Trzeba liczyć się z protestami w sprawie wzrostu płac. Wyzwaniem jest też usprawnienie Rady Dialogu Społecznego, w tym zaostrzenie progów reprezentatywności - mówi Andrzej Radzikowski przewodniczący Rady Dialogu Społecznego, szef OPZZ

Przez najbliższy rok będzie pan pełnił funkcję przewodniczącego Rady Dialogu Społecznego. Jakie będą priorytety pańskiej kadencji?
Odbyłem w tej kwestii rozmowy ze wszystkimi stronami i organizacjami reprezentowanymi w Radzie Dialogu Społecznego. Oczywiście wiele zadań wiąże się z przeciwdziałaniem pandemii. Tu trzeba działać dwutorowo. Na pewno należy zadbać o sektor ochrony zdrowia i dostępność do usług medycznych, nie tylko tych związanych z COVID-19. Z drugiej strony problemem są wynagrodzenia, nie tylko w ochronie zdrowia, ale w całej budżetówce.
Będzie presja na podwyżki dla pracowników sfery publicznej?
Po protestach w końcu lata rząd obiecał wzrost płac i rzeczywiście w części resortów zaczęły się negocjacje płacowe. Ale w związku z wysoką inflacją to niewystarczające działania. Na posiedzeniu prezydium RDS będziemy omawiać m.in. sytuację płacową w oświacie i administracji skarbowej. Sygnałów o konieczności podwyżek jest coraz więcej, także w innych grupach zawodowych. Trzeba liczyć się z akcjami protestacyjnymi. Presja jest też odczuwalna w sektorze prywatnym, m.in. w przemyśle. Zdajemy sobie sprawę, że - w powiązaniu z inflacją - to jedno z najważniejszych wyzwań dla państwa w najbliższym czasie. A więc także dla RDS.
Na forum rady na pewno będziemy chcieli też podejmować kwestie związane z Zielonym Ładem, czyli przeciwdziałaniem zmianom klimatycznym. Chodzi przede wszystkim o odtwarzanie miejsc pracy w regionach, których gospodarka obecnie opiera się np. na górnictwie węglowym. Istotne znaczenie ma też funkcjonowanie przemysłu motoryzacyjnego, z którym jest związanych wiele miejsc pracy w Polsce.
Ta branża ma problemy z produkcją w związku z pandemią. RDS wnioskował do rządu o udzieleniu wsparcia firmom motoryzacyjnym w formie tarczy branżowej, czyli m.in. dopłat do pensji, zwolnień ze składek. Czy coś się w tej sprawie dzieje?
Na ostatnim posiedzeniu prezydium pytaliśmy o to stronę rządową. Padły zapewnienia, że takie rozwiązanie jest analizowane i mamy wrócić do tej kwestii na kolejnym posiedzeniu. Nie odpuścimy tej sprawy, bo cała branża ma rzeczywisty problem z możliwością produkcji.
To działania sektorowe. Czy RDS będzie się starał podejmować też kwestie bardziej ogólne, o powszechnym znaczeniu, np. politykę migracyjną.
Tak, bo od tych kwestii jako państwo nie uciekniemy. W najbliższej przyszłości - również ze względu na zmiany klimatyczne i lokalne konflikty - problem migracji będzie narastał. Na razie sobie z tym nie radzimy. Rząd przygotowuje strategię w tym względzie, czyli Polską politykę migracyjną. Pracodawcy sygnalizują, że mają problemy ze znalezieniem chętnych do zatrudnienia. W związku z tym postulują uproszczenie procedury zatrudniania cudzoziemców. Strona związkowa nie mówi „nie”, ale wskazuje, że migracja zarobkowa powinna być skuteczniej monitorowana, a rząd w pierwszym rzędzie powinien zadbać o wzrost aktywności zawodowej Polek i Polaków. Najpierw powinniśmy wykorzystać własne zasoby pracy.
W Sejmie trwają prace nad przepisami w sprawie testowania pracowników i weryfikacji szczepień. Co sądzą o tym związki i czy RDS zabierze głos w tej sprawie?
Walka z epidemią to zadanie rządu. Jeśli jednak zgodnie z zapowiedziami miałyby być wprowadzone przepisy ingerujące w prawa i obowiązki pracodawców i pracowników, to bez wątpienia powinny być skonsultowane w RDS. Na razie nikt z taką inicjatywą do mnie nie wystąpił.
