Organizacje twórców przypominają, że czekają na ustawę w swojej sprawie. Chcą też opłat od telefonów komórkowych.

53 organizacje branż kreatywnych – m.in. Stowarzyszenie Autorów ZAiKS, Krajowa Izba Producentów Audiowizualnych, Związek Literatów Polskich oraz Izba Wydawców Prasy – zwróciły się do wszystkich opcji politycznych o poparcie ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego. Przypominają, że od kilkunastu lat czekają na przepisy, które najmniej zarabiającym twórcom pomogą uzyskać zabezpieczenie emerytalne i świadczenia zdrowotne.
Projekt przepisów tworzących Fundusz Wsparcia Artystów, który dopłaci twórcom do składek zusowskich i zdrowotnych, resort kultury przedstawił na początku maja. Konsultacje zakończyły się miesiąc później. Ministerstwo miało przeanalizować uwagi i zdecydować, jak się do nich odniesie. Na tym etapie sprawa utknęła. Resort nie odpowiedział nam na pytania o postęp prac. – Ustawa jest zbyt długo procedowana. Gdyby została przyjęta, emocje już by opadły – stwierdza Dominik Skoczek, dyrektor ZAPA, organizacji zbiorowego zarządzania przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich, które podpisało apel.
Emocje budzi przede wszystkim finansowanie Funduszu Wsparcia Artystów z opłaty reprograficznej, która w tym celu zostanie nałożona m.in. na komputery stacjonarne i laptopy, tablety, dyski, pendrive’y i dekodery telewizyjne z nagrywarkami (do 4 proc. ceny brutto). Na liście nie ma na razie najpopularniejszych urządzeń, czyli smartfonów, ale i tak pomysł wywołał sprzeciw producentów i importerów sprzętu elektronicznego, którzy – jak pisaliśmy w DGP – uważają, że ich działalność stanie się przez to nieopłacalna.
Sprzeciw branży elektronicznej jest tak silny, że organizacje twórców w swoim apelu piszą o „torpedowaniu” przez nich projektu ustawy. Padają też słowa o „nagonce” na artystów popierających nowe przepisy. „Czujemy się zastraszani. Mało kto ma w tej chwili odwagę wypowiadać się publicznie w kwestii wsparcia dla kultury. Zdajemy sobie jednak sprawę, że ten hejt jest w dużej mierze sztucznie podsycany i na szczęście nie jest to głos polskiego społeczeństwa” – czytamy.
– To szokujące, ale niestety tak jest. Twórcy są zastraszeni, boją się utraty czytelników, widzów, słuchaczy – mówi Dominik Skoczek. – My jesteśmy weteranami bojów z różnymi grupami użytkowników, ale twórcy się boją. Za każdym razem, gdy ktoś się wypowiadał w obronie ustawy, zalewała go w internecie fala hejtu, łącznie z wycieczkami osobistymi, a nawet pogróżkami. Nasz apel służy m.in. temu, żeby twórcy poczuli, że nie są w tej sprawie osamotnieni, że liczne organizacje popierają ustawę – podkreśla.
Twórcy broniący opłaty reprograficznej stali się obiektami złośliwych memów – spotkało to m.in. poetę Jasia Kapelę i muzyka Sidneya Polaka. Kiedy zaś pisarz Zygmunt Miłoszewski umieścił na swoim profilu na Facebooku tekst wyjaśniający genezę i cel ustawy oraz działanie opłaty reprograficznej, zebrał ponad tysiąc komentarzy. Część była pozytywna, inne utrzymane w tonie: kupuję książki, dlaczego mam jeszcze dokładać na artystów.
– Schlebia mi, że jesteśmy przez środowisko twórców postrzegani jako tak wszechmocni, ale to nie my stoimy za krytycznymi komentarzami pod ich adresem – mówi Michał Kanownik, prezes zarządu Związku Cyfrowa Polska, zrzeszającego firmy importujące i produkujące sprzęt elektroniczny. – Opinia publiczna ma swoje zdanie i od początku gorąco przeciwstawia się pomysłowi nałożenia opłaty na urządzenia elektroniczne – stwierdza. – Jesteśmy jak najdalsi od nagonki na twórców. Owszem, są między nami podziały, ale szczuciem ich nie zasypiemy. Szanuję pracę artystów i w każdej chwili jestem gotów z nimi rozmawiać i szukać porozumienia, bez żadnych warunków wstępnych – deklaruje.
Jego zdaniem podstawowym błędem ustawy o statusie artysty jest połączenie systemu zaopatrzenia emerytalnego dla artystów z opłatą reprograficzną. – W tej pierwszej kwestii nie sądzę, aby ktoś miał wątpliwości. Problemem jest tylko finansowanie. Nałożenie opłaty na sprzęt elektroniczny będzie oznaczało podwyżki cen dla konsumentów. Polskie firmy staną się przez to mniej konkurencyjne, co może doprowadzić do utraty miejsc pracy. Do tego zaproponowane regulacje są niezgodne z prawem unijnym – wskazuje Michał Kanownik.
Takie zarzuty ZPC zgłosił w konsultacjach, wskazując m.in., że projekt uzależnia dostęp artystów do środków z opłaty reprograficznej „od kryteriów o charakterze dyskryminacyjnym, nieznanych prawu autorskiemu i sprzecznych z prawem Unii Europejskiej”, jak np. rodzaj uprawianej twórczości, wykształcenie czy dochody.
Tymczasem twórcy apelują, by opłatą reprograficzną objąć smartfony. Argumentują, że są one „osobistymi centrami kultury i symboliczna opłata od nich powinna stanowić podstawę systemu wsparcia dla artystów”.
– Nie wiem, czy to się uda, ale nie chcemy odpuszczać. Bez smartfonów cały system będzie ułomny – mówi Dominik Skoczek.
Emocje budzi finansowanie Funduszu Wsparcia Artystów z opłaty reprograficznej