Warto jeszcze przemyśleć konstrukcję minimalnego podatku dochodowego, tak aby nie stała się ona w praktyce źródłem niepożądanych zmian na rynku pracy, w tym redukcji etatów, obniżki wynagrodzeń lub zwiększenia się szarej strefy.

dr Michał Jabłoński, adwokat, partner w kancelarii Jabłoński Koźmiński
Rozwiązaniem mogłoby być na przykład takie jej zmodyfikowanie, by w ocenie rentowności podmiotu (której wynik decyduje o powstaniu obowiązku podatkowego bądź jego braku) nie uwzględniać kosztów pracowniczych.
Projekt Polskiego Ładu został uchwalony przez Sejm 1 października 2021 r., teraz pracuje nad nim Senat, więc jest jeszcze możliwość wprowadzenia poprawek.
Wymagana rentowność
Wśród pakietowych rozwiązań znalazł się m.in. tzw. minimalny podatek dochodowy charakteryzowany w przekazie publicystycznym jako „podatek od wielkich międzynarodowych korporacji”, co jest niekoniecznie trafne, ponieważ adresatami tej regulacji będą również mniejsze polskie firmy. Ma ona być odpowiedzią na agresywną optymalizację podatkową niektórych przedsiębiorców, którzy poprzez sztuczne – w ocenie projektodawcy –nieuzasadnione gospodarczo operacje (w tym transferowanie zysków do innych krajów) zaniżają swój dochód, a nawet wykazują straty, unikając tym samym opodatkowania.
Chcąc przeciwdziałać podobnym praktykom (a w konsekwencji zlikwidować tzw. lukę w CIT), projektodawca postuluje, by uzależnić obowiązek zapłaty nowego podatku od wystąpienia straty ze źródła przychodów innych niż z zysków kapitałowych albo osiągnięcia dochodów w wysokości nie większej niż 1 proc. Ujmując rzecz obrazowo: przepisy wyznaczają „próg rentowności”, którego nieprzekroczenie skutkować będzie powstaniem zobowiązania podatkowego po stronie przedsiębiorcy podatnika. Skutkiem tego wykazywanie niskiej rentowności (często księgowo wykreowanej, nieodpowiadającej realnej kondycji podmiotu) stanie się nieopłacalne, narazi bowiem taki podmiot na obowiązek zapłaty nowej daniny.
Ofiarą padną pracownicy
Nie kwestionując generalnej koncepcji proponowanego rozwiązania, trzeba jednak zasugerować jego korektę, by wyeliminować ryzyko poszukiwania oszczędności przez przedsiębiorcę (w celu podwyższenia rentowności w kontekście wspomnianego wyżej progu) kosztem zatrudnianych pracowników. Może się bowiem zdarzyć, że – kalkulując przyszłe zyski i straty – pracodawcy staną przed dramatyczną alternatywą: utrzymania stanu zatrudnienia i warunków pracy wraz z powstaniem obowiązku zapłaty minimalnego podatku dochodowego albo redukcji etatów lub obniżki wynagrodzeń w nadziei na uniknięcie minimalnego podatku dochodowego.
W świetle aktualnej redakcji przepisu mechanizm obliczania straty oraz udziału dochodów w przychodach nie pozwala wyłączyć kosztów pracowniczych (w tym należności z tytułu umów o pracę oraz związanych z nimi składek), co w sposób nieunikniony powoduje, że „obciążają” one bilans przedsiębiorcy, generując zagrożenie powstania obowiązku podatkowego.
Wysoce prawdopodobne wydaje się więc to, że metodami „podnoszenia rentowności pracodawcy” staną się najprostsze i niekorzystne dla rynku pracy działania, czyli zwolnienia, redukcja uposażeń lub nieewidencjonowana wypłata pensji (płacenie pod stołem czy zatrudnianie na czarno), a głównymi ofiarami takich działań będą pracownicy i ich rodziny.
Jak temu zaradzić
Konieczne jest udoskonalenie proponowanego rozwiązania w takim kierunku, by lepiej równoważyło ono fiskalną funkcję nowej regulacji z ochroną pracowników oraz sytuacją na rynku pracy. W tym celu można by rozważyć mechanizm korygujący, np. wyłączenie z obliczania udziału dochodów w przychodach szeroko rozumianych wydatków na pracownika. Pominięcie tych kosztów w bilansie rentowności stanowiłoby nawet rodzaj dodatkowej zachęty dla pracodawców, impuls promujący stabilne zatrudnienie oraz godziwe warunki pracy. Z perspektywy przedsiębiorcy opłacałoby się po prostu zapłacić pracownikom więcej, by dzięki temu „uciec od podatku”.
W celu promowania pracowniczych form zatrudnienia wspomniany mechanizm korygujący mógłby obejmować przykładowo wydatki związane z zatrudnieniem na etacie, a niekoniecznie te związane z „umowami śmieciowymi”.
W zgodzie z założeniami
Taka korekta uczyniłaby konstrukcję minimalnego podatku dochodowego spójniejszą z innymi rozwiązaniami wchodzącymi w skład Polskiego Ładu. Skoro projektodawca wyłączył z kalkulacji kosztów wydatki inwestycyjne, to analogicznie powinien postąpić z wydatkami na wynagrodzenia pracownicze. Co więcej, skoro wielokrotnie deklaruje troskę o pracownika, konieczność ochrony miejsc pracy w okresie epidemii oraz walkę ze zjawiskiem szarej strefy (m.in. poprzez nowe sankcje dla pracodawcy oraz abolicję dla pracownika, rozliczających się poza ewidencją), to konsekwentnie powinien nadać kosztom pracowniczym szczególny charakter na gruncie analizowanych przepisów podatkowych.