Na początku tego roku rząd przedstawił projekt nowelizacji ustawy o RDS zakładający m.in. lustrację jej członków i zmiany w zasadach wyłaniania przewodniczącego rady. Co się z nim dzieje i czy potrzebna jest nowelizacja ustawy?
Zmiany są konieczne, ale zabrakło determinacji i prace nad ewentualną nowelizacją utknęły w martwym punkcie. Poprosiłem wszystkich partnerów społecznych reprezentowanych w radzie o przedstawienie swoich uwag i propozycji modyfikacji ustawy. Jedno z prezydiów RDS będzie poświęcone dyskusji o możliwościach i kierunkach nowelizacji.
Co powinno się zmienić?
Warto uregulować kwestie wskazane we wspomnianym projekcie, czyli lustrację członków oraz doprecyzowanie zasad przewodniczenia w radzie. Ale są też istotniejsze wyzwania, np. zmiany w zasadach ustalania reprezentatywności uprawniającej do uczestnictwa w RDS, w szczególności organizacji pracodawców. Niedawno w radzie były reprezentowane cztery takie zrzeszenia, dziś jest już ich sześć i niewykluczone, że za chwilę będzie ich więcej. Takie rozdrobnienie utrudnia wypracowywanie wspólnych stanowisk nie tylko partnerów społecznych, ale nawet samej strony pracodawców.
Przypomnę też o nierówności stron. Chodzi o ustalanie reprezentatywności związków zawodowych na szczeblu zakładu pracy. Jeśli dany pracownik należy do kilku organizacji, można go wliczać tylko do jednej, wskazanej przez niego. A firma może należeć do kilku zrzeszeń pracodawców i - na potrzeby ustalania reprezentatywności - uwzględnia się ją w każdym z nich. Moim zdaniem należy wyrównać w tym zakresie zasady.
Część pracodawców wskazuje, że kryterium reprezentatywności powinna być wysokość wpłacanych składek członkowskich, a nie liczba pracowników zatrudnionych w firmach należących do zrzeszenia.
Osobiście uważam, że liczenie pracowników nie jest problemem. Wystarczy posiłkować się sprawozdawczością GUS lub ZUS. Warto raczej zapytać, czy kryterium 300 tys. pracowników zatrudnionych w firmach należących do zrzeszeń pracodawców jest równoważne 300 tys. członków, których wymaga się od związków zawodowych. Moim zdaniem nie jest. To nieporównywalne wymogi, skoro w przypadku związków 300 tys. osób musi złożyć deklaracje i opłacać składki, a w przypadku firm wystarczy np. kilkuset członków. Dlatego należałoby zwiększyć omawiany próg w przypadku reprezentantów firm.
Na sądy należałoby nałożyć obowiązek bardziej szczegółowego badania, czy dana organizacja rzeczywiście spełnia wspomniany próg reprezentatywności?
Pojawiła się taka propozycja. Obecnie w procesie ustalania reprezentatywności część zrzeszeń dołącza dane cząstkowe, czyli w podziale na członków, a część przedstawia jedynie informację o łącznej liczbie pracowników. Zmiana polegałaby na tym, że obowiązkowy byłby ten pierwszy model, czyli wymóg przekazywania deklaracji składanych przez poszczególnych członków organizacji. Dotyczyłoby to badania reprezentatywności zarówno zrzeszeń pracodawców, jak i centrali związkowych.
RDS powinna być odrębną instytucją? Należy ją odłączyć od resortu pracy? Takie postulaty zmian też były zgłaszane.
Przychylam się do nich. Rada powinna mieć stabilne oparcie instytucjonalne. Ostatnie zmiany, czyli przenoszenie działu praca między resortami rodziny i rozwoju, nie przysłużyły się RDS. Można przecież powołać np. urząd dialogu społecznego, z własnym budżetem i niezależnością organizacyjną.
Jeśli pracodawcy i związki dogadają się w sprawie tej nowelizacji, to projekt trafi do prezydenta RP jako patrona dialogu? Sama rada nie ma inicjatywy ustawodawczej.
Tak, już wcześniej ustaliśmy, że jeśli osiągniemy konsensus, zwrócimy się do prezydenta RP o podjęcie inicjatywy w tej sprawie.