W związku z rosnącą liczbą zakażeń urzędy zamykają się na mieszkańców. Jednak o ile dla administracji rządowej praca online to nie problem, to w samorządach nawet 90 proc. spraw wymaga bezpośredniego kontaktu z petentem

Budżetówka przechodzi na pracę w tzw. trybie hybrydowym (rotacyjnie). Dotyczy to głównie ministerstw, urzędów wojewódzkich i pozostałych instytucji administracji rządowej. Premier zaapelował do samorządów, aby również wysłały urzędników do pracy z domu.
W administracji rządowej przygotowywane są comiesięczne raporty dotyczące pracy zdalnej. Z informacji uzyskanych z KPRM wynika, że na kwarantannie lub w izolacji na koniec 2021 r. przebywało 2506 członków korpusu służby cywilnej, a 15 583 pracowało zdalnie.
Zależy od szefa…
Jednak szefowie urzędów w różny sposób podchodzą do pracy zdalnej. Część ministerstw podczas poprzednich fal pandemii nie zdecydowała się na taką formę wykonywania obowiązków, a pozostałe robiły to w ograniczonym zakresie. - Poprzednio nawet ok. 60 proc. urzędników przebywało w domu. Osoby zajmujące kluczowe stanowiska pracowały stacjonarnie. Tym razem będzie podobnie - przewiduje Robert Barabasz, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim.
- U nas jeszcze przed decyzją o pracy zdalnej ok. 100 osób z ponad 800 pracowało z domu. Kolejne fale pandemii sprawiły, że urzędy i pracownicy szybciej się przekonali do elektronicznego obiegu dokumentów. Pojawił się również służbowy sprzęt, i to chyba jedyne plusy - mówi Krystyna Mionskowska, przewodnicząca NSZZ „Solidarność” z Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego. - Do szefów wydziałów i departamentów trafiło już pismo z poleceniem podziału załogi na tych, którzy pracują na miejscu i z domu. Ja zajmuję się obsługą interesantów, więc należę do tej pierwszej grupy - relacjonuje.
Podobnie jest w innych instytucjach administracji rządowej. - Po wcześniejszych falach pracownicy wolą pracować w biurze, ale staramy się w tym zakresie porozumieć z pracodawcą - mówi Aneta Łapińska z Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Wojewódzkiego. - Nie chcemy, aby doszło do paraliżu urzędu. Jeśli pracujemy zdalnie, to mamy np. przekierowanie telefonów stacjonarnych do siebie. Nie sądzę, aby dochodziło do przekroczenia terminów w załatwianiu spraw - dodaje.
Zdaniem ekspertów jeśli administracja nie przejdzie na tryb zdalny, to rzeczywiście może dojść do jej paraliżu - coraz więcej osób trafia bowiem na kwarantannę lub izolację. - Są przecież określone terminy na załatwienie spraw i braki kadrowe nie mogą tu być wytłumaczeniem. Jeśli cały urząd trafi na kwarantannę, to może oznaczać poważne konsekwencje dla klientów - mówi prof. Stefan Płażek, adwokat i adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dodaje, że szef urzędu może się narazić na zarzut bezczynności a to wiąże się nawet z odszkodowaniami.
…albo od włodarza
Jeśli chodzi o administrację rządową, premier wydał polecenie, ale do samorządów może co najwyżej apelować. Jednak Centrum Informacyjne Rządu poinformowało, że nad uregulowaniem pracy zdalnej urzędników pracuje Ministerstwo Zdrowia. Jednak resort nie podaje na razie szczegółów.
- Dopóki nie zostanie podpisane rozporządzenie, nie możemy mówić o konkretnych rozwiązaniach. Zależy nam na tym, aby było to jak najmniej uciążliwe dla interesantów. Jednocześnie musimy zadbać o bezpieczeństwo zarówno obsługiwanych, jak i obsługujących - przypomina Patryk Pulikowski z Urzędu Miasta Olsztyna.
Samorządowcom nie podoba się jednak, że próbuje im się narzucać pewne rozwiązania. - Łatwo wydaje się takie nakazy władzy, która jest daleko od obywatela. Czym innym jest administracja rządowa, czym innym samorządowa, która jest blisko ludzi. Nasza praca opiera się praktycznie w 90 proc. na kontakcie z klientem. Wydział spraw obywatelskich czy urząd stanu cywilnego muszą być czynne - mówi Tomasz Jamroziński z Urzędu Miasta w Częstochowie. I podkreśla, że tryb pracy z zachowaniem najwyższego rygoru bezpieczeństwa jest sprawdzony i przećwiczony.
Mało absencji
Lokalni włodarze niecierpliwe czekają na regulacje dotyczące pracy zdalnej urzędników, ale urzędy nie spieszą się z jej wprowadzaniem, bo liczba nieobecnych pracowników wciąż nie jest zbyt duża. To jednak z dnia na dzień może ulec zmianie.
- Obecnie na kwarantannie przebywa siedem osób, a zdalnie pracuje 1,4 proc. pracowników - wlicza Ewa Grudniok, rzeczniczka Urzędu Miasta w Tychach.
Część samorządowców przekonuje jednak, że praca zdalna może być wprowadzana na podstawie obecnych regulacji. Zdaniem Barbary Dziczkaniec, zastępczyni dyrektora wydziału organizacyjnego Urzędu Miasta w Poznaniu, zapowiadane rozporządzenie skierowane jest raczej do tych pracodawców publicznych, którzy jeszcze nie wdrożyli takiej organizacji pracy. - Należy mieć jednak na uwadze, że nie na każdym stanowisku pracy zadania mogą być wykonywane zdalnie, np. realizacja zadań w oparciu o niektóre systemy informatyczne takie jak: Źródło, Pojazd czy Kierowca, może odbywać się wyłącznie na stacjonarnych komputerach w wydzielonej sieci teleinformatycznej - wylicza.
Obecnie w poznańskim magistracie 251 pracowników pracuje zdalnie, stacjonarnie - 1015. Na kwarantannie i w izolacji jest 30 osób. Z kolei w Krakowie w tym miesiącu ok. 16 proc. pracowników pracowało zdalnie, 78 pracowników magistratu przebywa w izolacji, a ok. 100 na kwarantannie. ©℗
Zdalna praca w administracji rządowej / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe