Na wydłużenie okresów rozliczeniowych zdecydowało się w ciągu ostatnich 12 miesięcy 1079 firm. Większość nowe zasady uzgadniała z przedstawicielami załogi.
Jak firmy dogadują się z pracownikami / Dziennik Gazeta Prawna
Minął rok od wprowadzenia do kodeksu pracy niektórych przepisów ustawy antykryzysowej pozwalających na elastyczne organizowanie i rozliczanie czasu pracy.
– Nowe przepisy przygotowaliśmy z myślą o firmach, na których działalność duży wpływ ma sezonowość produkcji. Nie muszą one już zwalniać załogi, gdy czasowo spada liczba zamówień. Tego rozwiązania najbardziej potrzebowały przedsiębiorstwa przemysłowe oraz budowlane – wyjaśnia Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej.
Firmy chwalą
Najwięcej porozumień o elastycznym rozliczaniu czasu pracy odnotowano w branżach przemysłowo-przetwórczej – 395, oraz w budownictwie – 113.
Zgodnie z przepisami na wydłużenie okresu rozliczeniowego z 4 do maksymalnie 12 miesięcy zgodę muszą wyrazić działające w firmie związki zawodowe. A jeśli ich nie ma, pracodawca musi uzyskać zgodę przedstawicieli pracowników. Zdaniem resortu pracy to zabezpieczenie wzmacnia pozycje zarówno działaczy zawodowych, jak i pracowników.
Z danych PIP wynika, że większość porozumień przedsiębiorcy zawarli z przedstawicielami załogi – 875 zgłoszeń, natomiast związki zawodowe były stroną w rozmowach w sprawie zawarcia porozumienia tylko w 190 firmach. W 14 przypadkach nową organizację czasu pracy wprowadzono do zakładowych układów zbiorowych.
– Biorąc pod uwagę niski poziom uzwiązkowienia, pozytywnie oceniam to, że prawie dwieście porozumień zostało zawartych ze związkami zawodowymi. To świadczy o tym, że można pogodzić interesy przedsiębiorców i zatrudnionych, bo przecież elastyczne rozliczanie czasu pracy wymaga zaufania. Mam nadzieję, że dobre przykłady współpracy przekonają ustawodawcę do tego, by także inne sfery dotyczące organizacji pracy mogły być elastycznie regulowane na poziomie zakładowym – zauważa Monika Gładoch, radca prawny, ekspert Pracodawców RP.
Związki ostrożne
Inaczej tę statystykę oceniają związkowcy, którzy bardzo ostrożnie oceniają skutki funkcjonowania zmienionych rok temu przepisów. Najwięcej w Polsce porozumień – 29 – strona związkowa zawarła na Śląsku.
– Patrząc na liczbę działających na naszym terenie przedsiębiorstw, można powiedzieć, że tylko niewielki ułamek z nich wprowadził elastyczny czas pracy. Tak mała liczba wynika z tego, że to rozwiązanie jest po prostu niekorzystne dla zatrudnionych, chociażby ze względu na znaczne wahania poziomu wynagrodzeń. Gdy trafiały do nas informacje o inicjatywach zawarcia porozumienia, to przestrzegaliśmy naszych członków przed negatywnymi skutkami tego typu umów – zapewnia Grzegorz Podżorny, rzecznik prasowy Regionu Śląsko-Dąbrowskiej NSZZ „Solidarność”.
Wątpliwości już są
Funkcjonowanie nowych przepisów kontroluje PIP. Na razie jednak unika ona jednoznacznej oceny. Powód? Większość przedłużonych okresów rozliczeniowych trwa, a dopiero po ich zakończeniu będzie można sprawdzić, czy faktycznie nie naruszono uprawnień pracowniczych.
– Na razie mogę tylko powiedzieć, że wątpliwości budzi m.in. kwestia sposobu wyłonienia przedstawicieli pracowników uprawnionych do zawarcia porozumienia. Przepisy bowiem nie określają tego trybu. Odwołują się tylko do praktyki przyjętej u danego pracodawcy. Dodaje, że inspektorzy pracy sygnalizują, iż niektórzy pracodawcy przyjęli zasadę, że do negocjacji zapraszają tylko wyznaczonych przez siebie przedstawicieli pracowników – tłumaczy Halina Tulwin, dyr. departamentu prawnego GIP.