Rząd zapowiedział wprowadzenie przepisów, które umożliwią firmom m.in. dostęp do certyfikatów covidowych pracowników i wysyłanie na urlopy bezpłatne tych niezaszczepionych. Przedstawiciele zatrudniających i związki zawodowe odmiennie oceniają tego typu rozwiązania. Ich stanowiska powinny wpłynąć na ewentualne modyfikacje rządowych propozycji

KONFRONTACJA DGP: Andrzej Radzikowski przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych i prof. Jacek Męcina Uniwersytet Warszawski, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan
Czy pracodawca powinien mieć dostęp do informacji o tym, czy dany pracownik jest zaszczepiony (czyli mógł żądać okazywania paszportów covidowych)?
Andrzej Radzikowski

Nie

Odpowiedź rozpocznę od źródeł tego typu pomysłów. Rząd nie radzi sobie z kampanią szczepień, nie przekonał do nich większości obywateli, boi się przeciwników szczepionek. Jeśli przyjmowanie preparatów jest obowiązkowe, to władza publiczna egzekwuje ten wymóg, trzeba liczyć się nawet z grzywnami. W obecnej sytuacji mają go wyręczyć pracodawcy, przymuszając w praktyce zatrudnionych do takiej profilaktyki. Dziwię się przedsiębiorcom, że chcą wchodzić w rolę państwa. Nie dostrzegam też powodów, dla których mieliby mieć dostęp do dokumentacji medycznej pracownika, czyli bardzo wrażliwych danych. Wywołuje to wiele obaw co do bezpieczeństwa takich informacji i celu, w jakim będą wykorzystywane.
Jacek Męcina

Tak

Ta kwestia nie powinna budzić wątpliwości. Artykuł 207 k.p. wskazuje, że pracodawca ma zapewnić bezpieczne i higieniczne warunki pracy. A wirus SARS-CoV-2 zagraża życiu i zdrowiu. Zatrudniający powinien więc wiedzieć, kto jest lepiej chroniony przed takim zagrożeniem, aby móc realizować obowiązek przewidziany w art. 207. Pamiętajmy, że mówimy tu nie tylko o indywidualnym bezpieczeństwie konkretnego pracownika, ale też całej załogi firmy, jej klientów, kontrahentów itp. Firmy w praktyce dbają w ten sposób nie tylko o interes przedsiębiorstwa, ale także innych osób, czyli o dobro publiczne.
Czy przepisy powinny jednoznacznie upoważnić pracodawcę do przenoszenia osób niezaszczepionych (którzy nie są ozdrowieńcami lub nie przedstawią negatywnego testu) na inne stanowisko, czyli do pracy w większym odosobnieniu i ze zmienionym wynagrodzeniem?
Andrzej Radzikowski

Nie

Z powodów wskazanych powyżej jesteśmy przeciwni tego typu rozwiązaniom. Grupa osób niezaszczepionych jest bardzo duża - to kilka milionów pracowników. Rząd nie chce brać odpowiedzialności na siebie, więc oficjalnie szczepienia są dobrowolne, ale uznał, że w praktyce przymusi do nich poprzez ryzyko pogorszenia warunków pracy i płacy, czyli przymus ekonomiczny. Nie akceptujemy takiego rozwiązania. Dodatkowo warto przypomnieć, że osoby zaszczepione też mogą zachorować, więc dzielenie pracowników według tego, czy skorzystali z profilaktyki, nie gwarantuje pełnego bezpieczeństwa. A np. do pracy zdalnej, która gwarantuje większe odosobnienie, firmy mogą kierować zatrudnionych na podstawie specustawy covidowej. Te przepisy już obowiązują, nie ma potrzeby przyjmowania kolejnych.
Jacek Męcina

Tak

Znów nawiążę do konieczności zapewnienia bezpieczeństwa przewidzianej w art. 207. Skoro ustawodawca zobowiązuje do tego pracodawców - również w wymiarze publicznym - to powinien realnie umożliwić im realizację tego wymogu. Większa swoboda w zakresie organizacji pracy jest nieodzowna. Jeśli firma poweźmie informację, że dany zatrudniony może stwarzać większe zagrożenie dla załogi lub klientów, to pracodawca musi mieć prawo przeniesienia go na inne stanowisko ze wszystkimi konsekwencjami. Niesłuszne są twierdzenia, że to przymus ze strony firmy. Takie zmiany w zakresie organizacji pracy wciąż opierają się na dobrowolności, tzn. to pracownik, który wie, że zaszczepienie czyni go bezpieczniejszym - również dla otoczenia - sam decyduje, czy przyjmie preparat. Musi więc liczyć się zarówno z ryzykiem zdrowotnym, jak i konsekwencjami zawodowymi. I nie mówię tu tylko o przeniesieniu, ale także o ewentualnym zwolnieniu z pracy, jeśli pracodawca nie będzie mógł w inny sposób zapewnić bezpieczeństwa załogi i klientów. Obecne przepisy nie regulują tych kwestii, co naraża firmy na zarzuty dyskryminacji lub nadużywania prawa, choć przecież przepisy zobowiązują ich do dbania o bhp, w tym bezpieczeństwo sanitarne.
Projekt nowelizacji specustawy covidowej ma umożliwiać pracodawcom kierowanie niezaszczepionych zatrudnionych na urlop bezpłatny. To dobry pomysł?
Andrzej Radzikowski

