Szef skontroluje pracę zdalną w miejscu jej świadczenia, nawet bez konieczności uzyskania zgody pracownika. Nie może jednak naruszać jego prywatności.

Jeśli pracownik zgodzi się na wykonywanie obowiązków z własnego domu, musi liczyć się z ewentualnymi kontrolami firmy. Zatrudniający nie będzie musiał uprzednio uzyskiwać zgody na takie wizytacje. Co więcej, w wyjątkowych sytuacjach może sam wydać polecenie pracy zdalnej, bez wymogu porozumienia z pracownikiem, a następnie – również bez konieczności uzgodnienia – przeprowadzić kontrolę. Tak wynika z ostatniej wersji projektu nowelizacji kodeksu pracy, który ma umożliwić stosowanie pracy zdalnej na stałe. Przewidziane w nim uprawnienia pracodawców w zakresie kontroli budzą wątpliwości, również pod względem zgodności z konstytucją. Zawarte w projekcie przepisy ochronne (np. „kontrola nie może naruszać prywatności pracownika”) są niejasne lub niewystarczające.
Twarde prawo
Zgodnie z poprzednią wersją nowelizacji (oraz obecnymi regulacjami o telepracy, które zostaną zastąpione nowymi przepisami) firma ma prawo kontrolować pracę zdalną w miejscu jej świadczenia, czyli np. w domu zatrudnionego, ale za jego uprzednią zgodą. W projekcie skierowanym ostatecznie do konsultacji nie ma już takiego obostrzenia. Oczywiście co do zasady praca zdalna ma być świadczona za zgodą firmy i pracownika, więc można uznać, że ten ostatni, decydując się na taki tryb wykonywania obowiązków, pośrednio godzi się też na możliwość kontroli w domu. Budzi to jednak wątpliwości, skoro art. 50 konstytucji jednoznacznie zapewnia nienaruszalność mieszkania, ograniczając możliwość jego przeszukania (oględzin). Na dodatek zgodnie z projektem w wyjątkowych sytuacjach pracodawca będzie mógł samodzielnie kierować zatrudnionych do pracy zdalnej bez konieczności uzyskiwania ich zgody. Dotyczy to stanów nadzwyczajnych (czyli np. epidemii lub klęski żywiołowej) oraz przypadków, gdy zatrudniający – z przyczyn od siebie niezależnych – nie jest w stanie zapewnić bezpiecznych warunków w zakładzie. Załóżmy zatem, że pracodawca wydaje podwładnym polecenie pracy zdalnej, powołując się np. na awarię techniczną w siedzibie firmy. Zgodnie z proponowanymi regulacjami może wówczas domagać się dopuszczenia do miejsca świadczenia obowiązków (bez zgody czy to na samą pracę zdalną, czy na kontrolę).
– Takie ukształtowanie przepisów jest tym mniej zrozumiałe, że zgodnie z projektowanym art. 6731 par. 8 k.p. za właściwą organizację stanowiska pracy zdalnej, z uwzględnieniem wymagań ergonomii, odpowiada pracownik. Po co więc zatrudniający ma mieć prawo do prowadzenia kontroli w miejscu świadczenia obowiązków? To niespójna regulacja. Przy czym wspomniany art. 6731 par. 8 k.p. wydaje się niekonstytucyjny, bo to pracodawca odpowiada za bhp, a ergonomia pracy jest jej elementem – wskazuje prof. Monika Gładoch, radca prawny z kancelarii M. Gładoch Specjaliści Prawa Pracy.
Oczywiście w omawianym przypadku zatrudniony będzie mógł wskazać, że nie posiada warunków lokalowych i technicznych do wykonywania obowiązków poza firmą (wówczas pracodawca nie może polecić mu pracy zdalnej). Takie oświadczenie uniemożliwi kontrolę w domu, ale trudno wymagać od pracowników, aby rezygnowali w ogóle z pracy na odległość, aby uniknąć wizytacji pracodawcy.
Zdaniem ekspertów brak wymogu pozyskania zgody na kontrolę w przypadku polecenia pracy zdalnej będzie powodować niejasności interpretacyjne. – To niefortunna regulacja. Na dodatek wywołuje wątpliwości, czy w przypadku polecenia pracy zdalnej należy stosować zasady kontroli określone wcześniej w porozumieniu ze związkami, jeśli oczywiście zostało zawarte, czy też można je określić w poleceniu – podkreśla Izabela Zawacka, radca prawny z kancelarii Zawacka Rdzeń Prawo Przedsiębiorstw i HR.
Listki figowe?
Inne ograniczenia kontroli też mogą być nieskuteczne lub co najmniej niejasne. Zasady jej przeprowadzania trzeba będzie określić w porozumieniu zawieranym ze związkami zawodowymi. Te ostatnie mogą więc wymusić dodatkowe obostrzenia. Ostatnia wersja projektu wskazuje jednak, że jeśli firma nie porozumie się ze związkowcami w ciągu 30 dni, sama określi omawiane zasady w wydanym przez siebie regulaminie. Osłabia to rolę zrzeszeń w kształtowaniu reguł pracy zdalnej. Jeśli w zakładzie nie działają związki, firma sama wyda regulamin po konsultacji z przedstawicielami pracowników (sama określa też zasady kontroli, jeśli wydaje polecenie pracy zdalnej). Trudno więc nie dostrzec, że w większości przypadków pracodawca jednostronnie ustali zasady kontroli przy pracy na odległość.
Bardziej realnym obostrzeniem wydaje się wymóg nienaruszania dóbr osobistych. Zgodnie z projektem sposób przeprowadzenia kontroli należy dostosować do miejsca wykonywania i charakteru pracy zdalnej. Czynności kontrole nie mogą naruszać prywatności pracownika i innych osób oraz utrudniać korzystania z pomieszczeń domowych. Z jednej strony przepisy wskazują więc, że można kontrolować pracę zdalną nawet bez konieczności uzyskiwania na to odrębnej zgody, a z drugiej – że nie może ona naruszać prywatności, przy czym w praktyce samo wejście do domu zatrudnionego może być takim naruszeniem.
– Prawo do prywatności będzie skutecznie bronić przed nadużyciami. Pracownik może odmówić zatrudniającemu wstępu do mieszkania. Moim zdaniem nowe przepisy trzeba raczej interpretować jako normy, które mają na celu umożliwienie – w przypadku pracy zdalnej – kontroli niewymagających fizycznej obecności w miejscu świadczenia obowiązków, czyli np. za pośrednictwem połączeń wideo itp. – uważa Grzegorz Orłowski, radca prawny z kancelarii Orłowski Patulski Walczak.
Nie zmienia to jednak faktu, że przepisy będą wprost uprawniać do kontroli w domu pracownika bez konieczności pozyskania odrębnej zgody na to. Być może regulacje te zmienią się na dalszym etapie prac legislacyjnych. Adekwatne i efektywne unormowanie kontroli wciąż pozostaje twardym orzechem do zgryzienia dla ustawodawcy.
Praca zdalna w liczbach