Pracodawcy i związki zawodowe chcą reformować pogrążoną w kryzysie Radę Dialogu Społecznego. Zmiany mogą polegać np. na zaostrzeniu progów reprezentatywności organizacji i upowszechnieniu porozumień zbiorowych.

Okazją do nowelizacji przepisów może być zmiana przewodnictwa w RDS. Nowym szefem (na roczną kadencję) został właśnie Andrzej Radzikowski, przewodniczący OPZZ. Przejmuje instytucję pogrążoną w kryzysie (w tym również personalnym), skłóconą, pomijaną często przy konsultacjach ważnych zmian w prawie, niekorzystającą ze swoich uprawnień (np. możliwości wpływania na prace legislacje rządu i poszczególnych resortów). To szorowanie po dnie trwa już od dłuższego czasu i partnerzy społeczni zgadzają się co do jednego: bez szerszych zmian w funkcjonowaniu rady nie będzie ona spełniać swojej roli, czyli forum negocjacji między rządem, związkami zawodowymi a pracodawcami.
- Priorytetem kadencji będzie nowelizacja ustawy o RDS, m.in. w zakresie reprezentatywności organizacji pracodawców. Zbieramy propozycje i opinie poszczególnych organizacji w tym względzie. Mam nadzieję, że uda nam się w tej sprawie porozumieć i będzie wola do przyjęcia zmian legislacyjnych - wskazuje przewodniczący Radzikowski.
Każda z organizacji reprezentowanych w radzie ma swoje pomysły na poprawę dialogu społecznego. Oprócz zmian w reprezentatywności proponują też m.in. upowszechnienie zawierania układów zbiorowych pracy.
Skąd problemy?
Kryzysowa sytuacja RDS wynika z dwóch zasadniczych czynników: organizacyjnego i personalnego. Początkowo rząd i partnerzy społeczni dość intensywnie współpracowali w RDS (w szczególności w zespołach przedmiotowych), co skutkowało zawieraniem trójstronnych porozumień w ważnych sprawach, np. wprowadzeniem minimalnej stawki godzinowej dla samozatrudnionych i zleceniobiorców.
Ten impet jednak stopniowo wygasał, a jednocześnie dwie słabsze strony dialogu (związki zawodowe i pracodawcy) nie były w stanie wywrzeć presji na rząd, aby ten w większym stopniu uczestniczył w pracach RDS, tzn. realnie opiniował własne projekty i uwzględniał propozycje partnerów zgłaszane w trakcie konsultacji. Sami partnerzy społeczni też zresztą nie wykorzystywali uprawnień, które dają im przepisy (np. możliwości występowania do odpowiednich ministrów o zmianę danych ustaw lub przygotowywania projektów nowelizacji i kierowania ich do rządu). Na dodatek szybko rozrosła się reprezentacja pracodawców w radzie (dziś liczy sześć organizacji), co w praktyce utrudnia zawieranie porozumień.
Te problemy pogłębiły się jeszcze na skutek sporów personalnych. NSZZ „Solidarność” oraz Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) nie brały udziału w pracach prezydium rady w okresie, gdy funkcję przewodniczącego pełnił Andrzej Malinowski, szef Pracodawców RP (w związku z informacjami o jego współpracy ze służbami PRL, które potwierdził IPN).
Rok temu rząd przekazał do konsultacji projekt nowelizacji ustawy o RDS, który m.in. zakładał obowiązek składania oświadczeń lustracyjnych przez członków tego gremium. Od tego momentu nic nie zrobiono w tej sprawie - nie rozpoczęto nawet prac parlamentarnych nad uchwaleniem tych zmian.
Paradoksalnie niewykluczone, że przyczyną tego było objęcie przewodnictwa w radzie przez Jarosława Gowina (jako przedstawiciela rządu; w rocznej kadencji rozpoczętej w listopadzie 2020 r.). Choć miał on ambitne cele, w tym zawarcie umowy społecznej między rządem, związkami a pracodawcami, nie udało się ich zrealizować, bo na pierwszy plan wysunęły się spory w ramach ówczesnej koalicji rządowej. Po odwołaniu wicepremiera Gowina z rządu ostatnie posiedzenia RDS prowadziła „w zastępstwie” Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej.
Mniejsze znaczenie
Z tych wszystkich powodów radę traktuje się coraz mniej poważnie.
- RDS ma coraz większe problemy. Powinna być forum konsultacyjnym z realnym wpływem na stanowione prawo, ale praktyka jest inna. Staramy się np., aby dany projekt zmiany przepisów najpierw trafiał do odpowiedniego zespołu negocjacyjnego, aby móc wypracować trójstronne porozumienie w danej sprawie. Ale ważne rządowe projekty najczęściej trafiają od razu na posiedzenie plenarne i są raczej jedynie prezentowane partnerom społecznym, a nie z nimi konsultowane - wskazuje Andrzej Radzikowski.