Nie

To jeszcze bardziej restrykcyjne rozwiązanie niż ewentualne przeniesienie na inne stanowisko. Nie wyobrażam sobie, że kilka milionów osób można będzie w dowolnej chwili pozbawiać środków do życia. Pojawia się też pytanie - po co pracodawcy mają mieć dostęp do tak wrażliwych danych wszystkich pracowników, skoro i tak nie będą w stanie wysyłać zatrudnionych na urlopy lub przerzucać ich na inne stanowiska, bo liczba niezaszczepionych jest zbyt duża. Przeciętnie w każdej firmie trzeba byłoby wysyłać do domu lub przenieść do innej pracy około połowy zatrudnionych. To kto będzie normalnie pracował? Dodatkowo w przypadku urlopu bezpłatnego pojawia się też wiele szczegółowych pytań - jak długo taki urlop miałby trwać i na jakich warunkach zatrudniony mógłby wrócić do pracy? Jakim prawem brak nieobowiązkowego szczepienia ma pozbawiać kogokolwiek pracy i źródeł zarobkowania? Jeśli rząd uważa, że szczepienia są konieczne, to niech zobowiąże do ich przyjmowania i weźmie na siebie odpowiedzialność w tym względzie.
Jacek Męcina

Tak/Nie

Takie uprawnienie ma być zapewne - w zamiarze ustawodawcy - alternatywą wobec zwolnienia niezaszczepionych pracowników. Oczywiście w obecnej sytuacji na rynku, gdy firmy odczuwają brak rąk do pracy, byłaby to ostateczność, podobnie jak zwolnienia. Celem nowych przepisów nie jest przecież uprawnienie pracodawców do pozbywania się zatrudnionych, lecz umożliwienie im skutecznego realizowania obowiązku zapewnienia bezpiecznych warunków pracy. Moim zdaniem zwolnienie jest uczciwszym rozwiązaniem niż urlopy bezpłatne. I to dla obu stron, bo nie będą formalnie związane już żadną relacją, mogą realizować dalsze działania, czyli odpowiednio podjąć nowe zatrudnienie lub przyjąć nowego pracownika. Stan zawieszenia nie jest dobry, zwłaszcza że nie jest jasne, jak długo miałby trwać urlop bezpłatny, czy można byłoby go odwołać w każdej chwili itp. To może być szczególnie uciążliwe dla zatrudnionego, bo przecież pozostaje w tym czasie bez wynagrodzenia. Jednocześnie przypomnę, że zastosowanie tego typu rozwiązań w praktyce będzie zależało od woli zatrudnionego, bo to on decyduje o zaszczepieniu. Warto też podkreślić, że korzystanie z urlopu bezpłatnego już teraz jest możliwe, jeśli strony zdecydują się na to.
Czy w razie ponownego wprowadzenia ograniczeń w działalności przedsiębiorcy (np. właściciele restauracji) powinni móc sprawdzać paszporty covidowe klientów?
Andrzej Radzikowski

Nie

W ten sposób wiele osób byłoby pozbawionych możliwości korzystania z usług. W praktyce od początku pandemii państwo nie radzi sobie z egzekwowaniem wprowadzonych przez siebie ograniczeń, w tym np. obowiązku zasłaniania nosa i ust w pomieszczeniach zamkniętych. To demotywuje do ich przestrzegania. Co więcej, w tym przypadku w praktyce to egzekwowanie zostało przerzucone na pracowników. To np. kelner, recepcjonista lub kasjerka ma zwracać klientom uwagę i domagać się, aby założyli maseczkę. W wielu przypadków stykają się z przejawami agresji, w tym także fizycznej, ze strony osób negujących takie wymogi. I teraz ci pracownicy mają wymuszać okazywanie paszportów covidowych? To narazi ich na jeszcze większą agresję, nie wspominając o tym, że takie weryfikowanie nie jest formalnie ujęte w zakresie ich obowiązków i czasie pracy. Pojawia się też pytanie o realną skuteczność takich rozwiązań. Nie jest żadną tajemnicą, że w sieci kwitnie handel certyfikatami.
Jacek Męcina

Tak

Tego typu rozwiązania funkcjonują już w wielu państwach UE i się sprawdzają. Skoro firmy poprzez obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa w pracy dbają w praktyce o dobro publiczne, bo chronią też klientów, pacjentów, kontrahentów itp., to powinny mieć narzędzia do wypełnienia tego zadania. Niezrozumiałe są sprzeciwy w tym względzie. Nikt nie kwestionuje obowiązku okazywania certyfikatów np. przy podróżach lotniczych, a wywołuje to takie kontrowersje w razie np. korzystania z usług we wnętrzu restauracji. A w obu przypadkach chodzi przecież o zamknięte pomieszczenia. Jeśli przeanalizujemy sposoby tłumienia zagrożeń w innych krajach, np. w Hongkongu, gdzie na 12 miesięcy wprowadzono bardzo surowe restrykcje, to można odnieść wrażenie, że nasza niekonsekwencja prowadzi do wydłużania pandemii i jej gospodarczych oraz społecznych skutków.