzie.
W Sejmie procedowane są też dwa projekty dotyczące emerytur stażowych - obywatelski i prezydencki. Który z nich popiera ZUS?
Jesteśmy ustawowo zobowiązani do opiniowania projektów aktów prawnych, które dotyczą zabezpieczenia społecznego. I tak też zrobiliśmy w przypadku obu tych propozycji. Nie wyrażaliśmy poparcia lub jego braku, bo nie od tego jesteśmy. Opinia na temat emerytur stażowych nie może jednak pomijać skutków ich wprowadzenia, a te są jednoznaczne, niezależnie od tego, jakie zostałyby przyjęte warunki stażowe uprawniające do świadczenia. Skutki tego rozwiązania to - po pierwsze - obniżenie wysokości emerytur osób, które z nich skorzystają. Po drugie, zmniejszenie podaży pracy osób w wieku przedemerytalnym, które spełnią warunek stażu. Po trzecie, skrócenie aktywności zawodowej Polaków. Po czwarte, pogorszenie sytuacji finansowej FUS i budżetu państwa. Emerytury stażowe mają swoje uzasadnienie w krajach, gdzie wiek emerytalny jest wysoki. Przykładowo w Niemczech jest to 67 lat dla kobiet i mężczyzn. Tam wprowadzono emeryturę stażową pod warunkiem posiadania aż 45 lat okresów składkowych i nieskładkowych.
Mówi pani, że emerytury stażowe będą niekorzystne nie tylko dla systemu, ale też dla samych ubezpieczonych. Ludzie nadal są jednak nimi zainteresowani. Jak to zmienić?
To prawda. Ja pewne nadzieje pokładam m.in. w PIT-0 dla seniora, który wprowadzono w Polskim Ładzie. Zwalnia on z podatku do pewnej kwoty osoby, które osiągnęły wiek emerytalny, ale postanowiły nie realizować uprawnienia do emerytury, lecz kontynuują aktywność zawodową. Ten kierunek jest bardziej zbieżny z tym, czego wymagają od nas zmiany demograficzne.
À propos Polskiego Ładu - mimo że chodzi w nim głównie o zmiany podatkowe, dotyka on też ZUS, z uwagi na to, że jest on odpowiedzialny za wypłatę świadczeń czy rozliczenie należności z tytułu składki zdrowotnej. Czy organ rentowy otrzymał wszystkie potrzebne do działania wytyczne?
Jako kluczowa instytucja w kraju ZUS ma obowiązek przystosować się do nowych przepisów i od kilku miesięcy przygotowywał się do ich wprowadzenia. Pozyskiwaliśmy odpowiednie wyjaśnienia Ministerstwa Finansów, ale także Ministerstwa Zdrowia. Poza tym naszym zadaniem jest odpowiednie przygotowanie do nowych zasad płatników składek i producentów oprogramowania dla firm. W ostatnim czasie zorganizowaliśmy kilkaset webinariów, w których wzięły udział dziesiątki tysięcy osób odpowiedzialnych za rozliczenia kadrowo-płacowe. Szkolenia prowadzimy już od listopada ub.r., czyli od kiedy znany był kształt nowelizacji. Przy ich organizacji współpracujemy ściśle z resortem finansów, a także organizacjami pracodawców.
Przedsiębiorcy mogą uzyskać informacje o Polskim Ładzie również na infolinii pod nr tel. 22 290 55 00. Na stronie zus.pl są dostępne również materiały informacyjne dotyczące zmian wynikających z Polskiego Ładu. Są to odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania, poradniki oraz nagrania webinariów. Materiały te są na bieżąco aktualizowane. W styczniu udostępniliśmy na stronie zus.pl kalkulator, który ułatwia przedsiębiorcom ustalenie podstawy wymiaru składki na ubezpieczenie zdrowotne oraz obliczenie należności.
Polski Ład wprowadza roczne rozliczenie składki zdrowotnej u przedsiębiorców, ale przewiduje tylko miesiąc na ubieganie się przez nich o zwrot nadpłaty za miniony rok składkowy. Czy to nie za krótko?
Jako wykonawca przepisów zakład będzie za jakiś czas widzieć, jak wygląda sytuacja z punktu widzenia praktycznego stosowania prawa i wtedy w razie potrzeby będziemy przekazywać nasze obserwacje odpowiednim ministerstwom.
Co jednak w sytuacji, gdy przykładowo po kilku latach dochód zostanie skorygowany, czy wówczas będzie można wystąpić do ZUS o nadpłatę?
Korekta dotycząca składki zdrowotnej może być złożona do ZUS najpóźniej do 30 czerwca następnego roku. Zakład będzie zwracał nadpłaty po upływie terminu na składanie korekt, czyli po 30 czerwca. Ponadto wniosek o zwrot nadpłaty składki można składać w terminie od 15 lutego do 31 maja, co koresponduje z terminem na złożenie zeznania podatkowego. Jest więc na to nie miesiąc, ale trzy i pół miesiąca. Samo zeznanie podatkowe można złożyć nawet wcześniej niż 15 lutego, po prostu wtedy uznaje się je za złożone 15 lutego.
