Podwyżka w wysokości 300 zł brutto dla każdego pracownika – taką propozycję zaakceptowały prawie wszystkie związki działające w ZUS. Porozumienie nie kończy jednak trwającego już kilka tygodni sporu zbiorowego.

– Osiem na dziesięć związków zawodowych działających w ZUS weszło z pracodawcą w spór zbiorowy. Większość podpisała się pod naszymi żądaniami dotyczącymi poprawy warunków pracy – wyjaśnia Beata Wójcik, przewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników ZUS. Chodzi m.in. o podwyżkę wynagrodzeń o co najmniej 1 tys. zł brutto, wzrost zatrudnienia, ograniczenie pracy w nadgodzinach, zapewnienie szkoleń. Niektórzy związkowcy mieli też swoje postulaty. Przykładowo Związek Zawodowy Związkowa Alternatywa domaga się podniesienia płac o 60 proc.
Obecnie trwają rozmowy. – Na ostatnim spotkaniu, które miało miejsce pod koniec ubiegłego tygodnia, pracodawca zaproponował podwyżkę w wysokości 300 zł brutto każdemu pracownikowi. Porozumienie w tej sprawie podpisały wszystkie organizacje, także te, które nie weszły w spór zbiorowy – wskazuje Beata Wójcik.
Okazuje się, że jednak wyłamał się Związek Zawodowy Związkowa Alternatywa. Skąd to zamieszanie? – Dokument został podpisany przez osoby nieupoważnione. Zgodnie ze statutem naszego związku jakiekolwiek wiążące porozumienia musi zaakceptować przewodniczący. Tymczasem nasza liderka w ZUS Ilona Garczyńska odrzuciła to porozumienie. Ma zresztą w tej sprawie pełne poparcie władz centralnych – wyjaśnia Piotr Szumlewicz, przewodniczący tego związku. Jak dodaje, podpisanie porozumienia mogłoby wiązać się z zablokowaniem sporu, w którym związkowcy domagają się podniesienia płac o 60 proc. Podkreśla przy tym, że pracodawca i tak ma prawo podnieść płace o 300 zł brutto nawet bez podpisu jego organizacji.
Następne spotkanie tego związku z pracodawcą zaplanowane zostało na 15 października. – Chcielibyśmy wówczas uzyskać jasną deklarację, czy przystąpi on do negocjacji odnośnie do naszego postulatu podwyżki płac o 60 proc. Jeżeli tego nie zrobi, będzie to dla nas jednoznaczne z zamknięciem rozmów. Wówczas zaczniemy przygotowania do referendum strajkowego. Jeżeli jego wynik zostanie rozstrzygnięty pozytywnie, wtedy wybuchnie strajk. To ostateczność, ale może się okazać, że nie będziemy mieli innego wyjścia – mówi Piotr Szumlewicz.
Beata Wójcik także przekonuje, że podpisane porozumienie nie zamyka sporu. – 12 października po raz kolejny spotykamy się z pracodawcą. Rozmowy będą dotyczyć pozostałych naszych postulatów, ale w kwestii wynagrodzeń także nie zamierzamy odpuszczać – zapowiada.