Kancelaria Prezydenta chce, aby pracownicy mogli wykorzystywać urlop rodzicielski w częściach aż do ukończenia 5. lub 6. roku życia dziecka. Pracodawcy protestują, a rząd szykuje własne propozycje.
Zmiany w uprawnieniach rodzicielskich są już przesądzone. Swój projekt nowelizacji kodeksu pracy w tym zakresie ma wkrótce przedstawić Kancelaria Prezydenta RP, a resort pracy przygotowuje własne propozycje.
– Wystąpiliśmy już m.in. do ZUS, Państwowej Inspekcji Pracy, resortów o informację dotyczącą oceny funkcjonowania przepisów o urlopie rodzicielskim. Prowadzimy także rozmowy z organizacjami pozarządowymi. Propozycje modyfikacji będą oparte na szczegółowej analizie danych i konsultacjach społecznych – zapowiada Radosław Mleczko, wiceminister pracy i polityki społecznej.
Największe szanse na uchwalenie będą miały zmiany zwiększające uprawnienia ojców do płatnej opieki nad dzieckiem. Takie rozwiązanie wspiera bowiem zarówno rząd, prezydent, jak i partnerzy społeczni. Najmniej prawdopodobne wydaje się natomiast przyjęcie rozwiązania, zgodnie z którym urlop rodzicielski będzie można wykorzystywać w częściach – aż do ukończenia przez dziecko 5. lub 6. roku życia. Budzi ono ostry sprzeciw pracodawców, wywołuje wątpliwości związkowców oraz jest sprzeczne z modelem płatnej opieki nad dzieckiem wdrożonym przez rząd.

Co się uda

Wszystko wskazuje na to, że prawo ojców do urlopu rodzicielskiego zostanie uniezależnione od tego, czy uprawnienia pracownicze w związku z urodzeniem dziecka przysługują matce. Obecnie jeśli kobieta w momencie narodzin np. nie pracowała i w związku z tym nie ma prawa do urlopu macierzyńskiego, mężczyzna nie może wykorzystać urlopu rodzicielskiego, nawet jeśli on pracuje i opłaca składki na ubezpieczenie społeczne. Ustawodawca będzie musiał zdecydować, czy takie uprawnienie zostanie ograniczone (np. do sytuacji, gdy matka dziecka zmarła lub nie mogła pracować ze względu na stan zdrowia). Takie rozwiązanie to zbieżny punkt propozycji prezydenckich i resortowych.
Z kolei najwięcej kontrowersji budzi pomysł Kancelarii Prezydenta, aby pracownicy mogli wykorzystywać urlop rodzicielski nie tylko bezpośrednio po macierzyńskim (jak obecnie), ale w częściach – aż do momentu ukończenia przez dziecko określonego wieku. Takie rozwiązanie byłoby oczywiście korzystne dla rodziców, którzy mogliby zdecydować, że np. po macierzyńskim wykorzystają tylko dwa z sześciu miesięcy rodzicielskiego, a kolejne cztery miesiące – w zależności od potrzeb – w kolejnych latach. Taka zmiana zburzyłaby jednak całkowicie obecny model opieki na dzieckiem.
Dziś rodzic ma prawo do półrocznego macierzyńskiego (zwykłego i dodatkowego, płatnego 100 proc.), bezpośrednio po nim do 6 miesięcy rodzicielskiego (płatnego 60 proc.; rodzic może też zdecydować, ze cały okres macierzyńskiego i rodzicielskiego jest płatny 80 proc.), a następnie do maksymalnie trzech lat urlopu wychowawczego, który można wykorzystać do ukończenia przez dziecko 5. roku życia (wtedy pracownik ma jedynie opłacane składki).
Po zmianach rodzic w tym samym czasie miałby prawo zarówno do urlopu rodzicielskiego, jak i wychowawczego. Co więcej, w tym samym okresie mógłby też wnioskować np. o obniżenie wymiaru czasu pracy (wówczas przez rok jest chroniony przed zwolnieniem) lub łączyć korzystanie z urlopu rodzicielskiego z pracą na część etatu. Skutkiem byłoby nie tylko skomplikowanie całego systemu, ale także gigantyczne problemy firm z organizacją pracy.

