Już w tym tygodniu Sejm ma pracować nad propozycją, zgodnie z którą również uczelnie zawodowe będą mogły prowadzić studia lekarskie. Przepisy wprowadzające taką możliwość zostały dopisane do projektu nowelizacji ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, dotyczącej m.in. kredytów na studia medyczne.

W pierwotnej wersji projektu nie było mowy o zmianie, która zakłada, że nie tylko uczelnie akademickie, ale też szkoły wyższe zawodowe będą mogły starać się o pozwolenie na kształcenie medyków. Została ona wprowadzona na etapie prac rządowych nad projektem nowelizacji, bez konsultacji publicznych.
– Ręce opadają. W trakcie toczącego się protestu medyków, tuż przed czwartą falą pandemii, rząd niepotrzebnie dodatkowo podgrzewa nastroje, deprecjonując zawód lekarza. Zaskakuje nas tą zmianą bez wcześniejszych konsultacji ze środowiskiem – komentuje Łukasz Jankowski z Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie.
Tak jak zapowiadaliśmy („Więcej uczelni będzie mogło kształcić lekarzy. Są jednak obawy”, DGP nr 185/2021), zmianie ma ulec art. 53 ust. 6 ustawy z 20 lipca 2018 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 478 ze zm.). Obecnie zakłada on, że o zgodę na utworzenie kierunku lekarskiego może wystąpić tylko uczelnia akademicka. Natomiast z projektu nowelizacji wynika, że „pozwolenie na utworzenie studiów na kierunkach lekarskim lub lekarsko-dentystycznym może uzyskać uczelnia, która według stanu na dzień złożenia wniosku: posiada kategorię naukową A+, A albo B+ w dyscyplinie nauki medyczne lub w dyscyplinie nauki o zdrowiu albo prowadzi studia na co najmniej jednym kierunku przygotowującym do wykonywania zawodu, o którym mowa w art. 68 ust. 1 pkt 1–8 i posiada kategorię naukową w dyscyplinie nauki medyczne lub w dyscyplinie nauki o zdrowiu”. Oznacza to, że prawo do prowadzenia studiów medycznych zyskają też wyższe szkoły zawodowe, które do tej pory kształciły na takich fakultetach, jak np. pielęgniarstwo, położnictwo, fizjoterapia, ratownictwo medyczne czy diagnostyka laboratoryjna.
– Uczelnie prowadzące wcześniej kierunki medyczne posiadają już umiejętności organizowania bazy dydaktycznej czy kadry do celów takiego kształcenia. Są one już wyposażone w odpowiednią infrastrukturę kliniczną, infrastrukturę dydaktyczną, laboratoria, zasoby biblioteczne, podstawowy sprzęt medyczny, jak również kadrę, która posiada doświadczenie w kształceniu studentów na kierunkach medycznych. Duża część posiadanego już przez uczelnie sprzętu medycznego może być wykorzystywana do kształcenia na kierunku lekarskim czy lekarsko-dentystycznym, co obniży koszty przygotowania się uczelni do tych studiów – argumentuje zmianę rząd w uzasadnieniu projektu.
– Propozycja dopuszczająca uczelnie zawodowe do kształcenia medyków to krok w tył, cofa nas do XIX w. Przecież kształcenie lekarzy to też m.in. badania kliniczne, nowoczesne technologie. Strach pomyśleć, jakie będą dalsze kroki ministerstwa – mówi Łukasz Jankowski.
Zdaniem rządu zmiana jednak jest niezbędna. Tłumaczy, że zwiększenie liczby uczelni, które mogą kształcić medyków, przełoży się na wzrost liczby studentów, a w konsekwencji absolwentów, w sytuacji rosnącego zapotrzebowania na lekarzy w systemie opieki medycznej.
Etap legislacyjny
Projekt nowelizacji przed pierwszym czytaniem w Sejmie