Kontrowersje wywołuje też temat zapłaty składki zdrowotnej za styczeń 2022 r. w przypadku podatników opłacających liniowy PIT. Eksperci spierają się, czy należy zastosować stawkę 9 proc. czy 4,9 proc.
Jako wykonawca przepisów dotyczących pobierania i przekazywania składki na ubezpieczenie zdrowotne do NFZ stosujemy się do wykładni dokonanej przez ministra zdrowia. Zgodnie z tym stanowiskiem rozliczenie składek za przedsiębiorców opodatkowanych liniowo na nowych zasadach, tzn. na podstawie ich dochodów oraz z zastosowaniem nowej stawki 4,9 proc., powinno nastąpić konsekwentnie dopiero od lutego 2022 r. Prawidłowe odtworzenie normy prawnej z art. 79 wymaga uwzględnienia nie tylko wykładni językowej, lecz także systemowej i funkcjonalnej.
ZUS informował, że emeryci i renciści otrzymujący świadczenia w przedziale od 4920 zł do 12 800 zł nie stracą na Polskim Ładzie. Cały czas jednak nie zostały uchwalone przepisy (rangi ustawowej), które objęłyby tę grupę świadczeniobiorców ulgą dla klasy średniej. Jakie reguły wypłaty świadczeń ZUS przyjmie w związku z tym w lutym?
To prawda, że prace nad zmianami ustawowymi wciąż trwają, ale nic to nie zmienia w kwestii bieżącego naliczania zaliczek na podatek. Obowiązuje rozporządzenie ministra finansów z 7 stycznia br. Na podstawie tego rozporządzenia od lutego wypłacamy świadczenia między 4920 zł a 12 800 zł brutto w takiej samej kwocie na rękę, jak przed wejściem w życie Polskiego Ładu. Ponadto wraz ze świadczeniem za luty wypłacamy różnicę między kwotą na rękę, jaką osoby ze świadczeniami w tym przedziale otrzymały w styczniu, a jaką otrzymałyby na starych zasadach. Wypłaty na terminy 1, 5 i 6 lutego są już dostarczone do kilku milionów naszych świadczeniobiorców. Podsumowując - dla grupy 421 tys. osób (czyli 6 proc. emerytów i niecałych 2 proc. rencistów ze świadczeniem brutto między 4920 zł a 12 800 zł) wypłata na rękę pozostanie w niezmienionej wysokości. Osoby te nie stracą na Polskim Ładzie, będzie on dla nich neutralny z punktu widzenia kwoty świadczenia z ZUS.
A jak wygląda kwestia terminowości wypłaty świadczeń? W czasie pandemii był z tym problem. Sama znam przypadek osoby, która czeka przez kilka miesięcy na wypłatę emerytury po zmarłym rodzicu.
Jesteśmy instytucją, która dotrzymuje terminów wypłaty świadczeń. Emerytury i renty wypłacamy w terminach wyznaczonych w decyzjach o przyznaniu świadczenia. Z kolei zasiłki przyznajemy i wypłacamy w terminach ustawowych, po wyjaśnieniu ostatniej okoliczności.
Wypłacamy świadczenia dla ok. 10 mln osób rocznie. Wiemy to dokładnie po liczbie dokumentów PIT z rozliczeniem podatkowym za ubiegły rok, które właśnie przekazaliśmy do Ministerstwa Finansów i które rozsyłamy naszym świadczeniobiorcom. Roczna liczba pojedynczych wypłat sięga zatem ponad 100 mln rocznie, a od tego roku zwiększy się do prawie 200 mln w związku z obsługą programu „Rodzina 500 plus”.
Nie mam obecnie informacji o takich zaległościach w jakimś obszarze, które by wymagały specjalnego nadzoru czy interwencji. Trzeba pamiętać, że nie w każdym przypadku sprawa o przyznanie świadczenia jest taka prosta. W grę mogą wchodzić przeróżne okoliczności, a wiele z nich jest niezależnych od zakładu. Często powstają wątpliwości odnośnie do przedłożonych dokumentów. Rozpatrzenie sprawy może wymagać kontaktu z płatnikiem osoby ubezpieczonej, lekarzem albo też instytucją zagraniczną w przypadku świadczeń międzynarodowych.
Oczywiście przy tak ogromnej skali działalności niektóre zaległości mogą powstać z przyczyn leżących po stronie zakładu, z powodu błędu, braków kadrowych, spiętrzenia liczby spraw. Liczbę takich przypadków ograniczają wdrożone odpowiednie procedury monitorowania, nadzoru i kontroli. Uporaliśmy się z pewnymi zaległościami, jakie występowały w pierwszych miesiącach epidemii. Wynikały one głównie z ogromnej liczby napływających do ZUS wniosków m.in. o dodatkowy zasiłek opiekuńczy. Ponadto w marcu 2020 r. wystawiono 3,3 mln elektronicznych zwolnień lekarskich, które w większości wiązały się z prawem do zasiłku. Dla porównania przed pandemią przeciętnie wystawiano ok. 2 mln e-ZLA.
