Do tej pory do PPK zapisało się 2,3 mln osób, aktywa wynoszą 5 mld zł, ale PFR liczy, że na koniec tego roku mogą wzrosnąć do 8 mld zł.

Od momentu wdrożenia planów mijają dwa lata. Zgodnie z zapisami ustawy do programu firma zapisuje z automatu wszystkich pracowników, a ci, którzy nie chcą w nim być, mogą się wypisać. Najwięcej osób w programie jest z zapisów z I etapu. To 1,2 mln pracowników największych firm. Partycypacja wyniosła wówczas 40 proc. Kolejna duża grupa zainteresowanych to 600 tys. pracowników budżetówki i najmniejszych firm z ostatniego etapu. Polski Fundusz Rozwoju pokazał jeszcze przy okazji dane dotyczące osób zapisanych do pracowniczych programów emerytalnych, ponieważ w momencie startu PPK firmy mogły wybrać: czy przystąpić do PPK, czy do PPE. Jeśli policzy się wszystkich, to partycypacja rośnie do ponad 32 proc.
Uczestnictwo w PPK to największy punkt zapalny. W założeniach zapisano nierealistyczny wskaźnik 75 proc. i do tej pory program jest oceniany pod tym kątem. Choć od początku traktowano go z przymrużeniem oka, to i tak apetyty były większe niż obecny wynik. Liczono na 40–50 proc. – Wyniki partycypacji w PPK pokazują, jak dużo trzeba jeszcze zrobić, by oszczędzanie stało się powszechne. Niestety wbrew zaklinaniu rzeczywistości plany nie okazały się sukcesem – ocenia Marcin Wojewódka z Instytutu Emerytalnego. Także twórcy programu przyznają, że wynik jest poniżej oczekiwań. – PPK było wdrażane w trakcie pandemii, na uczestnictwo w programie rzutowało też przypominanie tego, co się stało z OFE. To pokazuje, że dużo pracy przed nami – tłumaczy szef PFR Paweł Borys. Są także inne przyczyny niższego uczestnictwa w programie. Jego autorzy liczyli na spory akces budżetówki, jednak nie znalazły się pieniądze na pokrycie kosztów wyższej składki. Dysponenci budżetu mieli do wyboru: wygospodarować środki z tego, co mają, lub nie zachęcać do programu, i tak się stało. W efekcie jeśli chodzi o duże segmenty zatrudnienia, takie jak ochrona zdrowia czy edukacja, gdzie łącznie pracuje ponad półtora miliona osób, w PPK zostało poniżej 20 proc. Łącznie dla całej sfery budżetowej partycypacja wyniosła nieco ponad 20 proc. Podobnie było w najmniejszych firmach, bo z danych PFR wynika, że 260 tys. firm w ogóle nie uruchomiło programu. Teraz fundusz będzie sprawdzał i prosił o wyjaśnienia, ale szanse na pozytywny efekt nie są duże, gdyż w firmach do 9 pracowników program nie musi być uruchamiany.
Twórcy programu liczą, że liczba jego uczestników systematycznie będzie rosła. Pokazuje to przykład pierwszej transzy programu. W momencie uruchomienia zapisało się do niego 1,1 mln osób, teraz jest o 100 tys. więcej. To efekt powolnego przełamywania nieufności i obaw. – Osoby, które przystąpiły do PPK, nie wypisują się, stają się ambasadorami programu i przekonują do niego innych – uważa Bartosz Marczuk, wiceprezes PFR. Ustawa o PPK zakłada, że co najmniej 2 proc. składki od swojej pensji płaci do programu pracownik, a co najmniej 1,5 proc. dopłaca mu pracodawca. Do tego dochodzą dopłaty z budżetu (roczna i powitalna). Według szacunków PFR osoba z pensją 5300 zł, która przystąpiła do programu w 2019 r., do maja tego roku odprowadziła 1908 zł składki, ale jej obecny stan konta dzięki dopłatom z bud żetu i składce pracodawcy to 4077 zł, czyli ponad dwa razy więcej. Średnia stopa zwrotu z funduszy PPK od momentu powstania wyniosła 18,4 proc.
Dane PFR pokazują pewne prawidłowości, jeśli chodzi o chęć uczestniczenia w PPK. Na ogół im wyższe wykształcenie, tym wyższa partycypacja. Jeśli chodzi o branże, to najwyższa jest w zawodach związanych z finansami czy informatycznych. W programie jest więcej mężczyzn niż kobiet, choć – jak tłumaczy Marczuk – powiela to strukturę rynku pracy. Widać także, że im wyższe zarobki, tym większa skłonność do oszczędzania.
Na razie choć skala programu pracowniczych planów kapitałowych jest mniejsza niż zakładano, to w porównaniu do innych dobrowolnych form oszczędzania na emeryturę liczba członków jest duża. W istniejących od lat indywidualnych kontach emerytalnych (IKE) i indywidualnych kontach zabezpieczenia emerytalnego (IKZE) jest łącznie mniej uczestników. Według danych na koniec ub.r. IKE było 741,6 tys., zaś IKZE 407,6 tys. W ciągu 2020 r. na indywidualne konta emerytalne wpłacono niespełna 2 mld zł. Słabo wypadły też konta zabezpieczenia emerytalnego z wpłatami rzędu 1,2 mld zł w ciągu roku. Tymczasem PPK i PPE mają po półtora roku funkcjonowania 2,9 mln uczestników.
Jeśli chodzi o wartość zebranych aktywów, IKE to prawie 12 mld zł, IKZE 4,6 mld zł. Jak dotąd aktywa PPK to 5 mld zł. Ale plany działają znacznie krócej od indywidualnych kont. IKE ruszyły już w 2004 r., IKZE uruchomiono w 2012 r., na osłodę zmian w otwartych funduszach emerytalnych. Jak ocenia Paweł Borys, na koniec tego roku aktywa mogą wynieść 8 mld zł, a w kolejnym już ok. 15 mld zł. ©℗
PPK nie cieszą się popularnością w budżetówce