Podobne uwagi zgłaszają inni partnerzy społeczni.
- Często otrzymujemy do konsultacji projekty, które są już np. po pracach w komisjach sejmowych. Rząd nie przywiązuje wagi do RDS. Trudno nie dostrzec, że w praktyce większą siłę oddziaływania na rządzących mają np. media lub organizacje pozarządowe przez udział w debacie publicznej niż pracodawcy i związki zawodowe przez uczestnictwo w radzie - wskazuje Arkadiusz Pączka, wiceprzewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Podkreśla, że sami partnerzy społeczni nie wykorzystują też ustawowych kompetencji RDS. - Jeśli przygotowują jakąś inicjatywę legislacyjną, robią to samodzielnie, omijając radę. Przykładem może być projekt Solidarności w sprawie emerytur stażowych - wskazuje.
Sama Solidarność ocenia sytuację RDS mniej krytycznie.
- Pamiętajmy, że wiele kwestii wciąż udaje się wynegocjować. Dobrym przykładem są kolejne ustawy wdrażające tarczę antykryzysową. Niektóre zawierały rozwiązania pomocowe wypracowane i zaakceptowane przez partnerów społecznych, ale jednocześnie uchwalano też przepisy, które np. uderzały w niezależność RDS. Jednoznaczna ocena roli rady nie jest więc prosta. Na pewno funkcjonuje lepiej niż Komisja Trójstronna za czasów rządów PO-PSL, ale trzeba przyznać, że wraz z upływem czasu jej znaczenie i skuteczność słabną - wskazuje Marek Lewandowski, rzecznik Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.
Co zmienić?
Partnerzy społeczni zgadzają się, że konieczne są zmiany, np. w zakresie reprezentatywności organizacji pracodawców. Warunkiem uzyskania członkostwa w RDS jest m.in. zrzeszanie firm, które łącznie zatrudniają co najmniej 300 tys. osób wykonujących pracę zarobkową.
- Moim zdaniem kryterium to nadal powinno mieć decydujący charakter, ale należy rozbudować sądową procedurę stwierdzania reprezentatywności, tak aby nie ograniczała się ona jedynie do składania oświadczeń przez dane zrzeszenie. Zwrócimy też uwagę na konieczność zmiany zasad uwzględniania członków. Skoro w przypadku związków zawodowych obowiązuje reguła, że na potrzeby reprezentatywności dany członek może być wliczany tylko do jednej organizacji, nawet jeśli należy do kilku, to podobne rozwiązanie powinno dotyczyć zrzeszeń pracodawców - wskazuje przewodniczący Radzikowski.
Pracodawcy chcieliby innych rozwiązań.
- Zasadę, że jedna firma jest wliczana do jednej, wybranej organizacji pracodawców, można by łatwo omijać. Dla przykładu jeśli duża firma z branży energetycznej należy do dwóch zrzeszeń i na potrzeby reprezentatywności wskaże tylko jedno z nich, to drugie utworzy np. branżową organizację działającą w sektorze energetycznym i też będzie mogło zgłosić wspomnianą firmę. Bo przedsiębiorcy mogą przecież należeć do różnego rodzaju struktur, organizacji itp. Co więcej, do ogólnopolskiego zrzeszenia pracodawców mogą należeć też branżowe organizacje skupiające firmy. Jak w takiej sytuacji miałaby być liczona reprezentatywność obu tych podmiotów? - wskazuje Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP.
Dlatego jego zdaniem kryterium reprezentatywności powinna być łączna wartość składek pozyskanych przez dane organizacje od członków. - To jedyny wymierny wskaźnik. Realnie określa znaczenie i możliwości danego zrzeszenia - dodaje.
FPP sugeruje z kolei podniesienie obecnych progów reprezentatywności nie tylko dla pracodawców, lecz także dla związków zawodowych (te ostatnie muszą zrzeszać więcej niż 300 tys. zatrudnionych, aby móc uczestniczyć w RDS).
- Warto też przeanalizować rozwiązania, które wzmacniałyby znaczenie konsultacji społecznych, zapewniałyby ich większy wpływ na stanowione prawo. Dialog społeczny byłby też silniejszy, jeśli przybyłoby układów branżowych, co akcentuje strona związkowa - wskazuje Arkadiusz Pączka.
Zdaniem Solidarności należy upowszechnić praktykę zawierania porozumień zbiorowych. - Problemem jest w tym zakresie obecny brak zdolności układowej po stronie pracodawców. Bez tego trudno mówić o wzmocnieniu RDS - podsumowuje Marek Lewandowski.
Funkcjonowanie Rady Dialogu Społecznego / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe