W tym roku ZUS wystawił 438,5 tys. dokumentów dla pracowników delegowanych do pracy w UE – o 8 proc. więcej niż rok temu. To zdaniem ekspertów potwierdza, że deficyt pracowników nie jest wyłącznie polskim problemem, a pandemia tu wiele nie zmieniła.

Osoby zatrudnione w Polsce nie rezygnują z możliwości swobodnego przemieszczania się na terenie Unii Europejskiej. Często są one delegowane przez rodzime przedsiębiorstwa do wykonywania pracy w innych państwach członkowskich. Z uwagi na przejściowy charakter delegowania nadal podlegają w tym czasie polskim ubezpieczeniom społecznym i opłacają składki do krajowego systemu. Z niego też mogą otrzymać zasiłki.
Warunek jest jeden – muszą uzyskać specjalny dokument. Chodzi o zaświadczenie A1 wydawane przez ZUS. Potwierdza ono, że pracownik wykonujący pracę na terenie UE podlega ustawodawstwu z zakresu zabezpieczenia społecznego (tj. ubezpieczeniom społecznym i zdrowotnemu) na terenie naszego kraju. Jeśli ktoś go nie posiada, powinien być ubezpieczony tam, gdzie wykonuje pracę.
Zaświadczenie A1 wydane przez instytucję jednego państwa członkowskiego jest wiążące dla instytucji oraz służb zatrudnienia innych krajów UE tak długo, jak nie zostanie ono wycofane lub uznane za nieważne.
Delegowanie kwitnie mimo restrykcji
Od stycznia do sierpnia 2021 r. wystawiono 438 516 takich dokumentów. W analogicznym okresie zeszłego roku było ich 405 815. Można zatem mówić o długotrwałej tendencji wzrostowej. Tym bardziej że w latach 2016–2019 liczba wydanych zaświadczeń wzrosła o 26,09 proc. Epidemia jej nie zahamowała.
– Sądzę, że to wynik zacieśniających się relacji gospodarczych w ramach wspólnego rynku w obszarze UE. Polscy przedsiębiorcy coraz mocniej zaznaczają na nim swoją obecność, co pociąga za sobą także wzrost liczby pracowników delegowanych – mówi Łukasz Kozłowski z Federacji Przedsiębiorców Polskich.
W jego ocenie to długoterminowy trend, który, jak pokazują dane, nie został zachwiany nawet przez pandemię. Powód? – Popyt na pracę w wielu sektorach gospodarki nie spadł. Mam tu na myśli branże budowlaną, usługową i transport – dodaje.
Potwierdza to Michał Wysłocki, dyrektor działu prawa imigracyjnego w Kancelarii Sadkowski i Wspólnicy. – Deficyt pracowników i kłopoty z ich pozyskaniem to nie jest wyłącznie polski problem. Pandemia w tym aspekcie wiele nie zmieniła, ponieważ branża budowlana czy transportowa znacząco nie ucierpiały z powodu wprowadzonych restrykcji. A to właśnie w tych sektorach delegowań jest dużo – wyjaśnia.
Jak wskazuje, szczególnie duże braki kadrowe mają firmy na zachodzie Europy. – Spodziewam się, że w tym zakresie występują u nich podobne problemy do naszych, czyli niedobór ludzi z odpowiednim wykształceniem i umiejętnościami – wyjaśnia ekspert. Dlatego, jak zauważa, firmy z tamtych regionów posiłkują się pracownikami z zagranicy. – Są to osoby, które przyjeżdżają do tych państw m.in. z innych krajów UE (w tym Polski) i są tam zatrudniane bezpośrednio, albo są do nich delegowane – wskazuje. Jak dodaje, w tym drugim przypadku nie chodzi tylko o polskich pracowników. – Delegowani mogą być także cudzoziemcy spoza UE, którzy pobyt i pracę zalegalizowali w Polsce – mówi.
Przyznaje, że w swojej praktyce obserwuje wzmożone zainteresowanie takim działaniem. Coraz więcej firm prosi o pomoc w delegowaniu pracowników do Niemiec czy Holandii przede wszystkim z branży budowlanej.
Skoro u nas też brakuje ludzi do pracy, to dlaczego trend delegowania jest na fali wznoszącej? – Warunki finansowe oferowane w innych państwach UE są po prostu atrakcyjniejsze. I nawet cudzoziemcy pracujący w Polsce, jeśli tylko pojawia się dla nich możliwość oddelegowania np. do Niemiec (bez dużego ryzyka), to z niej korzystają – wskazuje Michał Wysłocki. Zwraca przy tym uwagę, że jest też coraz mniej barier komunikacyjnych i formalnych, co zachęca do takich ruchów.
Spojrzenie ZUS
Organ rentowy wzrost liczby wydawanych zaświadczeń A1 tłumaczy kilkoma kwestiami. – Przedsiębiorstwa delegujące pracowników przystosowały się do nowej rzeczywistości pandemicznej – ocenia Paweł Żebrowski, rzecznik ZUS. Zwraca jednocześnie uwagę, że ze względu na znaczny stopień zaszczepienia populacji (nie tylko w Polsce) oraz poluzowanie obostrzeń wiele firm mogło też wznowić normalną działalność.
– Powodem mogło być też przesunięcie realizacji kontraktów wstrzymanych w 2020 r. na 2021 r. – dodaje rzecznik ZUS.
Delegowanie pracowników ma się dobrze