Będą kłopoty

– Cel takiej zmiany jest szczytny, ale projektodawca działa w myśl zasady: ja wymyśliłem, a pracodawcy niech wykonają. Tymczasem takie rozwiązania, zwłaszcza w małych firmach, będą w praktyce nie do zrealizowania. Nie da się zaplanować pracy w sytuacji ciągłej niepewności co do tego, czy, kiedy i w jakim wymiarze rodzic będzie pracował. I to przez kilka lat – tłumaczy dr Monika Gładoch, ekspert Pracodawców RP.
Dla przykładu, jeśli pracownik przez trzy lata będzie wykorzystywał po dwa miesiące urlopu, to okaże się, że może liczyć na wakacje dłuższe niż nauczyciele. Łącznie z urlopem wypoczynkowym będzie miał co roku trzy miesiące wolnego. Co więcej, obecnie w razie skorzystania z całego urlopu rodzicielskiego zatrudnionego nie ma w pracy przez rok. W tym czasie firma może korzystać z zatrudnienia na zastępstwo. Nie będzie to takie proste, gdy rodzic będzie wybierał urlop w krótszych częściach w różnym czasie.
– Nie można zapominać o podporządkowaniu pracownika wobec pracodawcy. Wszystkie uprawnienia, także te związane z macierzyństwem, są przecież pochodną tego, że rodzice pracują – podkreśla dr Monika Gładoch.
Jej zdaniem na takich zmianach skorzystają już pracujący, ale na pewno nie młode osoby, które szukają etatu (a więc paradoksalnie ci, do których kierowane są wszystkie rozwiązania prorodzinne). Firmy nie będą chciały ich zatrudniać.
Wątpliwości dotyczące wydłużenia czasu, w jakim można wykorzystać urlop rodzicielski, mają też związki zawodowe.
– Taka zmiana nie jest konieczna, a ze względu na przemodelowanie całego systemu płatnej opieki, zazębiania się prawa do urlopów, może być problematyczna. Przypomnę, że intencją wprowadzenia urlopu rodzicielskiego była chęć zapewnienia dziecku opieki w domu przez pierwszy rok życia, a więc najbardziej wrażliwy okres – wskazuje Danuta Wojdat, pełnomocnik ds. kobiet Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.

Inne propozycje

W tle najbardziej kontrowersyjnej propozycji pozostały inne postulaty zmian dotyczące rodziców. Kancelaria Prezydenta chce np., aby pracownicy łatwiej mogli dostosować organizację czasu pracy do potrzeb wynikających z obowiązków rodzinnych. Dlatego proponuje, aby przedsiębiorcy musieli uzasadniać na piśmie odmowę objęcia zatrudnionego indywidualnym rozkładem czasu pracy (umożliwia on pracownikowi elastyczne kształtowanie godzin wykonywania zadań). W projekcie ma też znaleźć się rozwiązanie korzystne dla osób godzących rodzicielski z pracą na niepełny etat. W takim przypadku urlop wydłużałby się proporcjonalnie do części etatu (a wiec jeśli np. zdecyduje się pracować na pół etatu przez cały okres rodzicielskiego, to urlop ten będzie trwał nie pół roku, lecz rok).
Z kolei partnerzy społeczni wskazują na konieczność wsparcia rodziców, którzy nie mają już prawa do urlopów związanych z rodzicielstwem.
– Obecnie pracownik ma 2 dni płatnego zwolnienia na opiekę nad dziećmi bez względu na liczbę posiadanego potomstwa. Takie 2 dni powinny przysługiwać na każde dziecko – uważa Danuta Wojdat.
Zmian w tym zakresie nie wyklucza resort pracy.
– Rozważamy także inne rozwiązania. Na przykład warto się zastanowić, czy 2 dni zwolnienia na opiekę przysługujące rodzicom nie mogłyby być udzielane także godzinowo. Dzięki temu rodzic w razie nagłej, krótkotrwałej potrzeby mógłby wykorzystać danego dnia np. tylko dwie godziny zwolnienia, a nie od razu osiem, czyli cały dzień – podkreśla Radosław Mleczko.