Organ rentowy proponuje co najmniej dziewięciomiesięczne vacatio legis na wejście w życie nowych regulacji o uprawnieniach artysty zawodowego. Projekt ustawy w tej sprawie przygotowany przez resort kultury znajduje się obecnie na etapie konsultacji.

Reguluje on kompleksowo kwestie dotyczące tej grupy zawodowej. Definiuje m.in., kim jest artysta zawodowy, i kształtuje procedury potwierdzania i aktualizacji jego uprawnień na podstawie wykształcenia lub dorobku, a także przychodów z działalności artystycznej.
Przewiduje też narzędzia wsparcia dla tych osób, m.in. włączenie ich do powszechnego systemu ubezpieczeń z jednoczesnym zapewnieniem mechanizmu wsparcia przy opłacaniu składek. Dopłaty mają objąć artystów, których przeciętny miesięczny dochód w poprzednim roku kalendarzowym był niższy niż 80 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. A ich wysokość – zależnie od dochodu – będzie wahać się w granicach 20–80 proc.
Kto za to zapłaci? Zgodnie z projektowanymi przepisami utworzony zostanie specjalny fundusz. Głównym źródłem jego finansowania będą środki pozabudżetowe z opłaty reprograficznej. Jeżeli okażą się niewystarczające, zostaną uzupełniane dotacją celową z budżetu państwa.
Uwagi do projektu ma jednak ZUS. Ustawa ma wejść w życie – co do zasady – po upływie 90 dni od jej ogłoszenia. Według szacunków resortu kultury będzie to przełom listopada i grudnia 2021 r., dzięki czemu od 2022 r. będzie możliwe udzielanie wsparcia artystom za pośrednictwem nowo powoływanego funduszu.
ZUS uważa, że to za szybko, i przekonuje, że potrzebuje więcej czasu. Wskazuje, że wdrożenie projektowanych regulacji będzie wymagało odpowiedniej modyfikacji wykorzystywanego przez ZUS systemu informatycznego. A to oznacza konieczność uwzględnienia co najmniej dziewięciomiesięcznego vacatio legis.
Obawy ma też Ministerstwo Edukacji i Nauki. Nowe przepisy rozszerzają bowiem listę urządzeń, które obejmować będzie tzw. opłata reprograficzna. Ma ona rekompensować stratę, którą twórcy ponoszą z tytułu legalnego kopiowania ich twórczości. Obecnie obejmuje ona m.in. magnetofony, magnetowidy, kserokopiarki, skanery i czyste nośniki (np. karty pamięci). Płacą ją producenci i importerzy tych urządzeń. Po wejściu w życie nowych regulacji opłata ta zostanie nałożona także na komputery i tablety. Problem w tym, że zwykle jest ona wkalkulowana w cenę produktu, a więc ciężar jest przerzucany na finalnego odbiorcę urządzenia. Resort edukacji ma więc obawy, że przełoży się to na podwyżki cen tych urządzeń. Zwraca uwagę, że problem jest szczególnie istotny obecnie, bo pandemia spowodowała, że praca i nauka odbywają się gównie na odległość, do czego niezbędne są komputery i tablety. Studenci, doktoranci i nauczyciele akademiccy zostaną obarczeni wyższymi cenami wskazanych w rozporządzeniu urządzeń – wskazuje MEiN.
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach