Od stycznia do września tego roku pracodawcy złożyli 1,523 mln oświadczeń o powierzeniu wykonywania pracy cudzoziemcom. Obcokrajowcom zostało też wydanych ponad 365,3 tys. zezwoleń na pracę - wynika z danych opracowanych dla DGP przez resort pracy.

Jeśli to tempo zostanie utrzymane również w ostatnim kwartale, to cały 2021 r. będzie lepszy nie tylko od 2020 r., ale i od przedpandemicznego 2019 r.
- Moce zwiększyły zwłaszcza zakłady produkcyjne, które dodatkowo chcą w tym roku wytworzyć pod tzw. korek, by zdążyć przed przyszłorocznymi podwyżkami cen prądu. To przekłada się na wzrost zapotrzebowania na pracowników - tłumaczy Krzysztof Jakubowski, wiceprezes Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia.
Monika Fedorczuk, ekspertka rynku pracy i polityki społecznej, podkreśla, że w tym roku może zostać przekroczony rekord z 2019 r., kiedy liczba oświadczeń wyniosła 1,67 mln. Uspokaja, że obecność tak znacznej liczby pracowników spoza UE nie ma negatywnych konsekwencji. Przeciwnie - w listopadzie mieliśmy rekordowy wzrost przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw (9,8 proc. r/r) i dalszy spadek stopy bezrobocia (do poziomu 5,4 proc.).
Fedorczuk zwraca jednak uwagę, że choć dominującą grupę cudzoziemców pracujących na podstawie oświadczenia stanowią Ukraińcy, to ich udział się zmniejsza. W 2018 r. wydano im 91,4 proc. wszystkich oświadczeń, w 2021 r. (III kwartały) - 83,2 proc. - Zasoby pracowników na Ukrainie się wyczerpują. Osoby z kwalifikacjami już zdecydowały się na migrację zarobkową, niekoniecznie do nas - mówi. Z drugiej strony rosnące wynagrodzenia w Polsce i głód rynku pracy są silnym magnesem. Dodatkowo procedowane przez parlament przepisy nowelizujące ustawę o cudzoziemcach wydłużają do 24 miesięcy okres, przez jaki cudzoziemiec będzie mógł świadczyć pracę na podstawie oświadczenia, co czyni tę formę dużo bardziej atrakcyjną.
Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Dorota Siedziniewska-Brzeźniak z firmy rekrutacyjnej Idea HR Group wtóruje, że lwia część oświadczeń o powierzeniu wykonywania pracy nadal jest wystawiana Ukraińcom. Bo to oni, obok obywateli Armenii, Białorusi, Gruzji, Mołdawii i Rosji, mogą być objęci tzw. uproszczoną procedurą. A to oznacza możliwość pracy przez pół roku bez konieczności uzyskania zezwolenia na pracę. Zaznacza jednak, że Ukraina nie jest krajem nieograniczonych zasobów ludzkich, dlatego firmy HR szukają nowych rynków. Białoruś i Rosja są naturalnym kierunkiem, nie tylko ze względu na procedury, ale też bliskość geograficzną, kulturową, łatwość porozumiewania się. - Istotnie rośnie udział oświadczeń wydawanych obywatelom Gruzji i Mołdawii. W pierwszym przypadku oznacza to wzrost z 1,8 proc. w 2018 r. do obecnych 5,9 proc., w drugim - z 2,3 proc. do 4,2 proc. - potwierdza Fedorczuk.
Eksperci podkreślają, że zatrudniani na oświadczenia ratują polski rynek pracy, ale pracodawcy potrzebują przede wszystkim długoterminowych pracowników. Wskazują, że wystąpienie do urzędu wojewódzkiego o zezwolenie na pracę typu A (pozwalające na pracę do trzech lat) jest długotrwałą i skomplikowaną procedurą. Mimo to liczba zezwoleń w 2018 r. wyniosła niemal 328 tys. - W wyjątkowo dobrym dla polskiej gospodarki 2019 r. było to już ponad 443 tys. Dane do końca września tego roku mówią wprawdzie o przeszło 365 tys., ale jeśli trend się utrzyma, to ten rok zamknie się liczbą przekraczającą 456 tys. - podkreśla Dorota Siedziniewska-Brzeźniak.
