Od starożytności stosowano teriak, czyli driakiew, miksturę złożoną z ponad 80 składników, którą uznawano za lek na wiele chorób. Choć jego skuteczność podawano w wątpliwość, przestano go uznawać za lekarstwo dopiero pod koniec XIX w. Obserwując toczącą się od lat debatę dotyczącą wpływu płacy minimalnej, można odnieść wrażenie, że i w tym przypadku mamy do czynienia z panaceum, którego zbawiennego wpływu nie potwierdza większość badań, a które jest polecane jako rozwiązanie bolączek rynku pracy.

Autorzy są pracownikami naukowymi w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie
Takie postrzeganie polityki zwiększania płacy minimalnej zyskało zwolenników po przyznaniu w 2021 r. ekonomicznego Nobla Davidowi Cardowi, który w jednym z badań (wspólnie z Alanem Kruegerem) zaobserwował, że po podwyższeniu płacy minimalnej w New Jersey na początku lat 90. liczba zatrudnionych w tamtejszych barach fast food się zwiększyła. Przykładem głosu w tej debacie toczącej się w Polsce jest publikacja Piotra Wójcika („W New Jersey i nad Wisłą”, Magazyn DGP z 15 października 2021 r.), który stwierdził, że „wzrost płacy minimalnej w Polsce stworzył per saldo więcej miejsc pracy, niż zjadł, co dla Davida Carda i Alana Kruegera nie byłoby zaskoczeniem”.
Zanim sformułuje się jednak tak jednoznaczny wniosek, warto wziąć pod uwagę kilka faktów.
Po pierwsze, w literaturze ekonomicznej opisuje się co najmniej cztery mechanizmy tłumaczące, dlaczego podwyższanie płacy minimalnej nie musi zawsze prowadzić do spadku zatrudnienia. Może się tak zdarzyć, jeśli: dostosowując się do nowych regulacji, pracodawcy ograniczają inne elementy kosztów pracy, a w efekcie wzrost całkowitych kosztów zatrudnienia jest mniejszy od wzrostu płacy minimalnej (np. z powodu spadku kosztów szkoleń w następstwie redukcji rotacji pracowników); wzrost najniższego wynagrodzenia wzmacnia bodźce pracowników do podwyższenia produktywności lub gdy towarzyszy mu zwiększona realokacja pracowników z mniej do bardziej produktywnych miejsc pracy; firmy przerzucają wyższe koszty zatrudnienia na ceny produktów bez istotnego spadku popytu, czyli gdy wrażliwość popytu na wzrost cen jest bardzo niska; poziom wynagrodzeń przed wzrostem płacy minimalnej jest zaniżany przez silną pozycję pracodawcy na rynku pracy, a pracownicy nie mają możliwości podjęcia innego zajęcia (tzw. monopson).
Uwzględnienie tych mechanizmów jest kluczowe dla właściwej interpretacji wyników uzyskanych przez Carda i Kruegera, gdyż analizowali oni specyficzny przypadek. Ich badanie koncentrowało się na pracownikach wybranych restauracji sieci fast food w stanie New Jersey w 1992 r., stąd próba badawcza spełniała potencjalnie kilka spośród opisanych powyżej założeń. O ile w analizowanym przez nich przypadku wzrost najniższego wynagrodzenia szedł w parze ze wzrostem liczby miejsc pracy, o tyle późniejsza konfrontacja ich wyników z analizami bazującymi na danych administracyjnych pokazała, że wzrost płacy minimalnej w New Jersey de facto nie miał w tym okresie wpływu na poziom zatrudnienia.
Po drugie, pomimo że prace Carda przyczyniły się do lepszego zrozumienia oddziaływania płacy minimalnej na rynek pracy, nie powinny być podstawą do formułowania ogólnie obowiązujących prawideł. Wyraźnie podkreślił to zresztą Komitet Noblowski, wskazując w uzasadnieniu, że badania Carda nie kwestionują generalnego wniosku o negatywnym wpływie nadmiernego wzrostu płacy minimalnej na zatrudnienie. Gremium to zaznaczyło, że prace te wskazują, iż w pewnych warunkach skala tego efektu może być jedynie mniejsza, niż wcześniej sądzono, lecz wciąż negatywna. Komitet Noblowski pisze wprost, że uogólnianie wniosków z badania Carda na inne sektory i inne kraje jest nieuprawnione.
