Podwyżka wynagrodzenia o co najmniej 1 tys. zł brutto, wzrost zatrudnienia, ograniczenie pracy w nadgodzinach, zapewnienie szkoleń – to tylko przykładowe z 12 żądań, które Związek Zawodowy Pracowników ZUS skierował do pracodawcy. Obu stronom nie udało się porozumieć w tych kwestiach (termin minął wczoraj), co oznacza, że związek wszczął spór zbiorowy z zatrudniającym. Z nieoficjalnych informacji wynika, że kolejne organizacje zakładowe działające w ZUS albo już wystąpiły ze swoimi żądaniami do pracodawcy, albo rozważają taką możliwość. Spór zbiorowy może się więc rozszerzyć o kolejne związki.

Z kolei Organizacja Zakładowa NSZZ „Solidarność Zakładu Ubezpieczeń Społecznych zawnioskowała wczoraj do premiera o odwołanie Gertrudy Uścińskiej z funkcji prezesa ZUS. Swój wniosek uzasadnia m.in. brakiem reakcji na zgłaszane problemy pracownicze i błędy w zarządzaniu. – Kreowanie przez panią prezes wizerunku Zakładu jako instytucji nowoczesnej, o wysokim stopniu cyfryzacji jest przereklamowane i nie pokrywa się z rzeczywistością, jakiej na co dzień doświadczają pracownicy ZUS – wskazali działacze w piśmie do premiera.
Związkowcy podkreślają, że problemy nie są nowością. – Wspomniane postulaty zgłaszaliśmy pracodawcy już od dłuższego czasu. Informowaliśmy o nadmiernym obciążeniu pracowników, niskich wynagrodzeniach, zbyt dużej liczbie zadań. Sygnalizowaliśmy, że zatrudnieni odchodzą z tego powodu z pracy – wskazuje Beata Wójcik, przewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników ZUS.
Podkreśla, że wynagrodzenie w wysokości minimalnej płacy (2,8 tys. zł brutto) dla rozpoczynających pracę nie zachęca – w szczególności młodych osób – do podejmowania zatrudnienia w jednostkach Zakładu.
– Na dodatek w ZUS nie ma dodatku stażowego. Rządzący podwyższają sobie wynagrodzenia o kilkadziesiąt procent, a pensje zatrudnionych w sferze publicznej pozostaną zamrożone – dodaje.
Związkowcy wskazują, że zakład przejmuje kolejne, nowe zadania do realizacji, które wiążą się z dodatkowymi obowiązkami dla zatrudnionych. Ich zdaniem brakuje szkoleń, możliwości zapoznania się z przepisami, procedurami. Na dodatek – jak podkreślają – pracodawca bardzo szybko wprowadza kontrole realizacji nowych obowiązków.
– Wielokrotnie postulowaliśmy odstąpienie od natychmiastowego nadzoru. My się pracy nie boimy, ale powinniśmy mieć czas na przeszkolenie. Mówi się o polityce prorodzinnej, możliwości spędzania niedzieli z bliskimi, a zatrudnieni w ZUS – w większości kobiety – muszą poświęcać swój czas wolny na samodzielne dokształcanie się – podkreśla Beata Wójcik.
Dlatego związek domaga się przydzielania pracownikom zadań proporcjonalnie do obowiązującego daną osobę wymiaru czasu pracy, z uwzględnieniem czasu m.in. na szkolenia, urlopy wypoczynkowe, absencję chorobową, zwolnienia z pracy na działalność związkową. Część postulatów dotyczy też kwestii bhp i prawidłowego wyposażenia stanowisk pracy.
– Determinacja wśród pracowników jest ogromna. W razie niezrealizowania naszych postulatów bierzemy pod uwagę przeprowadzenie strajku. Prawdopodobieństwo takiego protestu jest duże – podsumowuje szefowa Związku Zawodowego Pracowników ZUS. ©℗