Ministerstwo Edukacji i Nauki pracuje nad zmianami w wykazie czasopism. Eksperci obawiają się, że zyskają wybrane uczelnie i instytuty

Ręczne sterowanie – tak naukowcy określają zmiany, które resort zamierza wprowadzić w zasadach oceny placówek naukowych. Uczelnie obawiają się, że przez słabe noty utracą uprawnienia do kształcenia oraz otrzymają mniej pieniędzy z budżetu państwa. Rząd ma plan ratunkowy – jeżeli placówki wypadną słabo, przygotuje przepisy, które złagodzą skutki wystawionych ocen.
Być albo nie być
Ewaluacja odbędzie się już w przyszłym roku. Resort edukacji prześwietli dorobek badawczy uczelni i instytutów z lat 2017–2021. Na tej podstawie przyzna im kategorię naukową (od najsłabszej C do najlepszej A+). Od niej zależeć będzie poziom finansowania przez najbliższych kilka lat oraz uprawnienia (do prowadzenia studiów, szkół doktorskich, udziału w programach wsparcia itd.). Jednym z kryteriów oceny są publikacje naukowe. To, ile punktów otrzyma za nie placówka, zależeć będzie m.in. od tego, czy czasopismo znajduje się w ministerialnym wykazie i od liczby przyznanych mu punktów.
Niebawem ta lista ma zostać ponownie uzupełniona. Resort chce dowartościować polskie tytuły. Niektóre nowe wydawnictwa zostaną wciągnięte do ministerialnego wykazu, a innym podwyższy punktację. MEiN właśnie analizuje wnioski od wydawnictw w tej sprawie. Nie odpowiada jednak na pytanie, co konkretnie się zmieni. Nie informuje też, kiedy przedstawi nową listę. Z nieoficjalnych informacji wynika, że już w ciągu najbliższych tygodni.
– Nowy wykaz prawdopodobnie zostanie zaprezentowany na przełomie października i listopada. To bardzo późno. Zmiany nie powinny być wprowadzone zaledwie na dwa miesiące przed ewaluacją, która obejmuje ocenę dorobku naukowego z ostatnich pięciu lat – uważa prof. Maria Lewicka, dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Naukowcy bowiem przed opublikowaniem artykułu sprawdzają, które czasopismo jest najlepiej punktowane i chcą publikować tam, gdzie otrzymają najwięcej punktów, bo od tego zależy ocena uczelni.
– Po wprowadzeniu zmian może się okazać, że za publikację w lokalnym czasopiśmie zamiast 20 pkt będzie można otrzymać np. 100 pkt, czyli tyle samo co obecnie za artykuł w międzynarodowym tytule, do którego przygotowanie tekstu okupione jest ogromnym wysiłkiem – mówi prof. Lewicka.
W efekcie stracą bardziej ambitne placówki, a zyskają te, które publikowały w niszowych czasopismach.
– To jest nie do pomyślenia, że tuż przed rozpoczęciem ewaluacji wprowadzane są jeszcze zmiany w wykazie. To ręczne sterowanie oceną placówek przez ministra. Obawiam się, że uprzywilejuje w ten sposób niektóre jednostki – mówi anonimowo jeden z naukowców. Dodaje, że uczelnie boją się powtórki z rozrywki. Przypomina, że w lutym br. ministerstwo zaskoczyło wszystkich nową listą, nie konsultując ze środowiskiem ani czasopism, które ostatecznie się na niej znalazły, ani liczby przyznanych im punktów. Eksperci zarzucili ministerstwu, że wykaz został zrobionych „pod swoich”.
Komisja Ewaluacji Nauki (KEN) wyliczyła wówczas, że w opublikowanym przez ministra wykazie znalazły się 73 czasopisma, które nie były procedowane ani rekomendowane przez KEN, a w przypadku 237 pojawiła się podwyższona punktacja, która również nie była konsultowana. Komisja wyraziła zaniepokojenie i zdumienie skalą tego zjawiska, wskazując, że w żadnym dostępnym źródle nie znalazła merytorycznego uzasadnienia wprowadzonych zmian. Zyskały wtedy głównie czasopisma z nauk humanistycznych, społecznych, teologicznych, m.in. zajmujące się prawem kanonicznym i kościołem, którym podniesiono punktację np. z 20 do 70 pkt. Ministrowi Przemysławowi Czarnkowi zarzucono również, że zyskały wydawnictwa uczelni, z którymi jest związany, np. KUL. KEN uznała, że wprowadzone zmiany nie służą wiarygodności procesu ewaluacji zaplanowanego w 2022 r.
– Tym razem minister ma nas powiadomić o zmianach w wykazie, ale nic z tym nie będziemy mogli zrobić, gdyż taki ruch zgodnie z przepisami na tym etapie nie będzie już możliwy – mówi prof. Emanuel Kulczycki, członek KEN.
Jest plan B
Równolegle dobiegają końca prace nad nowelizacją rozporządzenia ministra edukacji i nauki w sprawie ewaluacji jakości działalności naukowej. Do niego środowisko akademickie również ma mnóstwo zastrzeżeń i ostrzega, że skutki ewaluacji mogą być druzgocące – uczelnie, które nie otrzymają dobrych ocen, mogą stracić uprawnienia np. do prowadzenia studiów, nadawania stopni oraz dostaną mniej pieniędzy.
Ministerstwo uspokaja, że zaproponuje nowelizację ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 478 ze zm.), która ma złagodzić skutki nadchodzącej ewaluacji. ©℗