Rząd chce, by w najważniejszych sprawach dla firmy głos zabierały tylko silne przedstawicielstwa załogi. Małe organizacje stracą to prawo i jednocześnie specjalne przywileje
Resort pracy planuje podniesienie kryteriów reprezentatywności. Oznacza to, że związek będzie mógł być partnerem do rozmów i prowadzić spór zbiorowy, jeśli będzie reprezentował dużo większą niż obecnie część załogi.
Przygotowana przez resort propozycja rozwiązań, do których dotarł DGP, polega na tym, że status reprezentatywnego związku zyska organizacja, która zrzesza co najmniej 10 proc. załogi, pod warunkiem że jest w strukturze dużej centrali reprezentowanej w Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych. Dodatkowo status reprezentatywnego związek może osiągnąć, jeśli w jego skład wejdzie co najmniej 15 proc. pracowników zatrudnionych u pracodawcy. Obecnie te progi wynoszą odpowiednio 7 i 10 proc.
– Nie mamy zastrzeżeń co do tego, by podnieść z 10 do 15 proc. próg reprezentatywności dla organizacji niezaliczanych do grona central związkowych reprezentowanych w komisji trójstronnej. Uważam jednak, że podniesienie progu reprezentatywności do 10 proc. dla organizacji wchodzących w skład komisji trójstronnej jest zbyt radykalne. Owszem, dopuszczamy pewną modyfikację kryteriów dla tych związków, ale zmiana powinna mieć niewielki zakres – mówi Paweł Śmigielski z OPZZ.
Duzi są za
Ogólnopolskim centralom zależy na tym, by promować związki mające swoich przedstawicieli w komisji trójstronnej, bo im liczniejszą reprezentację będą miały w terenie, tym silniejszy będzie mandat osób negocjujących w ich imieniu z rządem czy organizacjami pracodawców.
Zmiana kryteriów reprezentatywności nie powinna być jednak przedmiotem większego sporu związków i rządu. Największe centrale są zainteresowane rozwiązaniami, które wzmocnią pozycję silnych organizacji. W październiku ubiegłego roku OPZZ, NSZZ „Solidarność” i Forum Związków Zawodowych uzgodniły swoje oczekiwania w tym zakresie. Ich postulaty w dużej części pokrywają się z propozycjami resortu pracy. Liderzy ogólnopolskich central uznali też, że niereprezentatywne związki powinny występować w interesie swoich członków jedynie w sprawach indywidualnych, np. przy opiniowaniu zamiaru zwolnienia z pracy.
Pracodawcy popierają propozycje resortu, ale nie są zainteresowani wyznaczaniem kryteriów reprezentatywności, bo wychodzą z założenia, że to sprawa związków. – Oczekujemy, że przyszłe zmiany poprawią efektywność dialogu i jego jakość. Trudno rozmawiać, gdy za stołem siedzi kilkadziesiąt związków, z których część rozgrywa między sobą bliżej nieokreślone interesy – tłumaczy dr Grażyna Spytek-Bandurska z Konfederacji Lewiatan.
Stracą ochronę
Podniesienie kryteriów może uderzyć w ochronę działaczy. Jej zakres bowiem jest związany z tym, czy związek jest reprezentatywny, czy nie. Zgodnie z przepisami ustawy z 23 maja 1991 r. o związkach zawodowych (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz 167) zarząd reprezentatywnej zakładowej organizacji wskazuje pracodawcy pracowników podlegających ochronie przewidzianej w liczbie nie większej niż liczba osób stanowiących kadrę kierowniczą w zakładzie pracy albo proporcjonalnie do liczby pracowników w firmie. Perspektywa utraty osłony może budzić niepokój liderów małych związków i wymusić łączenia małych organizacji.
– Myślę, że ze względu na wagę problemu dobrze byłoby pokusić się o pewien eksperyment polegający na sprawdzeniu, jak podwyższone progi działają w praktyce. Przez pewien okres np. w wybranych grupach kapitałowych partnerzy społeczni powinni umówić się co do stosowania nowych kryteriów – uważa dr Radosław Galicki, ekspert zbiorowego prawa pracy.
Jego zdaniem ze względu na zróżnicowanie poziomu nasycenia firm związkami zawodowymi przy wprowadzaniu zmian w zakresie reprezentatywności zakładowych organizacji warto rozważyć utrzymanie niższych progów reprezentatywności dla małych zakładów. Zasadami wyłaniania reprezentatywnych organizacji zajmowała się już Komisja Kodyfikacyjna Prawa Pracy. W opracowanym przez nią zbiorowym kodeksie pracy (ZKP) zaproponowano rozwiązanie, zgodnie z którym reprezentatywny na poziomie zakładowym byłby związek, który uzyskał w tajnym głosowaniu poparcie największej liczby pracowników.
Zdaniem autorów ZKP takie kryterium nie wyklucza uzyskania przymiotu reprezentatywności nawet przez związek posiadający w danym zakładzie niewielką sekcję, jeżeli zdobył rzeczywiste zaufanie pracowników, wyrażone w referendum.
Spory nie dla drobnicy
Resortowe propozycje zakładają zwiększenie roli reprezentatywnych związków podczas wszczynania i prowadzenia sporów. Przewidywane jest określenie w ustawie trybu ich wzajemnego powiadamiania się o zgłaszanych żądaniach w celu wspólnego prowadzenia rokowań. W razie braku porozumienia co do wspólnej reprezentacji warunkiem prowadzenia rozmów ma być uczestniczenie w nich co najmniej jednej organizacji reprezentatywnej. Takie rozwiązanie spowoduje, że niewielkie organizacje nie będą mogły wszczynać sporów w błahych sprawach.
– Prawo do tego powinny mieć tylko duże związki. Ustawodawca jednak nie powinien tworzyć dodatkowych furtek dla możliwości podejmowania rokowań przez małe, niereprezentatywne organizacje – kwituje dr Janusz Żołyński, radca prawny, ekspert prawa pracy.
Uzasadnia to tym, że niewielkie organizacje z reguły i tak nie są motorem protestu, a tylko podążają za poważnymi przedstawicielstwami załogi. Wystarczy, że małe organizacje będą miały prawo przyłączenia się do rozpoczętego sporu.
Związki negocjują w imieniu wszystkich pracowników
Związki zawodowe reprezentują wszystkich zatrudnionych u danego pracodawcy lub grupy pracodawców, a nie tylko swoich członków. Tworzy to konieczność powierzania rokowań zbiorowych szerszym grupom zatrudnionych, a nie wąskim grupom interesu. Podobnie powinno być w przypadku prowadzenia sporów zbiorowych. Utrzymująca się w dłuższym czasie określona liczebność danej organizacji związkowej wskazuje na posiadanie zdolności do budowania i zawierania optymalnych kompromisów oraz jest gwarantem stabilnego ich realizowania. Propozycje podniesienia progów reprezentatywności są od dawna dyskutowane i zyskały wstępną aprobatę w komisji trójstronnej jeszcze wtedy, gdy w jej pracach uczestniczyły wszystkie strony.