Robert Lisicki, ekspert międzynarodowego i krajowego prawa pracy Konfederacji Lewiatan, przyznaje, że dane MRPiPS są dla niego zaskoczeniem. - Spodziewałem się mniejszej liczby wniosków w tym roku - mówi. Przypomina bowiem, że obowiązują pandemiczne rozwiązania dla cudzoziemców. I do 30 dni po odwołaniu tego ze stanów, który obowiązywał jako ostatni (zagrożenia epidemicznego lub epidemii), przedłużeniu ulega ważność już wydanych zezwoleń na pracę czy oświadczeń o powierzeniu wykonywania pracy.
Zwraca też uwagę na przyrost pracowników z Białorusi (co może mieć związek z wewnętrznym kryzysem w tym państwie), a także z Rosji (która jest krajem o olbrzymim ludzkim kapitale). I cytuje wyniki ostatniego badania „Plany Pracodawców” Instytutu Badawczego Randstad i Gfk Polonia: aż 40 proc. firm z sektorów transportu i logistyki oraz przemysłu wskazuje, że będzie poszukiwać nowych pracowników. Podobne sygnały płyną z firm budowlanych oraz zajmujących się nowoczesnymi usługami dla biznesu. A to oznacza dalsze otwieranie się na cudzoziemców.
Monika Fedorczuk zwraca uwagę, że w pierwszej dziesiątce pod względem liczby wydanych zezwoleń na prace (pozwalają w dłuższym czasie świadczyć prace na terytorium RP) są obywatele różnych geograficznie krajów: Ukrainy, Białorusi, Indii, Uzbekistanu, Filipin, Nepalu, Gruzji, Mołdawii, Indonezji i Bangladeszu.
Artur Sawastian, prezes zarządu APS Profit Polska, przyznaje, że codziennie ma po kilkanaście telefonów od pracodawców zainteresowanych zatrudnieniem cudzoziemców. Nawet tych z dalekich rynków. - Ich sprowadzenie do Polski i zatrudnienie trwa około pięć miesięcy - wylicza i dodaje, że zmiana kierunku jest konieczna, bo pracowników z bliższych regonów podbierają nam Niemcy i Francja.
- Przyjeżdżamy do Polski, ale mniej chętnie, bo tu wciąż są pracodawcy zatrudniający na czarno. Niedawno młody chłopak spadł z rusztowania na budowie. I gdyby nie to, że całe miasteczko, z którego pochodzi, złożyło się na jego leczenie, nie byłoby na to szans w Polsce - opowiada z kolei Natalia, Ukrainka, która zarabia, sprzątając przychodnie i biura. Ją w Polsce trzyma bliskość z rodziną. Kilka godzin busem i jest w domu. Ale zna wiele osób, które postawiły na Niemcy. Bo tam pracownicy są częściej rejestrowani, a stawka dniowa to pewne 100 euro, a w Polsce - ok. 150 zł.
- Stawki w Niemczech przebijają polskie, ale tamtejszy rynek nie jest otwarty dla wszystkich. Z naszych obserwacji wynika, że jedynie kilka procent Ukraińców spełnia wymagania pracodawców, zwłaszcza jeśli chodzi o znajomość języka - ocenia Siedziniewska-Brzeźniak.
Z obserwacji firm rekrutujących wynika, że przybywa chętnych do pracy z Azji. To, jak słyszymy, często mieszkańcy ubogich krajów, dotkniętych klęską klimatyczną czy gospodarczą. Polska zyskuje wśród nich na atrakcyjności, bo gonimy bogate kraje, jeśli chodzi o wysokość wynagrodzenia. Również wśród polskich pracodawców narasta przekonanie, że Wietnam, Filipiny czy Indonezja to kraje z dużym etosem pracy. ©℗