Powszechna w debacie publicznej nadinterpretacja wyników badań Carda nie jest wyjątkiem, na co wskazuje David Neumark, ekonomista zajmujący się od blisko 30 lat badaniami efektów płacy minimalnej. Twierdzi on, że w przypadku żadnego innego zagadnienia w ekonomii interpretacja wyników prac (dokonywana również przez ekonomistów) nie mija się tak mocno z rzeczywistymi wynikami, jak w przypadku wpływu płacy minimalnej na zatrudnienie. W artykule opublikowanym w czerwcu 2021 r. przeanalizował (wspólnie z Peterem Shirleyem) ponad 120 wyników badań naukowych poświęconych wpływowi wzrostu płacy minimalnej na zatrudnienie w USA opublikowanych od 1992 r. By uniknąć konieczności interpretacji wyników, zapytał autorów każdego z tych artykułów, która z wartości uzyskanych w ich badaniu najlepiej opisuje kierunek i siłę wpływu płacy minimalnej na zatrudnienie. W 80 proc. przypadków autorzy wskazali wartości ujemne, przy czym aż w połowie przypadków wpływ ten był statystycznie istotny. Przypadków istotnego statystycznie pozytywnego wpływu było jedynie pięć (4 proc.). Nie przeszkadza to jednak, jak podkreśla Neumark, w formułowaniu przez część ekonomistów postulatu znaczącego podniesienia płacy minimalnej w USA ze względu na, jak twierdzą, potwierdzony empirycznie brak negatywnego wpływu takiego działania na zatrudnienie.
Błędna interpretacja lub nadinterpretacja wyników badań poświęconych płacy minimalnej dotyczy też Polski. Mimo że zdecydowana większość analiz wskazuje, że zbyt szybki wzrost płacy minimalnej w ostatnich latach hamował wzrost zatrudnienia osób o niskich kwalifikacjach, Wójcik przekonuje, że wzrost płacy minimalnej w Polsce stworzył więcej miejsc pracy, niż zniszczył. Powołuje się przy tym na analizę Instytutu Badań Strukturalnych z 2020 r., która pokazuje coś przeciwnego: jej autorzy twierdzą, że w latach 2008–2018 szybki wzrost płacy minimalnej obniżał liczbę pracujących w regionach najsłabiej rozwiniętych gospodarczo, a jedynie w bogatszych częściach kraju jej podwyższanie nie miało istotnego znaczenia.
Po trzecie, to prawda, że z perspektywy osób, które po podwyższeniu płacy minimalnej utrzymują się w zatrudnieniu i zarabiają więcej niż dotychczas, taka zmiana wydaje się korzystna. Jednak oceniając wpływ płacy minimalnej, warto wziąć pod uwagę nie tylko skutki bezpośrednie, lecz także takie, których oddziaływania nie widać na pierwszy rzut oka lub w których przypadku oddziaływanie to jest odłożone w czasie.
Wzrost najniższych płac, hamując popyt na pracowników wchodzących na rynek i posiadających niewielkie kompetencje, utrudnia im znalezienie zajęcia i zdobywanie doświadczenia. W efekcie częściej ich udziałem staje się bezrobocie na starcie kariery zawodowej. Co ważne, w świetle badań te negatywne skutki są widoczne także w długim okresie – z powodu krótszego doświadczenia zawodowego nawet po kilku latach zarabiają oni mniej niż osoby, które szybciej weszły na rynek pracy.
Nadmierny wzrost płacy minimalnej zwiększa ceny usług, których popyt cechuje się małą wrażliwością na zmiany cen (np. usługi świadczone lokalnie). Bardzo często ten koszt jest ponoszony ponadprzeciętnie przez osoby, których wynagrodzenia wzrosły na skutek administracyjnego podwyższenia płacy minimalnej, gdyż przeznaczają większą część swoich zarobków na bieżącą konsumpcję, niż ma to miejsce wśród osób o wyższych dochodach.
Szybki wzrost najniższego wynagrodzenia w danym kraju obniża konkurencyjność dóbr produkowanych na eksport, a także osłabia bodźce do lokowania inwestycji zagranicznych. To natomiast osłabia tempo wzrostu PKB oraz popyt na pracę, w pierwszej kolejności wśród osób o najniższych kwalifikacjach, które na krótką metę ulegają ułudzie polityki szybkiego wzrostu płacy minimalnej. To klasyczny przykład, kiedy krótkookresowe korzyści nie prowadzą do długofalowych zysków.
Na koniec warto zadać sobie pytanie: jeśli podniesienie płacy minimalnej „tworzy” miejsca pracy, to na co czekamy? Dlaczego zdecydowana większość krajów na świecie nie podnosi jej kilkukrotnie albo choćby w takim tempie jak Polska w ostatnich latach? Pewnie i w tym przypadku sytuacja ma się podobnie jak z teriakiem: jak ustaliła współczesna nauka, złudne efekty działania tej mikstury wywoływało zawarte w niej opium.