Pytam o to również dlatego, że gdy ostatnio rozmawiałyśmy, ZUS miał mniej zadań. Oprócz dotychczasowych obowiązków doszły m.in. obsługa świadczeń z tarczy antykryzysowej, bonu turystycznego, 300 plus, teraz jeszcze 500 plus i rodzinny kapitał opiekuńczy. Dodatkowo pojawiły się komplikacje związane ze zmianami w Polskim Ładzie. Nie za dużo?
Ustawodawca powierzył nam nowe obowiązki, ponieważ dawaliśmy gwarancję ich prawidłowego wykonania. Mieliśmy odpowiednią zdolność organizacyjną do podjęcia się tych zadań. Nie byłoby tej zdolności bez projektów z przeszłości, takich jak e-składka, czyli indywidualne numery rachunków składkowych, elektroniczne zwolnienia lekarskie (e-ZLA), elektronizacja akt pracowniczych (e-akta), elektroniczna wymiana informacji dotyczącej zabezpieczenia społecznego w UE (EESSI) czy wreszcie tarcza antykryzysowa, Polski Bon Turystyczny, czy 300 plus.
Jeszcze przed pandemią przyjęliśmy założenia strategiczne rozwoju zakładu. Postanowiliśmy, że chcemy iść w kierunku elektronizacji, automatyzacji i ubankowienia. Pandemia pokazała, że to słuszny kierunek, pozwalający ułatwić i przyspieszyć załatwienie spraw ważnych dla obywateli. Technologia pozwala także zmniejszyć pracochłonność i koszty obsługi świadczeń. W przypadku 300 plus jeden wniosek kosztuje teraz budżet państwa 30 gr, wcześniej 10 zł. Z kolei w przypadku 500 plus jest to ok. 50 gr, wcześniej ok. 5 zł. To są ogromne oszczędności, które państwo może przeznaczyć na inne cele. Obsługę nowych zadań opieramy na tych nowych technologiach.
To przekłada się na znaczne zmniejszenie obciążenia zadaniami pracowników. Przykładowo obsługą 300 plus, 500 plus i rodzinnego kapitału opiekuńczego (tj. ok. 20 mln spraw) zajmuje się centrum liczące ok. 90 osób. Dla porównania tradycyjne dziedziny, a więc emerytury, renty i inne świadczenia długoterminowe (tj. sprawy dotyczące ok. 8,5 mln osób) wymagają zaangażowania ok. 9 tys. pracowników, a obsługa zasiłków i innych świadczeń krótkoterminowych (tj. ok. 5 mln spraw) - 2,5 tys. pracowników. Z kolei obsługa płatników składek i ubezpieczonych wymaga dalszych 14 tys. etatów. Co istotne, nowymi świadczeniami na rzecz rodziny nie zajmują się pracownicy obsługujący emerytury, renty czy zasiłki ani zatrudnieni z obszaru składek, audytu, orzecznictwa lekarskiego czy administracji. To są odrębne zespoły. Pracownikom tych wszystkich obszarów ZUS nie przybyło pracy z tytułu nowych, wysoce zautomatyzowanych zadań. Bezcenne jest natomiast zaangażowanie pracowników komórek bezpośredniej obsługi klientów, którzy pełnią funkcje informacyjne, edukacyjne, wspierające przy zakładaniu profili na Platformie Usług Elektronicznych i składaniu wniosków, co oczywiście mieści się w obowiązkach tych osób.
Jest też oczywiste, że nowe obowiązki są siłą napędową rozwoju ZUS. Wypracowane rozwiązania przyniosą korzyść wszystkim pracownikom zakładu, również tym realizującym tradycyjne zadania. Czynności związane z obsługą tych spraw będą podlegały coraz większej automatyzacji i elektronizacji, co ułatwi i usprawni ich pracę.
Brzmi imponująco. Związkowa Alternatywa twierdzi jednak, że w środku sytuacja nie wygląda tak dobrze. W ocenie związku ZUS jest bliski zapaści. System jest na granicy załamania, a pracownicy nie są w stanie podołać nakładanym na nich obowiązkom. To jak jest w rzeczywistości?
Pracodawca dysponuje danymi, informacjami i wiedzą, które pozwalają obiektywnie patrzeć na sytuację panującą w zakładzie. Rozmawiamy ze wszystkimi związkami zawodowymi, które funkcjonują w ZUS, przedstawiamy te dane i informacje o naszych działaniach w kierunku poprawy warunków pracy w różnych obszarach - wynagrodzenia, sprzęt, warunki lokalowe. One bardzo się poprawiły. W latach 2016-2020 fundusz wynagrodzeń wzrósł o 45 proc., a kwotowo o prawie 1 mld zł. Systematycznie dostosowujemy też stanowiska pracy do potrzeb pracowników. Tymczasem przytoczona ocena to suchy komunikat, a takie zarzuty powinny być poparte dowodami. Odnoszę wrażenie, że nasze argumenty i działania znajdują zrozumienie u prawie wszystkich organizacji związkowych. ©℗
Rozmawiała Paulina Szewioła